Chory kraj, gdzie wszyscy coś udają - policjanci, nauczyciele, państwo
Dlaczego potępiać nauczycieli, którzy "chorują", aby wyegzekwować podwyżki? Policjanci zrobili tak samo i dostali. Skoro państwo akceptuje takie metody, to po co oglądać się na moralność?
Powiedzieć, że żyjemy w kraju, gdzie wszyscy coś udają, to za mało. Po 15 latach obecności w Unii Europejskiej można by się spodziewać, że zbliżymy się do cywilizacyjnych standardów. Ale jest wręcz przeciwnie. Proces udawania staje się chroniczną chorobą – przede wszystkim udawania choroby.
W Polsce zawsze chorowało się na zawołanie. Kiedy trzeba było przedłużyć niewygodne postępowanie sądowe, kiedy pojawiało się zagrożenie zwolnieniem z pracy. Ale od jesieni ubiegłego roku weszliśmy na nowy jakościowo etap. Tuż przed spodziewanymi demonstracjami 11 listopada, policjanci masowo „zachorowali” na tak zwaną psią grypę, aby wymusić podwyżki wynagrodzeń, których wcześniej nie mogli wynegocjować. I wymusili.
Czy to takie dziwne, że teraz tak samo zaczęła „chorować” inna wielka grupa zawodowa, nauczyciele? Trudno ich potępiać. To zachowanie zakorzenione w bardzo ładnej polskiej tradycji, usankcjonowane przez władze państwa dające podwyżki tym, którzy przystawią im do głowy pistolet kalibru L4.
Konwencję udawania akceptują władze Związku Nauczycielstwa Polskiego, które udają, że wierzą w masowy pedagogiczny pomór, a nawet zachęcają nauczycieli do troski o zdrowie.
Kolejny rozdział w tej historii udawania pisze Zakład Ubezpieczeń Społecznych, który wysyła do pracodawców pisma, aby prowadzili kontrole pracowników na zwolnieniach lekarskich. Dlaczego udawania? Bo czy w gruncie rzeczy nie chodzi o pacyfikację środowiska nauczycielskiego, aby gremialnie wróciło do zdrowia?
Czyli jest tak: nauczyciele udają, że chorują, ZNP udaje, że w to wierzy, a ZUS udaje, że wcale nie chodzi mu o symulowanie chorób przez nauczycieli.
Oby w tym chorym kraju wystarczyło pieniędzy na leczenie tych, którzy są naprawdę chorzy i tych, którzy przychodzą do pracy, udając, że są zdrowi. Z poczucia obowiązku lub dlatego, że nie mają innego wyjścia.