Chronią środowisko? Chyba nie nasze!
60 śniętych ryb w stawie, rdzawy nalot na drzewach, suchość w ustach i drapanie w gardle. To wpływ hałdy! – mówią mieszkańcy Tuplic w powiecie żarskim
- Ponad 60 śniętych ryb, tylko jednego dnia, wyłowili ze stawów w Tuplicach wędkarze z miejscowego koła- zaalarmowali nas mieszkańcy. - Zastanawiamy się co je zabiło?
- To był szok, pytaliśmy co się stało fachowców, jedni mówili nam, że ryby zdechły wskutek uszkodzeń mechanicznych powstałych podczas transportu ich z jednego do drugiego stawu, a gdy pytamy czy możemy złowione tu karpie jeść, odradzają - tłumaczy Henryk Warchał z Polskiego Związku Wędkarskiego w Tuplicach. Więc chyba coś jest na rzeczy. - Przez 66 lat chodzę koło tego stawu i pamiętam, jak wyglądała woda zanim zaczęto w jego pobliżu składować żużel z niemieckiej huty. Kiedyś widać było dno, a teraz jest mętna, ruda. Naszym zdaniem wodę zanieczyszczają związki ze składowanych odpadów.
H. Warchał zastanawia się co ma powiedzieć wędkarzom, którzy przyjeżdżają łowić ryby na tuplickich stawach. Przecież te połowy idą na stół - dodaje.
W 2013 roku do Tuplic przyjechał pierwszy transport odpadów z niemieckiej fabryki cynku
Składowany na miejscu dawnej cegielni żużel to odpady zwożone z niemieckiej fabryki cynku, który nie daje spokojnie spać mieszkańcom Tuplic. Pierwszy transport trafił do Tuplic w połowie 2013 roku. Materiał miał być przetwarzany na kruszywo budowlane. Po kontrolach ochrony środowiska okazało się, że sposób składowania odbiega od tego, co jest w zezwoleniu.
Wystarczy podejść kilka metrów do muru ograniczającego teren, w ustach czuć suchość, cierpki nalot , drapanie w gardle. Drzewa w promieniu kilkudziesięciu metrów pokryte są rdzawym nalotem.
H. Warchał mieszka kilka metrów od potężnej hałdy liczącej dziś już ponad 40 tysięcy ton. Nie może pogodzić się z tym, że jako zawodowy celnik przez wiele lat dbał o to, by tego rodzaju odpady nie trafiały do Polski, teraz musi z nimi żyć „po sąsiedzku”. - Od kilku dni leżę w szpitalu na oddziale pulmunologii, od niedawna leczę się na płuca i oskrzela- wylicza H. Warchał- ten żużel pewnie też ma na to wpływ. - Poprzedni wójt nic nie zrobił,teraz też niewiele się dzieje, a przecież my wszyscy to wdychamy- mówi Zbigniew Jurek, mieszkaniec Tuplic. - Oni chronią środowisko, ale nie nasze!
Mieszkańcy zaczęli bić na alarm gdy po spotkaniu z szefami inspektoratu środowiska, władzami gminy, powiatu i urzędu wojewódzkiego dowiedzieli się co kryje 40 tysięcy ton żużla. Pobrane przez WIOŚ pod koniec marca próbki wskazują na obecność żelaza, arsenu, cynku i ołowiu. - Nie było społecznych konsultacji, a teraz dowiadujemy się, że hałda tak szybko nie zniknie i nie wiadomo, kto ma się tym zająć - mówi Mariola Majewska, sołtys wsi.
Na początku kwietnia na spotkaniu w Tuplicach, Zygmunt Kowalczuk z Centrum Zarządzania Kryzysowego przy wojewodzie zapewniał, że gmina nie poniesie kosztów wywózki, jednak w piątek podczas wizyty wicewojewody Roberta Palucha w Żarach, okazało się, że zgodnie z przepisami, to w kompetencji powiat u będzie wzięcie 3,5 mln euro kredytu na jego usunięcie. Tyle że mało który samorząd na to stać.
Autor: Lucyna Makowska