Co mówimy naszym studentom? To, co ostatnio Hillary Clinton: „Yes, You Can"
Rozmowa z dr. Tomaszem Zielińskim, dziekanem rybnickiego Wydziału Biznesu, Finansów i Administracji na UE
Powstały 3 lata temu w Rybniku Wydział Biznesu, Finansów i Administracji na Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach miał być wydziałem praktycznym. Uczelnia ma kroić absolwenta na miarę? Nawet pod daną firmę istniejącą na rynku?
Dylemat kształcenia praktycznego czy ogólnoakademickiego podniesiony został, szczególnie w ostatnich latach, do rangi kluczowego kryterium oceny wyższych uczelni. Dzieje się tak dlatego, że współcześnie mamy do czynienia z daleko idącą ekonomizacją wszelkich sfer życia. Biznes wkroczył w takie obszary, które wcześniej traktowane były jak pewnego rodzaju sacrum. Funkcjonując w takim ekonomicznym uniwersum, praktyczność kształcenia staje się w istocie wartością samą w sobie. Wiedzę postrzegamy bowiem jako towar albo jako kapitał, który zainwestowany ma dać określoną stopę zwrotu. Biznes często postuluje, aby uczelnie przygotowywały mu absolwenta gotowego do podjęcia pracy na konkretnym stanowisku. Oczywiście trudno sobie wyobrazić, aby jedna instytucja kształciła tak zróżnicowany profil absolwentów. Pracownik ostateczne kwalifikacje i tak zdobędzie dopiero na stanowisku pracy. Uczelnie starają się redefiniować problem. Naszym obowiązkiem jest wyposażenie studenta w zasób niezbędnych i aktualnych informacji. Nie mniej ważne, a może nawet ważniejsze, jest jednak nauczenie go analizy danych, kojarzenia faktów, łączenia ich z otaczającą interdyscyplinarną rzeczywistością. Dopiero połączenie tych dwóch domen daje szansę, że absolwent uniwersytetu będzie kreatywny. Trudno bowiem oczekiwać innowacyjnych odkryć od kogoś, kto wchłonął przed egzaminami setki stron informacji, ale nie miał okazji ich „zmetabolizować”. Równie nierealne jest, by kompetencje zdobyte wyłącznie doświadczeniem zaowocowały kreatywnością. Odpowiedź na pytanie, jak coś działa, a jednocześnie brak wiedzy na temat przyczyn, skutków czy alternatyw, jest równie ograniczająca jak sytuacja odwrotna.
Czy Wydział Biznesu, Finansów i Administracji znalazł złoty środek między szkoleniem praktycznym a ogólnoakademickim?
Myślę, że żadna uczelnia nie odważyłaby się powiedzieć, że znalazła taki złoty środek. Przede wszystkim dlatego, że jest on dynamiczny. Poziom równowagi determinowany jest przez wiele zmiennych czynników. Uczelnie różnią się profilem i strategią kształcenia. Jednocześnie muszą dostosowywać się do polityki edukacyjnej państwa i związanych z nią wymogów regulacyjnych. Nieco niepokojąca jest niestabilność tych ostatnich. Jesteśmy aktualnie w fazie oczekiwania na kolejną nowelizację Ustawy o szkolnictwie wyższym, która może całkowicie odmienić dotychczasowy model funkcjonowania uczelni. Chodzi w szczególności o priorytety. Gdy tworzyliśmy nasz wydział 3 lata temu, system ewidentnie promował kształcenie praktyczne. Objawiało się to w nowej formule kierunków praktycznych, zorientowanych na współpracę z biznesem i otoczeniem instytucjonalnym. W chwili obecnej języczkiem u wagi stał się wymiar naukowy funkcjonowania uczelni.
Nie szukacie już współpracy z biznesem?
