Co się dzieje z naszą zimą? [ROZMOWA]
Czy ferie zimowe będą śnieżne? Tego nikt nie wie, nawet najstarsi górale nie są już w stanie przewidzieć dokładnie pogody. Na nasz klimat największy wpływ ma wzrost aktywności niżowej na Atlantyku, powodujący zmienność pogody - mówi klimatolog z UŚ prof. Tadeusz Niedźwiedź
Czemu tak długo musieliśmy czekać na śnieg?
Zimy w Polsce odznaczają się bardzo dużą zmiennością pogody w związku z położeniem przejściowym między klimatem morskim, typowym dla Wielkiej Brytanii, i kontynentalnym, cechującym wschodnią część Rosji Europejskiej, a przede wszystkim Syberię. W ostatnich 63 latach na Górnym Śląsku w Wigilię śniegu nie było wcale w 32 przypadkach. Najgrubsza pokrywa śnieżna, wynosząca 24 cm, została odnotowana w roku 2001. Ostatnia Wigilia była bez pokrywy śnieżnej, a ostatnie Wigilie ze śniegiem odnotowano w roku 2012 (3 cm) i 2010 (13 cm).
Co się dzieje z tym naszym śniegiem?
Opady śnieżne zwykle zdarzały się przez około 50 dni w roku. W latach 1948-1998 w Katowicach pokrywa śnieżna pojawiała się średnio 21 listopada, a zanikała 30 marca. Najwcześniej pojawiła się pokrywa śnieżna 15 października 1971 roku, a najdłużej przetrwała do 11 maja w 1951 roku. Według badań dr Małgorzaty Falarz z Uniwersytetu Śląskiego, średnia liczba dni z pokrywą śnieżną w Katowicach wynosi 66 dni z wahaniami od zaledwie 23 dni w sezonie 1974/1975 do 122 dni w okresie zimowym 1995/1996. Średnia grubość pokrywy śnieżnej wynosi 25 cm, ale w zimie 1962/1963 dochodziła nawet do 61 cm. W ostatnich 20 latach w związku z ociepleniem w okresie zimowym zarówno liczba dni z pokrywą śnieżną, jak i grubość pokrywy śnieżnej uległa zmniejszeniu.
Jeszcze nie tak dawno, no kilkanaście lat temu, były siarczyste mrozy, a teraz co? Wiosna zimą do niemal końca grudnia.
Potrzeba trochę statystyki. W Katowicach 9 lutego 1956 roku temperatura obniżyła się do -30,0 st. C. Jednak najsurowszą w XX stuleciu była zima 1928/1929. Według danych opublikowanych przez były Państwowy Instytut Meteorologiczny (PIM), średnia temperatura lutego w Sosnowcu wynosiła -13,1 st. C, a najniższe minimum może być szacowane na około -38 st. C. 10 lutego 1929 r. jedyny raz w Polsce w czasie pomiarów instrumentalnych temperatura powietrza spadła poniżej -40 st. C. W Olkuszu, na Wyżynie Krakowskiej, zmierzono wtedy -40,4 st. C (średnia lutego wynosiła -14,3 st. C). W latach 1951-2014 zima odznaczała się na Górnym Śląsku średnią temperaturą -1,2 st. C. Najchłodniejsza była zima 1962/1963 (-7,2 st. C), a najcieplejsza 2006/2007 (+3,0 st. C). Temperatura zimy ma wyraźny trend wzrostowy, zwłaszcza od roku 1988. Obecny grudzień będzie czwartym ciepłym grudniem w czasie 64 lat. Natomiast najcieplejszy był grudzień 2006 roku (+3,6 st. C), zaś najchłodniejszy w roku 1969 (-6,7 st. C). Najcieplejszą Wigilię mieliśmy w ubiegłym roku (+12,0 st. C), natomiast temperatura minimalna 24 grudnia 2002 roku wynosiła -17,4 st. C, a maksymalna w dzień doszła zaledwie do -7,7 st. C. Podobnie było w roku 1961.
Jak to wytłumaczyć?
Większa liczba ciepłych zim w ostatnich latach wywołana jest wzrostem aktywności niżowej na Atlantyku. Powodują one napływ nad Europę cieplejszych mas powietrza znad oceanu, silne wiatry i dużą zmienność pogody z dnia na dzień. Wyże kontynentalne, wywołujące silne mrozy, koncentrują się głównie we wschodniej części Rosji Europejskiej, gdzie pogoda w zimie jest bardziej stabilna. Jest to jeden z efektów współczesnego ocieplenia klimatu w skali globalnej.
