Choinka musi mieć czubek, a barszcz trzeba dosmaczyć
Święta u minister rodziny Elżbiety Rafalskiej? Rodzinne! I koniecznie w domu. Choinka? Tylko żywa. A na niej bezcenna różowa bombka w groszki. Ocalała po... ostrzale z rakietnicy...
Spokojnie, spokojnie. Rakietnica była zabawkowa. Po prostu lata temu Tomek, jeden z synów minister Rafalskiej, ostrzeliwał choinkę nową zabawką, no i z kompletu uratowała się tylko jedna bombka. - Trzymamy ją do dziś. Jest krucha, niezwykła. Czasami boję się, że pęknie nam od samego patrzenia – śmieje się Elżbieta Rafalska.
Dodaje jeszcze, że na choince jest więcej takich skarbów. Bo dla niej drzewko ma być kolorowe, pełne własnoręcznych ozdób, a nie chłodne, wystylizowane, jednokolorowe i... jednakowe – jak w holach firm i urzędów. Muszą być cukierki, niespodzianki, aniołki. Im więcej, tym lepiej. Musi być też czubek! – Choinka musi mieć czubek! – podkreśla.
Wnuczęta najważniejsze
Mieszka w Różankach, czyli rzut kamieniem od Gorzowa. Święta spędzi właśnie tam. – Byłam kuszona wizją wygodnych, atrakcyjnych świąt: a to w górach, a to nad morzem bądź w ciepłych klimatach. Nic z tego, chce mi się świąt w domu. Wiem, że wtedy nie ma nic ważniejszego, że żadna pilna sprawa, żaden ważny telefon nie zakłóci tego czasu dla rodziny i Boga –tłumaczy minister Rafalska.
Grudniowe dni spędzi z mężem Leszkiem i z dorosłymi synami, którzy już mają swoje rodziny: Tomkiem (tym od rakietnicy), jego żoną Asią i wnukami Iwem i Emilem oraz z Pawłem z żoną Martą i ich córeczką Marianną. – Ta trójka wnucząt to najważniejsi goście. Są w fantastycznym wieku. Iwo ma 5 lat, Marianna i Emil po 2 lata. Oglądanie ich podczas świąt, patrzenie, jak rozpakowują prezenty, ich zachwyt nad świątecznymi wydarzeniami to czysta radość – zdradza szefowa ministerstwa rodziny. Ale potem dodaje z goryczą: Żałuję że mam dla nich tak mało czasu. Wiem, że ta strata będzie nie do odrobienia.
Sama z wiekiem nabrała dystansu do tej mniej ważnej świątecznej otoczki. – Te koniecznie wymyte okna, coroczne generalne porządki i wielkie gotowanie... Dzisiaj wiem, że nie sprostam każdemu wyzwaniu, więc nie robię z tego problemu.
Zdecydowanie gorzej ma mój mąż Leszek. To on przejmuje niektóre obowiązki i nadrabia moje nieobecności. Ale jest znakomicie zorganizowany i systematyczny, a przez lata mojego politykowania nieźle się wprawił – dodaje ze śmiechem Rafalska.
– A co z gotowaniem? – pytam.
– Wpadnę jak burza do kuchni i będzie gotowanie na wiele rąk, bo każdy dostanie jakieś zadanie – odpowiada.
Cierpienie przy barszczu
Specjalnością minister Rafalskiej jest barszcz. – Musi być czysty, koniecznie na zakwasie, ponieważ tylko wtedy ma trwały, przepiękny kolor i jedyny w swoim rodzaju smak. Cierpię przy przygotowaniu tej pozornie prostej zupy, ponieważ by ją dobrze dosmaczyć, trzeba ją ciągle próbować, a ja tego nie znoszę – wyjaśnia.