Oczywiście, że szukamy. Próbujemy szukać najlepszych rozwiązań, nawiązując współpracę z biznesem na trzech polach. Pierwszy to współpraca w obszarze prowadzenia zajęć dla studentów. Obszar drugi to praktyki zawodowe, odbywane w wymiarze aż trzech miesięcy. W tym celu specjalnie dostosowaliśmy program studiów tak, by dwa dodatkowe miesiące studenci mogli spędzić w zakładzie pracy. Jest i trzeci wymiar współpracy z biznesem, odwołujący się do organizacji różnych wydarzeń na wydziale. Przykładowo w bieżącym roku zrealizowaliśmy pierwszą edycję regionalnego konkursu wiedzy ekonomicznej, adresowanego do uczniów szkół ponadgimnazjalnych regionu.
Nasi niezawodni partnerzy: Tenneco Automotive Polska Sp. z o.o., Prevac Sp. z o.o. oraz Perfekt Sp. z o.o. byli nie tylko mentorami merytorycznymi przedsięwzięcia, ale przyjęli na siebie ciężar sfinansowania bardzo atrakcyjnych nagród dla laureatów.
Czy absolwenci mają zapewnione zatrudnienie u partnerów biznesowych wydziału?
To tak nie działa. Choć bez wątpienia lokalne i znane jest z pewnością bliższe sercu potencjalnego pracodawcy, ostatecznie jednak decyduje kryterium merytory-czności. Naszym wyzwaniem jest, żeby przygotować naszego absolwenta tak, by bez żadnych „punktów za pochodzenie” był atrakcyjny dla lokalnych pracodawców. Z czego w szczególności wynikać może przewaga konkurencyjna naszego absolwenta? Jesteśmy wydziałem nowym, który jest oczkiem w głowie uniwersytetu. Dodatkowo, ponieważ jesteśmy stosunkowo małą jednostką, możemy o nich zadbać w sposób bardziej zindywidualizowany. W dobie gospodarki informacyjnej twierdzenie, że Polska powiatowa to coś gorszego niż Polska wojewódzka czy centralna, jest skrajnie nieuprawnione.
Gdy mam konkretny pomysł na biznes - chcę sprzedawać dzieła sztuki, to lepiej iść na kierunek artystyczny czy na Wydział Biznesu, Finansów i Administracji?
Ekonomia jest dyscypliną, która z definicji ma wymiar służebny. Głównym przedmiotem proponowanego pomysłu biznesowego jest sztuka. To ona zatem jest sensem przedsięwzięcia. O sukcesie czy porażce zadecydują przede wszystkim kompetencje, pozwalające w szczególności odróżnić dzieła wartościowe od pospolitego kiczu. Zatem jeśli studia, to na kierunku artystycznym. Umiejętność organizacji obrotu handlowego ma tu wymiar wtórny. Niezbędne w tym zakresie kompetencje można uzyskać w sposób inny aniżeli podejmując tradycyjne studia. Całkiem sensowną alternatywą mogą być studia podyplomowe.
Waszemu absolwentowi łatwiej otworzyć własną firmę czy znaleźć pracę w rachunkowości?
Chcielibyśmy, żeby było mu blisko do jednego i drugiego. Na wydziale oferujemy 3 specjalności. Największą popularnością cieszy się rachunkowość MSP, ale ku naszej radości, studenci chętnie wybierają też „analityka finansowego i rynkowego”. Jej absolwenci w sposób szczególny wyposażeni są w umiejętność wykorzystania narzędzi informatycznych w analizie danych ekonomicznych. Ostatecznie jednak wybór kierunku i specjalności studiów musi uwzględniać preferencje kandydata. Dla jednych priorytetem jest pewność zatrudnienia, choć być może na mniej atrakcyjnym, standardowym stanowisku. Inni mają większą skłonność do ryzyka. Chcą podejmować wyzwania, często zakładać własne przedsięwzięcia. Jestem przekonany, że o przyszłej karierze zawodowej decyduje w pierwszej kolejności nie sam kierunek studiów, a przede wszystkim pasja, zaangażowanie i odwaga do poszukiwania własnej drogi.