Ciężki los dilera. Pogrążył „Kadafiego” [wideo]
Były pośrednik narkotykowy opowiadał w sądzie, że co miesiąc płacił 1,5 tys. złotych ludziom Tomasza B. „Kadafiego” za ochronę.
Rozprawa gangu Tomasza B. „Kadafiego” rozpoczęła się wczoraj w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy z opóźnieniem. Bezpieczeństwa na dwóch piętrach sądowego gmachu strzegli policyjni antyterroryści. Krótko przed wprowadzeniem na salę rozpraw Macieja B. „Maciuli” oskarżonego o zabójstwo dokonane w 2009 roku, pomieszczenie opuścił pirotechnik w ochronnym uniformie.
Tylnym wejściem na salę rozpraw policjanci wprowadzili świadka Marcina M.
Barczysty, postawny mężczyzna na wezwanie sędzi Barbary Malatyńskiej wstał i podszedł do pulpitu przeznaczonego dla świadków. Na samym wstępie zapewnił, że podtrzymuje wszystkie swoje wcześniej złożone zeznania w tej sprawie. M. twierdził, że od 2007 roku współpracował z bydgoską grupą „Kadafiego”, z początku - jak zaznaczał - nie wiedząc, że ma do czynienia z tą właśnie organizacją przestępczą.
- Odbierałem od nich narkotyki i sprzedawałem innym osobom - wyjaśniał M. - Nie miałem własnego rejonu, ale musiałem się im opłacać. To była zorganizowana grupa przestępcza, której szefem był B. - dodał M. podkreślając, że trzon gangu stanowili: obecny na sali rozpraw Maciej B. „Maciula” oraz między innymi Adam P. „Pluto”.
M. opowiedział w sądzie o sytuacji z udziałem ludzi o pseudonimach „Bączek” i „Pijak”. - Wywieźli mnie do lasu i skopali. Próbowałem uciec, ale miałem złamaną nogę. Odwieźli mnie do domu - mówił M. zaznaczając, że następnego dnia po operacji nastawienia złamanej kości jeden z agresorów odwiedził go w szpitalu.
Dopiero później - jak zapewnia M. - został umówiony na spotkanie z szefem domniemanej grupy przestępczej, Tomaszem B. Spotkanie miało miejsce w rejonie stadionu „Zawiszy”. Od tego czasu co miesiąc M. płacił grupie przestępczej za „ochronę”.
- Pieniądze zanosiłem Adamowi P. do sklepu, który prowadził (z odżywkami dla kulturystów przy ulicy Pomorskiej, przyp. red.) - wyjaśniał Marcin M. - W zamian miałem być nietykalny.
M. w grupie zajmował się handlem narkotykami. Dokładniej odbierał od czołowych postaci gangu co miesiąc kilogram, dwa i więcej amfetaminy, marihuany i tabletek extasy.
- Porcjowałem narkotyki na mniejsze paczki, po pół kilograma - mówi M.
A następnie sprzedawał tak przygotowany towar dilerom „detalicznym”. Twierdzi, że w Fordonie, gdzie mieszkał, na gang Tomasza B. mówiono „chłopaki z miasta”.
Wideo: Rozbicie gangu "Kadafiego" - operacja antyterrorystyczna na osiedlu Leśnym w Bydgoszczy i w innych miejscach
M. opowiedział też o innej sytuacji. Jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem „pracy” dla Tomasza B. został napadnięty. Miał odebrać od jednego z pośredników zamówione narkotyki. Spotkanie umówiono nad Wisłą, pod fordońskim mostem. Na miejscu transakcji ostatecznie nie sfinalizowano. Za to dotkliwie dano odczuć M., kto w mieście kieruje interesami. Marcin M. został pobity:- Miałem pozdzieraną skórę, twarz całą zakrwawioną. Poszedłem do lekarza. Dowiedziałem się, że nosa mi nie złamano.
M. został zatrzymany za handel narkotykami w 2012 roku. Był już za to skazany. Dobrowolnie poddał się karze 2,5 roku więzienia.
W ciągu 10 lat, między 2001 a 2011 rokiem (kiedy policja aresztowała pierwszych 8 osób z zarządu grupy), gang na sprzedaży ponad 490 kg amfetaminy, 390 kg marihuany i 300 tys. tabletek ekstazy zarobił co najmniej 21,5 mln zł. W posiadaniu grupy była też kokaina. Gang kontrolował ponadto agencje towarzyskie i przydrożną prostytucję w okolicach Bydgoszczy.
Za kratami przebywa obecnie jednak tylko jeden człowiek Tomasza B. - Maciej B. „Maciula” jest oskarżony o zastrzelenie w lesie pod Tryszczynem 24-letniego dilera narkotykowego Kamila Ch. Grozi mu dożywocie.