Cień gangstera Ala Capone na białostockim bruku

Czytaj dalej
Fot. Wikipedia
Włodzimierz Jarmolik

Cień gangstera Ala Capone na białostockim bruku

Włodzimierz Jarmolik

Dwudziestego piątego stycznia 1947 r. w wieku 48 lat zmarł najsłynniejszy w dziejach Stanów Zjednoczonych przestępca – Al Capone. Wróg publiczny nr 1, jak nazywali go sędziowie i dziennikarze.

W 1936 r. dostał 12-letni wyrok i siedział m.in. w osławionym więzieniu Alcatraz. W latach 20. , kiedy obowiązywała prohibicja, był królem przemytników alkoholu, domów publicznych i szulerni w Chicago i nie tylko. Na jego zlecenie pracowało setki zatwardziałych bandziorów, ale i skorumpowani politycy i policjanci. Miał wokół tysiące niebezinteresownych sympatyków – kelnerów, przekupniów, gazeciarzy i pucybutów.

Al Capone nie był sycylijskim mafioso. Urodził się w okolicach Rzymu. W jego gangu znajdowało się miejsce nie tylko dla Włochów. Współpracowali z nim Irlandczycy, Polacy, Czesi i Żydzi. Wśród tych ostatnich było wielu emigrantów z zachodnich regionów Imperium Rosyjskiego, uchodzących do Ameryki przed biedą i pogromami.

Pierwsze kroki w gangsterskim fachu stawiał również na ulicach Chicago białostocki chojrak Chaim Sarowski. Al Capone musiał być jego idolem. W 1925 r. Sarowski powrócił do Białegostoku. Nie wiadomo, co stało się tego przyczyną. Może była to ciągła wojna bimbrowników i liczne trupy odnajdywane w chicagowskich zaułkach, a może nostalgia za rodzinnymi stronami. W każdym razie opryszek z Chicago szybko znalazł się w miejscowych kronikach kryminalnych. Z grupką pomagierów zaczął siać terror wśród chanajkowskich paserów, sutenerów i prostytutek. Imponował kamratom amerykańskim obywatelstwem i dolarami. Dorobił się nawet przydomku króla Chanajek. Latem 1926 r. Sarowski z wiernym adiutantem Jankielem Kapickim zajmowali się szantażowaniem sklepikarzy z ul. Sosnowej i Suraskiej.

Ci zanieśli skargę na IV komisariat przy ul. Grunwaldzkiej. Z interwencją pośpieszył przodownik Zadrożny. Naśladowca Al Capone nie pękał jednak przed policją. Nie tylko nawymyślał posterunkowemu, ale też oberwał mu dystynkcję, wyrwał szablę i zaczął formalnie dusić za gardło. Zakapior Kapicki dzielnie sekundował. 22 września odbyła się rozprawa i krewki „Amerykaniec” dostał 2 miesiące bezwzględnego więzienia. Zanim jednak trafił za kratki, wdał się w kolejną bójkę nożową na ul. Krakowskiej. No i zdrowo się naciął. Niejaki Wacław Cieśluk lepiej władał majchrem i Sarowski wylądował w szpitalu, a dopiero później w szarym domu przy Szosie Baranowickiej.

Przed wojną białostockie powroty z emigracji zdarzały się nie tylko ze Stanów Zjednoczonych. Ot choćby przykład Marii Gołdeszczuk. W 1934 r. zjechała ona do rodzinnego miasta prosto z ... Paryża. Do Francji trafiła 10 lat wcześniej i tam, do spółki z mężem, uprawiała wydatnie kradzieże mieszkaniowe. Po odsiedzeniu kilku lat w więzieniu paryskim została wydalona znad Loary. W Białymstoku natychmiast wróciła do złodziejskiej specjalności. Był to tzw. szpryng, czyli okradanie przedpokoi, zwłaszcza z futer i cennych drobiazgów. Gołdeszczuk zmontowała szajkę „skokierów” i ruszyła na podbój białostockich mieszkań.

Obok niej ważne miejsce w bandzie zajmował Zundel Połter, zwany Jaszkie, paser z ul. Św. Rocha, a także siostra Zofia Filauer. Po licznych kradzieżach doszło do wpadki. Wszystko zaczęło się od kłótni Gołdeszczukowej z paserem Połterem na tle podziału łupów. Wkrótce do aresztu trafili kolejni członkowie szajki. Pod koniec 1935 r. odbyła się rozprawa sądowa. „Francuzka” otrzymała rok więzienia i jeszcze 5 lat domu poprawy. Paser Jaszkie dostał to samo. Na początku następnego roku Marii Gołdeszczuk dołożono jeszcze 10 miesięcy za obrazę sądu. Baba miała niewyparzoną gębę.

Włodzimierz Jarmolik

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2025 Polska Press Sp. z o.o.

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji z niniejszej strony internetowej, w tym ze znajdujących się na niej publikacji, przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody Polska Press Sp. z o.o. w Warszawie jest niedozwolone. Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są tutaj.