Jak zmienia się klimat?
Szczególnie silne ocieplenie w Europie Środkowej zaznaczyło się w okresie 1988-2000. Rok 2000 był do tej pory w Polsce rokiem najcieplejszym w czasie ostatniego stulecia. Wszystko wskazuje na to, że rok 2014 będzie na Górnym Śląsku o około 0,2 stopnia cieplejszy od roku 2000.
Czy możemy przewidzieć, co się wydarzy? Np. kolejną epokę lodowcową?
Przewidywać jak do tej pory umiemy pogodę do około 7 dni, z nieco mniejszym prawdopodobieństwem do 14. Natomiast na razie nie ma sposobu na dobre prognozy długoterminowe, szczególnie w warunkach Europy, gdzie zmienność pogody jest bardzo duża.
A może za 20 lat zimą w Polsce będzie 20 stopni powyżej, a nie poniżej zera?
Nie musimy czekać tak długo. W Katowicach już zbliżone sytuacje się zdarzały. 19 lutego 1990 r. temperatura podniosła się na krótko aż do +18,8°C. 29 grudnia 1989 roku wynosiła +18,2°C.
Panie profesorze, pomówmy w skali szerszej. Oglądamy sobie filmy o jakimś zlodowaceniu, a tu nam się Arktyka topi!
Wszystko trzeba rozpatrywać w różnych skalach. Np. w skali geologicznej trzeba wziąć pod uwagę miliony lat. Jednak spójrzmy na problem z bliższej perspektywy... 12 tysięcy lat. Wtedy na obszarze Polski panowała epoka lodowcowa, a klimat był tundrowy. Ba, w pewnych miejscach taki jak na Antarktydzie czy Grenlandii. Jednak jakieś 5-6 tysięcy lat temu mieliśmy do czynienia z klimatem ciepłym, zwanym atlantyckim. Można to udowodnić analizując np. pyłki roślin, jakie zachowały się w torfowiskach. Nie bądźmy jednak dla siebie tak wymagający i weźmy pod uwagę ostatnie millenium. Z badań interdyscyplinarnych wielu specjalistów: klimatologów, geologów, biologów wynika, że do połowy XIII wieku było w Polsce bardzo ciepło. Nie oznacza to wcale, że nie było mroźnych zim, ale zdarzały się rzadko. Dość, żeby powiedzieć, iż w tym czasie wikingowie zajęli Islandię, zaś na Grenlandii wybudowali szereg osad. Potem jednak znów się ochłodziło. Mowa jest nawet o "małej epoce lodowej". Takie znaczące ochłodzenie trwało do połowy XIX wieku. Ks. Stolarczyk, założyciel parafii zakopiańskiej, w 1850 r. pisał, że w Zakopanem było tak zimno, iż owies i ziemniaki w ogóle nie dojrzały. Nie ma jednak żadnego porównania ze wspomnianą zimą przełomu 1928 i 1929, gdy z powodu mrozów wyginęło nie tylko domowe, ale i leśne ptactwo. Trzeba jednak powiedzieć, że temperaturę mierzymy od ok. 300 lat, czyli od wynalezienia termometru. W wielu źródłach historycznych możemy jednak znaleźć informacje na temat pogody. Choćby w kronikach Jana Długosza, który za pamiętny dla kraju uznał rok 1364. Zima tego roku była wielce sroga. Natomiast litewski kronikarz o zimie z przełomu 1411-1412 roku, a więc niedługo po bitwie pod Grunwaldem, napisał, że przyniosła wielkie cuda, gdyż ludność już w lutym cieszyła się świeżymi jarzynami i kwiatami.
Czy mamy rzeczywiście tak wielki wpływ na klimat, np. przez produkcję dwutlenku węgla (och, te dezodoranty), czy jednak zmiany te dzieją się mimo naszych działań?
Bez tzw. efektu cieplarnianego ludzkość nie przetrwałaby. Bez atmosfery temperatura średnia naszej planety wynosiłaby -17 stopni.
Zatem jaki jest ten nasz wpływ?
Na to pytanie cały czas szukamy odpowiedzi, ale wiadomo, że lepiej dbać o naturę. Wiele obszarów jest dla badaczy trudno dostępnych, np. oceany. Tam natomiast dochodzi do zjawisk niezwykle istotnych dla klimatu, a co za tym idzie - dla przetrwania świata.