Co nas uszczęśliwia
- Zdrowie, praca i rodzina to trzy wartości, które dla człowieka są bardzo ważne - mówi socjolog. Nic więc dziwnego, że zdrowie jest ważniejsze od sukcesu w pracy.
Co cieszy Lubuszan? Niektórym szczęście daje rodzina.
- Cieszy mnie, że mój wnuk, który skończył roczek, zaczął stawiać pierwsze kroki - mówi Jadwiga Sienkiewicz z Nowej Soli. - A ja chodzę szczęśliwy, bo po pięciu latach się zaręczyłem - słyszymy od uśmiechniętego Bartosza Zalewskiego z Lemierzyc koło Słońska.
Innym szczęście daje sport. - W połowie czerwca startowałam w zawodach pływackich. Na swoim dystansie, na 50 m stylem grzbietowym, zajęłam trzecie miejsce - cieszy się gorzowianka Weronika Kubacka, która po wakacjach pójdzie do trzeciej klasy. - Mnie sporo radości dali nasi piłkarze. Wkurza mnie, że nie mieliśmy szczęścia w meczu z Portugalią. Dziś to my moglibyśmy być w finale Euro - mówi Henryk Konieczny z Nowej Soli.
Mariusza Osińskiego z Zielonej Góry cieszy powodzenie, ogólne szczęście i zdrowie. Smuci z kolei brak pieniędzy. Stanisław Juszczyszyn, który wychował się w Łodzi, a dziś mieszka w Żarach, szczęśliwy czuje się pośród lubuskiej przyrody. - Przeszkadza mi tu jedynie, że mało jest pracy i ludzie mało zarabiają - mówi.
O tym, co daje im szczęście, z Lubuszanami rozmawiamy nieprzypadkowo. Firma TNS zapytała bowiem 1011 Polaków o to, w jakich barwach oceniliby swoje życie. 44 proc. mieszkańców zachodniej Polski (oprócz Lubuszan firma zalicza do tej grupy także osoby z Wielkopolski i Kujawsko-Pomorskiego) widzi je w jasnych lub kolorowych barwach. 34 proc. uważa je za stonowane, a 12 proc. twierdzi, że jest ono szaro-bure lub nawet czarne. Bardziej szczęśliwi są tylko w Zachodniopomorskiem i Pomorskiem. Najbardziej szczęśliwi jesteśmy, gdy bliscy są zdrowi (tak odpowiedziało 66 proc. pytanych). Cieszy nas to bardziej niż sukces zawodowy (37 proc.)
Co trzeci mieszkaniec zachodniej Polski chce, aby życie było bardziej kolorowe
To nie pierwsze badania zadowolenia z życia Polaków. Od lat robi je ekipa naukowców pod wodzą prof. Janusza Czapińskiego. Ostatnia „Diagnoza społeczna” została opublikowana w zeszłym roku. Wynika z niej, że najbardziej szczęśliwi są mieszkańcy Pomorskiego, Małopolskiego i Podlaskiego, a Lubuskie - na 16 województw - znajduje się w środku stawki, bo zajmuje dziewiątą lokatę.
Bardzo zadowolonych i zadowolonych ze swojego miejsca zamieszkania jest 57,7 proc. Lubuszan (to wzrost zadowolenia o ponad 10 proc.). Wśród nas najbardziej zadowoleni są mieszkańcy rejonu zielonogórskiego (59,1 proc.), a w dalszej kolejności gorzowskiego (55,9 proc.). W obu tych częściach Lubuskiego maleje też procent mieszkańców, których denerwują decyzje miejscowych władz.
Choć czujemy się szczęśliwi, to nie za bardzo radzimy sobie z używkami. Więcej palaczy niż u nas jest tylko w Zachodniopomorskiem i na Dolnym Śląsku. Jesteśmy „najlepsi” w piciu alkoholu (co dziesiąty z Lubuszan go nadużywa). Z „Diagnozy społecznej” wynika też, że Lubuskie ma również najwyższy w kraju wskaźnik przestępczości.
To, że Lubuszan najbardziej uszczęśliwia zdrowie, nie dziwi dr. Krzysztofa Lisowskiego, socjologa z Uniwersytetu Zielonogórskiego. – Zdrowie, praca i rodzina to trzy wartości, które dla człowieka są ważne. Jest takie powiedzenie, że lepiej być zdrowym i bogatym, niż chorym i ubogim. I ono ma potwierdzenie w tych wynikach – mówi.
Radość Lubuszan potwierdza Małgorzata Czyżycka z zielonogórskiego kabaretu Ciach. - Mieszkańców naszego regionu bawi zwłaszcza humor społeczny - mówi. - Skecz, w którym facet chce dostać kochankę jako prezent urodzinowy, bawi naszych widzów do łez.
Stanisław Pijanowski, emeryt z Gorzowa: - Przede wszystkim szczęście daje mi rodzina oraz zdrowie. Ostatnio jestem szczęśliwy z powodu udanej operacji (wykryto u mnie raka jelita grubego). Żona też wraca do zdrowia. A że jestem kibicem żużla, to uszczęśliwiają mnie wyniki Stali Gorzów, która jest liderem tabeli, i to, że Bartek Zmarzlik dobrze sobie radzi w Grand Prix. Cieszy mnie jednak i to, że mistrzem Polski został Patryk Dudek z Falubazu Zielona Góra.
Paulina Borowczak, żołnierz zawodowy z Bieniowa: - Tak naprawdę to szczęście dają mi codzienne, małe rzeczy. Po prostu życie. Uśmiech na twarzy mojego dziecka, wieczorny spacer z rodziną. To, że jesteśmy zdrowi i że się kochamy. Słoneczna pogoda również wywołuje we mnie poczucie szczęścia. Umiem cieszyć się życiem i korzystam z tego na maksa. Swoim szczęściem zarażam też innych. Bo szczęście to stan, którego powinien zaznać każdy człowiek.
Pani Natalia z Zielonej Góry: - Wychodzę z założenia, że szczęście dają te najdrobniejsze rzeczy. Dlatego cieszę się każdą drobną chwilą, którą np. spędzam z moją rodziną. Uważam, że to właśnie ona jest moim największym szczęściem. Jestem szczęśliwa, że przyszło mi żyć w mieście pięknym i bezpiecznym, bo za takie uważam Zieloną Górę. Jestem też szczęśliwa, bo mam pracę: pracuję jako przedszkolanka, co zapewnia mi i mojej rodzinie stabilizację.