80 drzew zostało wyciętych w nadmorskim lesie. Okazuje się, że tym razem drzewa nie stały się ofiarami ustawy wycinkowej.
Chodzę rano z kijkami i zobaczyłam w naszym nadmorskim lesie takie oto zjawisko – wycięte drzewa na terenie Ośrodka Wypoczynkowego „Niewiadów”, ale nie tylko, również w lesie poza terenem ośrodka wycięto drzewa. Czy to jest legalne? – pyta nasza czytelniczka z Ustki.
Tymczasem okazuje się, że to nie ustawa wycinkowa, czyli nowelizacja ustawy o ochronie przyrody, wyrąbała część ponadstuletniego prywatnego dzisiaj lasu.
– Jest to użytek leśny i w tym przypadku obowiązuje ustawa o lasach – mówi Paweł Lisowski, członek zarządu słupskiego starostwa. – Decyzję zezwalającą na wycinkę wydaliśmy 18 sierpnia ubiegłego roku. Zgodnie z ustawą, inwentaryzacją i przeznaczeniem terenu. Ustawa o lasach przewiduje rębnię raz na dziesięć lat. Dla sosny wiek rębny wynosi 80 lat, a w tym przypadku drzewa były o wiele starsze. Jednak to, że las jest prywatny, nie oznacza, że właściciel może go zrównać z ziemią. Zgoda na wycinkę przewiduje też obowiązek nasadzeń.
Właściciel ośrodka dostał pozwolenie na wycięcie 80 drzew: sosen, buków, brzóz i jednego dębu. Niektóre z tych drzew rosły w Ustce od 170 lat.
– Ale 320 drzew zostało! Chronimy je i dbamy o nie – zapewnia Piotr Wójcik, który z żoną Bożeną prowadzi ośrodek od 25 lat. – Od tego czasu wycinaliśmy tylko pojedyncze sztuki. Teraz zostały wycięte drzewa, które zagrażały bezpieczeństwu. Chore, suche, przekrzywione od północno-zachodnich wiatrów. Najstarszy dąb stoi. Jest prosty i zdrowy.
Jednak jak w lipcu wieje z siłą 11 w skali Beauforta, to drzewa się kładą. Takie drzewa są przechylone pod kątem 45 stopni i wystarczy silniejszy podmuch, by się przewróciły. Już tak się zdarzyło, że sosna runęła. Na szczęście obok domku. Latem w domkach letniskowych przebywa 220 osób. Naszym obowiązkiem jest zagwarantowanie im bezpieczeństwa.
Piotr Wójcik dodaje, że przed uzyskaniem decyzji ze starostwa specjalista badał drzewa i oceniał, które mogą zostać wycięte. – Pozaznaczał te uschnięte i zniszczone od uderzenia pioruna. Taką samą gospodarkę prowadzi się w lasach państwowych. Stare drzewa się wycina i sadzi młode sosenki – argumentuje właściciel lasu. – Poza tym nie naruszyliśmy przepisów miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, który przewiduje 55 procent terenu do zabudowy, a 45 procent dla lasu.
Piotr Wójcik przyznaje, że to dobrze, że ludzie interesują się takimi sprawami, ale zaznacza, że na jego terenie drzewa zostały
wycięte zgodnie z prawem o lasach. Nie tym, które położyło setki tysięcy drzew w Polsce. – Poza tym, gdy starostwo wydało nam decyzję w sierpniu, nikt nie miał pojęcia, że wejdzie w życie taka ustawa zezwalająca właścicielom ciąć bez pozwolenia – argumentuje.– Mamy też świadomość, jakim walorem turystycznym są nadmorskie lasy sosonowe.