Ciężka atmosfera w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska w Opolu
Pracownicy zarzucają prezesowi chamstwo i mobbing. Oskarżąją go, że wyzywa ich od idiotów i kretynów. Henryk Tylak mówi, że ma wielką wizję, tylko podwładni jej nie rozumieją. Prezes funduszu ochrony środowiska w Opolu mocno skonfliktował się z załogą...
Napięcie w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej narasta od miesięcy. Pracownikom nie podobają się rządy prezesa Henryka Tylaka. Milczeli do czasu zmiany godzin pracy funduszu z 7.15-15.15 na 8.30-16.30.
Pod koniec sierpnia pracownicy zwrócili się z prośbą o przywrócenie dawnych godzin urzędowania. Argumentowali, że po 15 interesantów jest niewielu. Zadeklarowali, że w nowych godzinach mogą pracować przez jeden dzień w tygodniu.
- Argumenty nie trafiły do pana prezesa. Przeciwnie, pismo go rozsierdziło – słyszymy od osoby z WFOŚiGW.
Listy do rady i polityków PiS
Frustrację załoga wyraziła w kolejnych listach. Pierwszy z 7 września, do Magdaleny Bodzenty, przewodniczącej rady nadzorczej.
Pracownicy skarżą się na „agresywne przyjęcie” ich wniosku o powrót do dawnych godzin pracy i wyliczają zastrzeżenia wobec Henryka Tylaka. Mowa jest m.in. o opóźnieniach w rozpatrywaniu wniosków i związanych z tym skargach beneficjentów na długie oczekiwanie na decyzje o pożyczce czy dotacji; pomniejszaniu wysokości przyznanego wsparcia finansowego bez wyraźnego uzasadnienia; wprowadzeniu zakazu ustnego (telefonicznego i osobistego) informowania beneficjentów przez pracowników o stanie rozpatrzenia wniosku. List kończy się apelem o interwencję.
Drugie pismo powstało 11 września i ma szersze grono adresatów. Są nimi: prezes PiS Jarosław Kaczyński, premier Mateusz Morawiecki, minister środowiska Henryk Kowalczyk i wojewoda opolski Adrian Czubak. Lista zarzutów pod adresem prezesa opolskiego WFOŚiGW liczy 20 pozycji. Są w nim nowe wątki, m.in. chwalenie się przez Henryka Tylaka bliską znajomością z Kornelem Morawieckim, ojcem premiera Mateusza Morawieckiego, przez co ma się uważać za osobę „nie do ruszenia”.
- Naprawdę myśleliśmy, że uda nam się to załatwić we własnym gronie. Ale sprawy przybrały taki obrót, że nie zostało nam nic, tylko zwrócenie uwagi mediów - twierdzą sygnatariusze listu, którzy skontaktowali sie z redakcją. Jedna z osób przyjmuje środki uspokajające, korzysta z porad specjalisty. Głos jej się załamuje, gdy opowiada o tym, jak prezes odnosi się do niej i do kolegów:
- O sekretarkach, które chciały go połączyć z beneficjentami, mówił, że mają „rozpierdolone mózgi”, bo on sobie takich rozmów nie życzy. Idioci, nieroby – tak się odzywa do ludzi. Gdy się uniesie, to w ruch idą ostrzejsze słowa, jak „kurwa” czy „ja pierdolę”. A że prezes „gotuje się” z byle powodu, to wyżywa się na tym, kto się akurat nawinie - mówi.
Nie chce, aby w tekście podać jej imię czy stanowisko. Obawia się, że zostanie zidentyfikowana.
Fala zmian w funduszu
Zanim Henryk Tylak stanął na czele WFOŚiGW w lipcu tego roku, w jednostce doszło do szeregu roszad personalnych. Na początku 2016 roku, kilka miesięcy po wygranej obozu prawicy zmieniono skład rady nadzorczej funduszu.
Do tego momentu był siedmioosobowy, w jego skład wchodzili m.in. przedstawiciele ekologów wybierani przez sejmik czy przedstawiciel Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Po zmianach rada liczy pięć osób. Urząd marszałkowski, któremu formalnie podlega WFOŚiGW, ma tam jednego przedstawiciela, Manfreda Grabelusa, dyrektora departamentu ochrony środowiska. Reszta to osoby z nadania obozu władzy.
Na czele rady stanęła Magdalena Bodzenta, bliska współpracownica ówczesnego ministra środowiska Jana Szyszki.
W radzie znaleźli się też Lech Sekyra (prezes spółki PGE Ekoserwis, wskazany przez kierownictwo Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej) oraz dwóch ludzi wyznaczonych przez wojewodę opolskiego: Maciej Stefański, były wieloletni starosta brzeski, wskazany jako przedstawiciel organizacji pozarządowej (konkretnie Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego), oraz radca prawny Piotr Kunicki.
Wymiana zarządu nastąpiła jesienią 2017 roku. Stanowiska stracili: prezes Piotr Soczyński, wiceprezes Edward Gondecki (obaj z Platformy) oraz Arnold Donitza (mniejszość niemiecka). Rada nadzorcza postanowiła powołać zarząd dwuosobowy. Ale kandydatury nie miały jednogłośnego poparcia. Dlatego nowe kierownictwo jednostki ustalił wojewoda Adrian Czubak.
Prezesem funduszu została Iwona Mazurek. Do tej pory na koncie miała m.in. pracę w Agencji Nieruchomości Rolnych oraz w Wojewódzkiej Inspekcji Weterynaryjnej. Henryk Tylak – były radny wojewódzki Samoobrony, niegdysiejszy lider partii w regionie – został jej zastępcą.
Iwona Mazurek była prezesem przez ponad pół roku. W wakacje rada nadzorcza zawnioskowała do zarządu województwa o odwołanie zarówno jej, jak i Henryka Tylaka. Jednocześnie rada postanowiła, że nowy zarząd będzie jednoosobowy i że pokieruje nim ten ostatni.
- W funduszu nie dzieje się najlepiej. Ludzie, którzy złożyli wnioski o wsparcie z programu „Czyste powietrze”, nie mogą się tam dodzwonić. Podobnie jest z innymi projektami. Pracownicy odbierają telefony od sfrustrowanych beneficjentów i słuchają wyzwisk, chociaż nie mają wpływu na procedowanie wniosków w funduszu.
- Henryk Tylak jest na liście asystentów społecznych posła Kornela Morawieckiego, ojca premiera i lidera koła Wolni i Solidarni.
- W ciągu roku rada nadzorcza funduszu dwukrotnie zmieniała skład zarządu funduszu, ostatni raz w minione wakacje.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień