Co tak cuchnie w Łodzi?!
W miasto ruszyły ekipy poszukujące źródła fetoru To nie my - twierdzi ZWiK. Oczyszczalnia ścieków i kompostownia też nie rozsiewają brzydkich zapachów.
Przykry ranek i wczesne popołudnie mieli wczoraj łodzianie. W wielu miejscach w mieście czuć było smród fekaliów. Nosy zatykali mieszkańcy Widzewa, Retkini, Śródmieścia i Bałut. Centrum Zarządzania Kryzysowego otrzymało kilkadziesiąt zgłoszeń z całego miasta.
Podejrzenia padły na kanalizację. Zaalarmowano Zakład Wodociągów i Kanalizacji, który wysłał swoją ekipę w teren na poszukiwanie źródła przykrego zapachu. Pracownicy sprawdzili m.in. kanały na ul. Łagiewnickiej.
- Również otrzymaliśmy zgłoszenia od mieszkańców o nieprzyjemnym zapachu, który czuć było w mieście. Sprawdziliśmy kanały, były drożne, a normy stężenia gazów niebezpiecznych - siarkowodoru i metanu - nie zostały przekroczone - zapewniają w ZWiK.
Jak tłumaczą w tej firmie, w spustach ulicznych znajdują się syfony ze stojącą wodą i nie ma możliwości, by smrodliwe zapachy wydostawały się na zewnątrz. A nieczystości bez przeszkód spływają do oczyszczalni, nie zalegają w kanałach.
Pracownicy służb miejskich „obwąchali” Grupową Oczyszczalnię Ścieków i kompostownię, które również znalazły się na liście podejrzanych o rozsiewanie fetoru. Ale i one okazały się bezzapachowe.
Kolejni wskazani potencjalni sprawcy to... łódzcy rolnicy, którzy po sezonowych pracach w polu mają na nie wylewać gnojówkę. To jej nieznośna woń może docierać do osiedli wraz z wiatrem, a wczoraj rzeczywiście trochę wiało. Tylko czy na tyle silnie, by roznieść fetor prawie po całym mieście?
To nie pierwszy taki przypadek, brzydko pachniało i w poprzednich latach, także letnią porą.