Co czwarta Polka nie jest zainteresowana seksem
Naprawdę współczuję dzisiejszym młodym kobietom. Otwarte na seks, ale mają bardzo często do czynienia z partnerami, którzy wolą się masturbować przy filmach pornograficznych. Ich partnerzy wolą więc koncentrować się na sobie - mówi prof. Zbigniew Lew-Starowicz
Pana najnowsze dzieło - „Ona. Pytania intymne” to nie tylko poradnik dla panów, którzy dowiedzą się, jak uszczęśliwić kobiety, ale też i dla kobiet, bo tego, o czym Pan tu mówi, z pism kobiecych się nie dowiemy.
O! To ładny komplement dla mnie. Naprawdę się cieszę. Z kobietami pracuję przecież niemal bez przerwy. Cały czas jestem terapeutą, nie tylko seksuologiem, ale również psychoterapeutą.
Trochę mitów już Pan w książce obala. Co dziś oznacza wyzwolona seksualnie kobieta?
To kobieta, która przede wszystkim jest otwarta na seksualność, oczekująca czegoś dla siebie. Nasze babcie, prababcie były dyspozycyjne wobec mężów. Jak trafiły na czułego partnera, który dbał o to, żeby jej było w łóżku dobrze, to zwyczajnie miała szczęście. Ale to nie było modelem. Kobieta wtedy miała być dyspozycyjna; wiadomo było, że mężczyzna ma się wyżyć i to jej kosztem. Dziś mamy do czynienia z kobietami, które po pierwsze są otwarte na seks, chcą poznać swój potencjał erotyczny i są zainteresowane. Jak życie seksualne mają udane, to są też otwarte na urozmaicenia, ubogacenie. Seks jest wbudowany w ich poczucie wartości. Jest po prostu ważny. Nie tylko dzieci, nie tylko praca zawodowa, nie tylko rola matki, żony, ale również współczesna kobieta realizuje się poprzez seks. A przez to stała się bardziej wymagająca.
Otóż to!
Pamiętajmy, że to są kobiety, spośród których wiele ma więcej niż jednego partnera. Ich babcie bardzo często miały tylko jednego partnera w życiu. Jak się zresztą patrzy na badania statystyczne kobiet urodzonych w 1900 roku i w dalszych latach - Amerykanie robili takie dokładne badania - to widać było, że w miarę upływu czasu, kobiety mają więcej partnerów niż ich prababcie. W związku z tym mają większe wymagania.
Czy za tą zmianą idzie to, że dzisiejsze kobiety są szczęśliwsze niż ich babki i prababki?
Mam dla pani dwie wiadomości. Dobra wiadomość jest taka, że liczba kobiet, które osiągają orgazm i odczuwają satysfakcję, wzrosła niepomiernie. Ale zła wiadomość jest taka, że co czwarta kobieta nie jest zainteresowana seksem, mimo że odczuła orgazm. To wynika ze zmęczenia, z relacji partnerskich, które nie zawsze są fajne. Zatem co czwarta Polka mogłaby żyć bez seksu, mimo że potencjał erotyczny w niej tkwi. Mając pozytywne doznania, nie stawiają tego na pierwszym miejscu.
Poznałyśmy orgazm, ale to nie oznacza, że mamy więcej seksu niż nasze matki czy babki.
To wynika z pewnego stylu życia. Czasy się zmieniły. W przeszłości, nie szukajmy daleko, wystarczy odnieść się do PRL-u, ludzie mieli więcej czasu w zaciszu domowym. Więcej czasu spędzali ze sobą. Teraz Polki są bardziej zapracowane, więcej jest bodźców, więcej kanałów telewizyjnych, wszystkiego jest dużo, a to oznacza, że mniej jest czasu na seks. Poza tym wtedy seks był też formą spędzania wolnego czasu. Teraz, jeśli o to chodzi, są różne inne pokusy. Zmieniło się więc bardzo. Patrzę na moje studentki, kończąc studia często już pracują, potem kończą studia podyplomowe. Pracują więcej, biorą dodatkowe prace. Często są zmęczone. Seks jest dla nich przyjemny, ale nie zawsze mają na niego czas.
Dziś kobiety mają jednak większy potencjał seksualny. Z czego to wynika?
Większy potencjał jest dlatego, że kobiety są bardziej otwarte, chłoną wiedzę na ten temat, nie mają oporów, jak ich prababki przed masturbacją, gadżetami, eksperymentowaniem w łóżku. Oglądają filmy Greya, czytają prasę kobiecą i cokolwiek by o tym nie sądzić, to też działa na zmysłowość kobiet. Mają one niejako przyzwolenie na to, że mogą się rozwijać, mieć bogatsze życie. Ale to trzeba z kimś robić! I tu się zaczynają schody. Trzeba mieć partnera, który również jest zainteresowany seksem i będzie otwarty na tego typu oczekiwania. Naprawdę współczuję dzisiejszym młodym kobietom. Otwarte na seks, ale mają bardzo często do czynienia z partnerami, którzy wolą się masturbować przy filmach pornograficznych. Ich partnerzy wolą więc koncentrować się na sobie. To jest problem, który stale słyszy się w gabinecie: „Tak bym chciała panie doktorze, ale mam tak mało seksu, bo on zamyka się w pokoju, a ze mną ma seks raz na kilka tygodni”. Tymczasem to jest obrona mężczyzn przed kobiecym potencjałem. On woli się skupić na sobie niż pracować nad potencjałem partnerki.
Mężczyźni powinni zdać sobie sprawę z tego, że nigdy nie ogarną kobiecej seksualności?
Kobiety są dla mężczyzn bardzo skomplikowane. I to nie tylko dotyczy seksu, ale w ogóle świata uczuciowego kobiet. Z najnowszych badań na temat różnic między płciami wynika, że nie różnimy się w zakresie funkcji poznawczych, pamięci, wielu rzeczy, ale jest różnica, jeśli chodzi o świat emocji, który u kobiet jest dużo bardziej rozbudowany, co czyni je bardziej tajemniczymi. Druga rzecz jest taka, że jeśli chodzi o męskość, to mody się zmieniają. Była moda na nijakiego mężczyznę. Później jako antidotum pojawiła się moda na drwala - stosunkowo niedawno. Świadczyła o tym, że na ten archetyp mężczyzny, który daje sobie radę, jest silny, podejmuje decyzje, jest damskie zapotrzebowanie. Teraz z kolei mężczyźni znów są bardziej androgeniczni, chodzą do kosmetyczek, kupują podkłady, maseczki, ich ubrania w tradycyjnym wydaniu są mało męskie. Kobiety mogą się realizować w różnych rolach. Mężczyźni mają gorzej, bo nie wszystkie wzorce męskie są akceptowane.