Te studia od razu kojarzą się ze znanym amerykańskim serialem „Kryminalne zagadki Nowego Jorku”. I słusznie, bo studenci chemii kryminalistycznej na UMK mają nauczyć się tak pracować ze znalezionymi na miejscu przestępstwa dowodami, by skutecznie przyczynić się do ujęcia sprawców nawet tych najstraszliwszych zbrodni. I trudno nie zgodzić się z opinią, że to znacznie ciekawsze niż praca w typowym laboratorium.
W ostatnich latach chemia, faktycznie, nie ma najlepszych notowań. Młodzieży śnią się po nocach zawiłe równania chemiczne, niejednokrotnie wywołując uraz do tej dziedziny na całe życie, starszym chemia kojarzy się zaś stereotypowo - z truciem środowiska albo z dodawanymi do żywności tymi wszystkimi „E”, których lepiej się wystrzegać.
- Zgoda - przyznaje dr hab. Szymon Bocian z Wydziału Chemii UMK. - Mało kto jednak zastanawia się, co by się działo, gdyby tej chemii w naszym życiu nie było. Czy współczesne rolnictwo mogłoby funkcjonować bez środków ochrony roślin? Czy ludzie byliby skłonni zrezygnować z leków, które przecież przygotowują chemicy? Czy bez zastosowania współczesnej chemii mogliby obejść się policjanci tropiący przestępców?
To właśnie pod kątem tych, których kręci adrenalina i ściganie przestępców, a nie ślęczenie nad probówkami w typowym laboratorium analitycznym, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu - jako jedna z pierwszych uczelni w Polsce - uruchomił w ubiegłym roku uzupełniające studia magisterskie na kierunku chemia kryminalistyczna. Studia w swym założeniu do bólu praktyczne, mające sprawić, że ich absolwenci - wykorzystując swoją wiedzę chemiczną - będą swobodnie poruszać się w świecie wszelkiego typu dowodów.
- W jaki sposób chemia pomaga w wykryciu sprawców przestępstw...
przeczytasz w dalszej części artykułu
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień