Chłopaki od kalendarza
Czatują z aparatami za ogrodzeniem lotniska albo ustawiają się na specjalnie dla nich przygotowanej platformie. Policjanci, uczniowie, urzędnicy, biznesmeni - łowcy latających maszyn. Jednym słowem - spotterzy.
Port Lotniczy Lublin co roku wydaje duży, ścienny kalendarz z porywającymi zdjęciami samolotów. Nie są to zwykłe fotografie, ale zrobione przez spotterów. Czyli fanów awiacji, którzy polują na samoloty z aparatami.
- Spotterzy to nieodzowny element na każdym lotnisku - podkreśla Piotr Jankowski, rzecznik PLL. - Współpraca z nimi układa się nam znakomicie. Poznaliśmy się jeszcze na etapie budowy Portu Lotniczego Lublin. Z własnej woli przygotowywali dokumentację budowy i rejestrowali postępy prac. Potem, jak już port rozpoczął działalność operacyjną, nasze związki zacieśniły się jeszcze bardziej. Biorą udział w najważniejszych momentach w życiu lotniska - dodaje rzecznik.
Ważne ogniwo
Chodzi nie tylko o śledzenie i fotografowanie rzadkich maszyn lądujących w Świdniku, ale także właśnie o... kalendarz. - Na 2017 rok także wydamy taki ze zdjęciami spotterów. Współpracujemy z nimi od kilku lat i jesteśmy z tej współpracy zadowoleni. Zdjęcia, które umieszczamy w kalendarzu, naprawdę są bardzo dobre - zachwala Piotr Jankowski i dodaje, że lotnisko ze współpracy z fanami ma więcej korzyści. - To nasza dodatkowa para oczu. Mogą szybciej wypatrzeć jakieś niepokojące zdarzenia niż my. Chodzi np. o pozostawiony bez opieki bagaż. Tak to funkcjonuje w każdym porcie - tłumaczy rzecznik.
Kilka lat temu, żeby fani samolotów nie musieli robić zdjęć maszyn przez siatkę ogradzającą port, lotnisko uformowało tzw. górkę spotterską z platformą. Dzięki niej fotografowanie dla miłośników awiacji jest dużo łatwiejsze.
- Przy tym nie odbyło się to na zasadzie, że to port stworzył górę, aby zadowolić spotterów, ale to znowu była współpraca. To właśnie fani wskazali miejsce górki i podali szczegóły, jak ona ma być skonstruowana - podaje szczegóły Jankowski.
Polowanie na lotnisku
Spotterami są różni ludzie, w różnym wieku, zajmujący się w życiu całkowicie różnymi rzeczami. Nie brakuje wśród nich policjantów, urzędników, uczniów, studentów i biznesmenów. Łączy ich jedno: pasja lotnicza.
Bardzo często są gotowi w jednym momencie rzucić swoje zajęcia i momentalnie stawić się na lotnisku. Wystarczy, że w Porcie Lotniczym Lublin planuje wylądować nietypowa maszyna.
Chociaż owocne są również wypady, gdy nic nie zapowiada, że w Świdniku zamelduje się wyjątkowa maszyna.
„Niby zwyczajny czwartek, a w Lublin Airport LUZ ruch wzmożony. Oprócz regularnych operacji wizzair.com i Lufthansa gościliśmy śmigłowiec Robinson R44 Raven II SP-GTD, Papugę SP-TPA Polska Agencja Żeglugi Powietrznej. Po drugiej stronie terminalu można było obserwować Learjet 45 9H-BCP oraz Dassault Falcon 900LX 9H-GMT. Wszystkie zdjęcia wykonane wzdłuż płotu przy terminalu” - chwalą się co jakiś czas w internecie członkowie Lubelskiej Grupy Spotterskiej.
Pasja i relaks
- Fotografią interesowałem się od dawna, także tą techniczną, lotniczą. Jej uprawianie stało się łatwiejsze od momentu powstawania lotniska - przyznaje Krzysztof Wiśniewski z Lubelskiej Grupy Spotterskiej i zaznacza, że trudno mu wskazać maszynę, z której „upolowania” jest szczególnie dumny. - Wiele ich było. Jeśli miałbym wskazywać, to najprościej byłoby wybierać spośród tych oryginalnych, np. wojskowych. Mieliśmy przecież w Porcie Lotniczym Lublin transportowego Herculesa czy F-16. Te ostatnie udało mi się złapać nad pasem - wspomina.
Dla spottera czatowanie przed ogrodzeniem lotniska jest odskocznią od codzienności. - Tu się przyjeżdża, żeby odpocząć, zrelaksować się, zresetować, miło spędzić wolny czas. A jeśli jeszcze to zajęcie można połączyć z zainteresowaniami technicznymi, to lotnisko jest do tego idealnym miejscem - wyjaśnia Krzysztof Wiśniewski.
Przy ogrodzeniu rodzą się znajomości na dłuższy czas. Zaczyna się od zdawkowych rozmów, później dochodzi wymiana doświadczeń, w końcu rodzi się zażyła znajomość. - To nic niezwykłego, jak spotyka się kilka osób z tą samą pasją, to tak się rzeczy mają - uważa Wiśniewski.
Hiszpania, Barcelona i wschód
W październiku swoje loty z Lublina do Frankfurtu zawiesza niemiecka linia Lufthansa, ale są zapowiedzi (i możliwość kupna biletów) powrotu tego połączenia wiosną. W zimowej siatce połączeń ma zabraknąć Ryanaira ze swoimi lotami do Dublina.
To jednak nie oznacza, że w Porcie Lotniczym Lublin nic się nie będzie działo. Nadal będzie można stąd dolecieć do: Londynu, Oslo, Sztokholmu, Doncaster Sheffield, Eindhoven i Glasgow. Co więcej, już na początku kwietnia wystartuje pierwszy samolot do Barcelony. O to połączenie pasażerowie PLL prosili od dawna, a ich oczekiwania spełni linia Small Planet. Loty początkowo mają się odbywać w poniedziałki i środy.
To nie koniec dobrych wiadomości, bo węgierska linia lotnicza Wizz Air, mająca w Lublinie swoją bazę, jest bardzo zadowolona ze współpracy z PLL. To owocuje uruchomieniem kolejnego połączenia. Chodzi o Liverpool.
- Pierwszy samolot wystartuje 21 maja 2017 roku. Ten kierunek będziemy obsługiwali dwa razy w tygodniu: w środy i w niedziele - mówił niedawno ogłaszając loty do miasta Beatlesów Gabor Vasarhelyi, menadżer ds. komunikacji Wizz Air.
Trwają też prace nad uruchomieniem lotów do ukraińskiego miasta Równe. Pierwszy wschodni kierunek PLL miałby posiadać w siatce połączeń pod koniec sezonu zimowego lub na początku wiosennego. Wszystko zależy od remontu pasa startowego na ukraińskim lotnisku. Prace muszą zostać przeprowadzone, żeby port w Równym mógł przyjmować i obsługiwać duże samoloty - jak boeingi B737 - których używa większość linii lotniczych.
Gdzie znaleźć zdjęcia lubelskich spotterów? Można je zobaczyć na facebookowych profilach LGS - Lubelska Grupa Spotterska lub Lubelska Unia Fanów Awiacji. Zdjęcia są też na www.lufa.net.pl oraz www.lgs.lublin.pl.