Ciepły bigos od serca
- Ludzie lubią robić dobro - mówi Sandra Pawłowska. - Ale trzeba to w nich obudzić. Po raz kolejny bydgoszczanie udowodnili, że los najuboższych nie jest im obojętny.
Opuszczony budynek na bydgoskim Bocianowie lata świetności ma za sobą. Brakuje szyb w oknach. Nie ma większości ścian, a złomiarze już dawno wynieśli wszystko, co posiadało jakąkolwiek wartość. To właśnie tam mieszka dwóch starszych mężczyzn i młoda kobieta. Cicho gra radio na baterie. Między śmieciami na prowizorycznym stoliku można zauważyć wiklinowy koszyk z igliwiem i plastikową lalką w stroju św. Mikołaja. To jedyny element, który przypomina im o tym, że nadszedł świąteczny czas. - Mieszkam tu od 15 lat - opisuje jeden z bezdomnych, którzy zajęli budynek.
W zeszłym roku też tu był i również otrzymał słoik z gorącym bigosem i zimową odzież. Rudera przy Kościuszki znalazła się na liście, którą organizatorzy akcji „Ciepło serca w słoiku” otrzymali od municypalnych.
W pierwszy dzień świąt kilkadziesiąt osób odwiedziło 28 punktów w Śródmieściu, Fordonie i na Kapuściskach. Spotkanym potrzebującym wręczali długoterminową żywność i ciepłe ubrania. Część zebranych darów pojechała do schroniska dla mężczyzn przy Fordońskiej, Centrum Pomocy dla Bezdomnych Kobiet i Matek z Dziećmi na Polance i do Zgromadzenia Sióstr Albertynek przy Koronowskiej.
Pomóc postanowiły również mieszkanki podbydgoskiego Władysławowa. Przywiozły sklepowy kosz wypełniony metką, dwie reklamówki chleba i kilkanaście słoików z gorącym bigosem.
- W zeszłym roku także tu byłyśmy - opowiada pani Felicja, która wraz z siostrą przygotowała dary dla bezdomnych. - Zniknął nasz kuzyn i nie wiemy co się z nim stało. Wierzymy, że jeśli potrzebuje pomocy, to znajdzie się ktoś, kto wyciągnie do niego rękę.
O akcji dowiedział się także pan Stanisław. - Jeszcze niedawno sam nie miałem domu - opowiada. - Mieszkałem w Chojnicach, a teraz przeniosłem się do Bydgoszczy i wynająłem pokój. W ten sposób chcę się odwdzięczyć tym, którzy pomogli mi stanąć na nogach.
Zbiórka darów trwała od listopada. Organizatorzy poszukiwali również osób zmotoryzowanych, które pomogły w rozwiezieniu wszystkich rzeczy. Na apel Sandry Pawłowskiej i Karoliny Kwiatkowskiej odpowiedziało kilkadziesiąt osób.
„Ciepło serca w słoiku” dotarło również do Gorzowa Wielkopolskiego, a w przyszłym roku ma odbyć się w Gdyni. - Jestem pozytywnie zaskoczona, że aż tyle osób się włączyło - mówi Sandra Pawłowska, która wymyśliła projekt. - Zebraliśmy 200 słoików z bigosem oraz kilkadziesiąt worków z ubraniami i żywnością. Ludzie lubią robić dobro. Ale trzeba to w nich obudzić. To czego nie udało się rozdać, zawieźliśmy do sióstr Albertynek.
„Ciepło serca w słoiku”
Apel, który poruszył mieszkańców
- Wszystko zaczęło się w zeszłym roku. Sandra Pawłowska zaapelowała do bydgoszczan za pomocą postu w internecie : „Wyobraź sobie, że siedzisz teraz na dworze i nie masz się gdzie podziać. Że jest zimno, śnieg, wieje, pada, a od mrozu wilgotna odzież zesztywniała. Świat trochę się obrócił przeciwko Tobie [...] Mam cel na te święta - nie chcę siedzieć cały wieczór w domu. Chciałabym ugotować ze dwa gary bigosu z mięchem, popakować w słoiki, ruszyć w miasto, poszukać bezdomnych [...]”.
- Jej słowa poruszyły dziesiątki osób, które w pierwszy dzień świąt przyniosły bigos, odzież oraz długoterminową żywność i ruszyły na poszukiwania bezdomnych.
- W tym roku również mieszkańcy nie zawiedli i tłumnie włączyli się do akcji. Do potrzebujących trafiło ponad 200 słoików z bigosem i kilkadziesiąt reklamówek z zimowymi ubraniami, słodycze i jedzenie.
- Akcja odbyła się również w Gorzowie Wielkopolskim. Szacuje się, że w samej Bydgoszczy mieszka ponad 300 bezdomnych, którzy żyją poza placówkami.