Ciężar decyzji o aborcji często kobieta dźwiga do końca życia [ROZMOWA]
Rozmowa z prof. Małgorzatą Świątkowską-Freund, ginekologiem, położnikiem i perinatologiem ze Szpitala Kliniczna
Na jakim etapie rozwoju ciąży coś zawodzi i powstaje tak ciężka wada jak bezczaszkowie?
Na bardzo wczesnym etapie rozwoju. Od drugiego do czwartego tygodnia od zapłodnienia lub mówiąc inaczej - od 4. do 6. tygodnia ciąży. Bezczaszkowie to skutek nieprawidłowego rozwoju układu nerwowego, który może być spowodowany wieloma czynnikami - infekcyjnymi lub teratogennymi, takimi jak promieniowanie rentgenowskie, magnetyczne, czynniki chemiczne (farby, lakiery). Niedobór kwasu foliowego sprzyja powstawaniu wad układu nerwowego, choć ich nie powoduje. Kobieta w tym okresie najczęściej nie wie jeszcze, że jest w ciąży.
Jak to możliwe, że dziecko bez czaszki i mózgu może przeżyć pięć tygodni? Przecież to mózg steruje naszym organizmem?
Naszym oddychaniem i krążeniem krwi steruje pień mózgu, który jest najniższym piętrem, tuż nad rdzeniem kręgowym. Nawet jak nie ma poza tym nic więcej, dziecko może przez jakiś czas żyć.
Czy dzieci z różnego rodzaju wadami rozwojowymi rodzi się dziś więcej?
Statystyki mówią, że nie. Tak jak kiedyś, tak i dziś 3-4 procent dzieci rodzi się z jakąś wadą. Na pewno rośnie liczba rozpoznanych wad, co jest efektem rozwoju diagnostyki prenatalnej. Obecnie wady rozwojowe płodu rozpoznawane są na ogół do 20 tygodnia ciąży. Do naszej kliniki zgłasza się bardzo dużo pacjentek z podejrzeniem wady płodu, kierowanych przez lekarzy z innych szpitali i gabinetów na Pomorzu w celu weryfikacji rozpoznania.
Ile z tego to wady ciężkie, letalne?
Mniej więcej połowa. Chorób genetycznych i wad wrodzonych jest całe mnóstwo. Większość noworodków z ciężkimi wadami, takimi jak bezczaszkowie, zespół Edwardsa czy zespół Patau - umiera wkrótce po porodzie, ale zdarzają się pojedyncze przypadki, że dzieci żyją dłużej, nawet kilkanaście lat. Są to dzieci karmione przez sondę, na wspomaganym oddychaniu, niewidzące i niesłyszące.
Czy często zdarza się, że kobieta, która wie, że dziecko ma ciężką, letalną wadę, decyduje się je urodzić?
Rzadko. W ciągu wielu lat mojej lekarskiej praktyki miałam bezpośredni kontakt z czterema takimi pacjentkami. Z rozmów z nimi wynikało, że skoro dziecko chore ma i tak umrzeć, to nie chcą one brać na swoje sumienie tego, że przyłożyły rękę do śmierci dziecka. Że sprowokowały poronienie czy poród przedwczesny i z tego powodu dziecko zginęło.
Decyzji o aborcji nie podejmuje się tak łatwo?
Na podjęcie decyzji o ewentualnej aborcji kobiety potrzebują dużo czasu. W momencie postawienia diagnozy staramy się kierować pacjentki do psychologów, najchętniej do hospicjum, bo tam mają oni największe doświadczenie w opiece nad takimi pacjentkami.
A jeżeli kobieta wie, że dziecko, mimo poważnych wad rozwojowych, będzie żyć?
Zanim podejmie decyzję, włącza się taki mechanizm typowo kobiecego myślenia - co będzie dalej? Będę musiała zrezygnować z pracy, z czego będziemy żyć? Kto się moim dzieckiem zaopiekuje, gdy się zestarzeję lub umrę? Decyzję - przerywam czy też nie - jest kobiecie bardzo trudno podjąć. Często jej ciężar dźwiga ona końca życia.
Ile aborcji dopuszczonych prawem przeprowadza się na Klinicznej?
Rocznie kilkadziesiąt, co stanowi znikomy odsetek wszystkich porodów, które się odbywają na Pomorzu. Świadczy o tym, jak rzadko kobiety podejmują decyzję o przerwaniu ciąży, nawet jeśli wiedzą, że dziecko obarczone będzie jakąś wadą.