Wciąż nie mogę się nadziwić trwającemu remontowi ul. Skorupki. I już nie chodzi mi o zasadność remontu tych 300 metrów ulicy (choć i ten jest wątpliwy, bo jest w Łodzi sporo ulic o ważniejszym znaczeniu i w gorszym stanie) na odcinku ul. Piotrkowska – ul. Wólczańska, tylko o jego koszt – aż 4,4 mln zł! Skoro tyle kosztuje ledwie remont, to ile kosztowałoby wybudowanie nowej ulicy?
Sprawa kosztów remontu tej ulicy jest dla mnie tym bardziej dziwna, że kilka dni temu usłyszałem w „Teleexpressie”, że we wsi Swobnica w województwie zachodniopomorskim zostanie odremontowany zamek joannitów z XIV wieku. Remont ma kosztować... 4 mln zł. Pięć lat temu wyremontowano wieżę za... 400 tys. zł. Jak to jest, że tam potrafią wyremontować cały średniowieczny zamek, za kwotę, która tu wystarcza na odnowienie ulicy? Zadziwiające.
Ale ulica Skorupki to nie jedyny kosztowny obiekt w mieście. Nowy Fabryczny z przyległościami kosztował ok. 2 mld zł. A rząd chwali się, że na pomoc dla rolników poszkodowanych przez susze przeznaczy rekordową sumę 1,5 mld zł.