Na stole u Rafalskich będzie zupa grzybowa (koniecznie z prawdziwków, świeżo ugotowana – od razu stawiana na stół). Będzie też jak zawsze sporo ryb. Z królem karpiem na czele, ale w wielu wariantach. Poza nim wjedzie na talerze sandacz i śledź. Bo musicie wiedzieć: śledź jest przez E. Rafalską darzony uwielbieniem większym niż słodycze! Będzie więc miał dwie odsłony: tradycyjną (pod poduszką z cebulką, jabłkiem i śmietaną) oraz męską (z olejem i cebulą). Pojawią się też kluski z makiem, groch z kapustą, pierogi z kapustą i grzybami, uszka do barszczu, krokiety z różnymi nadzieniami. Potraw będzie obowiązkowo 12, a jak się dokładniej zliczy, to pewnie i więcej. – Tylko czy ja się wyrobię? – wzdycha pani minister. A potem dodaje: Zawsze mogę liczyć na moje synowe. Są wspaniałe.
I przymykają oko – jak wszyscy w rodzinie – że pani minister... wyjada prawdziwki z grzybowej.
Jednak zanim nadejdzie czas na pyszności, wszyscy podzielą się opłatkiem. – To najbardziej wzruszające chwile. Myślę wówczas o tych, którzy między nami już nie ma - mówi pani minister. To będzie już trzecia jej wigilia bez mamy. - Coraz bardziej mi jej brakuje. A lista nieobecności wydłuża się... - dodaje jeszcze.
Prezentowy ból głowy
Prezenty? Tu Elżbieta Rafalska przyznaje, że zawsze są z nimi jakieś problemy. Bo kiedyś brakowało pieniędzy, w sklepach brakowało towaru, a dzisiaj brakuje czasu. – Corocznie próbujemy „zracjonalizować” te prezentowe dylematy, jednak nic z tego nie wychodzi. Wszyscy kupują wszystkim – słyszymy.
Jednak autka, łodzie, sprzęt sportowy i wędkarski jakoś ogarnę. Gorzej z lalkami.
Prezentowa tradycja u Rafalskich to książki. Każdy je dostaje. Pani minister przyznaje się też, że łamie konwenanse i kupuje „zakazane” upominki: czapki, skarpetki, szaliki czy pidżamy. – Ale jako dodatkowe! – zaznacza.
Najważniejsze są prezenty dla dzieci. Starszy wnuk Iwo zażyczył sobie łódź pod-wodną. – Już się martwię, gdzie on się nią będzie bawił: w wannie czy jeziorze? Podobno ta łódź podwodna ma zastąpić lodołamacz. Niby mała zmiana, ale duży kłopot. A przecież od dobrych zabawek zależy dalszy przebieg świąt: czy będzie spokojniej, czy nie. Jednak autka, łodzie, sprzęt sportowy i wędkarski jakoś ogarnę. Gorzej z lalkami. Marianna to moja pierwsza wnuczka. Nie mam tu żadnego doświadczenia. W rodzinnym domu miałam trzech braci, teraz jest dwóch synów i mąż, w pracy sami mężczyźni i tak przez wiele, wiele lat. A teraz jest Marianna. Uczę się postępowania z taką małą kobietą. Nie jest to proste, ale jest cudowne – mówi Rafalska.
Niech nam będzie dobrze
Czego na święta minister rodziny życzy rodzinom? – Błogosławionych świąt Bożego Narodzenia. Rodzinnych, pełnych radości z narodzin Dzieciątka w Betlejem. A w nadchodzącym roku pomyślności naszym rodzinom i Ojczyźnie. Chciałabym, by nasze Lubuskie wykorzystywało swoje szanse rozwojowe. Tylko wtedy będziemy mieli poczucie dobrze wykonywanych obowiązków – wylicza życzenia.
I jeszcze radzi, by wykorzystać święta do bycia razem. Tak po prostu: Czas wtedy leci leniwie, spokojnie. Smakujmy go, bo tak niewiele jest tych nieśpiesznych chwil.
Elżbieta Rafalska
- Z domu Kajzer (ur. 22 czerwca 1955 r. we Wschowie) – polska polityk i samorządowiec, senator VI kadencji, posłanka na Sejm VI, VII i VIII kadencji, od 2006 do 2007 r. sekretarz stanu w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej, od 2015 r. minister rodziny, pracy i polityki społecznej w rządzie Beaty Szydło.Uprawiała koszykówkę, była zawodniczką Pogoni Wschowa. W 1978 r. ukończyła studia w Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu.