Co wolno wojewodzie?
Partia Razem żąda odwołania wojewody lubelskiego i kurator oświaty. Powód? Udział w niedzielnym marszu zorganizowanym przez ONR.
- Tej wiedzy (o walce Żołnierzy Wyklętych za wolność - dop. red.) nie odbiorą nam mocno krzykliwe w niektórych mediach malutkie garstki potomków ubeków, sowietów, komunistów, byłych esbeków i tajnych kapusiów - powiedział w niedzielę wojewoda Przemysław Czarnek podczas marszu poświęconego właśnie Wyklętym. Wzięła w nim udział także kurator oświaty Teresa Misiuk.
Imprezę zorganizował znany z ksenofobicznych i agresywnych postulatów ONR. Zresztą uczestnicy marszu udowodnili to skandując: „Chłopak, dziewczyna - normalna rodzina”, „Tu jest Polska, nie Bruksela, tu się zboczeń nie popiera” albo „A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści”. Właśnie za udział w marszu Żołnierzy Wyklętych, Partia Razem chce od-wołania wojewody i kurator.
- Jako urzędnik państwowy podczas uroczystości wojewoda powinien łączyć obywateli, a nie ich dzielić - mówił wczoraj Tomasz Warzocha z PR i dodał, że coraz częściej politycy prawicy biorą udział w akcjach ONR. - Jak minister Elżbieta Witek, która w Gdańsku z trybuny pozdrawiała uczestników marszu ONR - dodał, a KOD chce usłyszeć tłumaczenia wojewody za słowa wypowiedziane w niedzielę.
Sam Przemysław Czarnek nie przejmuje się sprawą: - To głupstwo, a polemika z głupstwem, jak mawiał Kisiel, bez potrzeby je nobilituje. A poza tym, to dość charakterystyczne - komuniści, ubecy i sowieci też nazywali faszystami przedwojenne elity niepodległościowe oraz rząd na uchodźstwie i żołnierzy AK, BCH, NSZ, WiN. Niektóre, na szczęście nieliczne, organizacje jak widać kontynuują tę komunistyczną narrację.
Ale politycy na manifestacjach i marszach to żadna nowość. Ci lewicowi chodzą na parady równości. Ci prawicowi wybierają Marsz Niepodległości.
Liderzy PO, PSL i Nowoczesnej jeszcze rok temu byli bardzo aktywni na manifestacjach Komitetu Obrony Demokracji.
Lubelska posłanka PO Joanna Mucha jest regularną uczestniczką manifestacji organizacji feministycznych krytykujących politykę rządu lub KOD-u. - Wszyscy jesteśmy politykami, bo wszystkim nam zależy na tym kraju - mówiła Mucha ponad rok temu na manifestacji KOD w Lublinie.
Jednak, jak zaznacza dr Agnieszka Łukasik-Turecka, politolog i socjolog z KUL, z wojewodą jest większy problem niż z posłami. Bo Przemysław Czarnek nie jest wyłącznie politykiem.
- Z jednej strony jest reprezentantem Rady Ministrów i jest naturalnie utożsamiany z polityką partii rządzącej - przyznaje ekspertka. - Jednak z drugiej strony jest urzędnikiem, reprezentantem nie tylko zwolenników partii rządzącej, ale też tej części społeczeństwa, która nie utożsamia się z tą polityką. Wygląda na to, że w przypadku wojewody lubelskiego górę bierze myślenie o sobie jako o polityku, który ma swoje poglądy i ma prawo je manifestować - ocenia.
Z panią kurator sprawa jest jeszcze bardziej skomplikowana, bo z polityką w ogóle nie powinna być kojarzona, a odpowiada za bardzo wrażliwą sferę, jak oświata.
- Zapewne wielu rodziców uczniów wołałoby, aby kurator zajmowała się swoimi obowiązkami, a nie uczestniczyła w kontrowersyjnych wydarzeniach - dodaje dr Łukasik-Turecka.
Generalnie jednak lubelscy politycy na stanowiskach - państwowych lub samorządowych - unikają sytuacji, które w części społeczeństwa mogą budzić niezadowolenie. Podczas ostatniej kampanii samorządowej na jednej z debat Krzysztof Żuk został zapytany, czy wziąłby udział w marszu ONR.
Prezydent Lublina odpowiedział, że nie. - Ze względu na sprawowaną funkcję. Tak samo nie wziąłbym udziału w paradzie równości - wyjaśnił.
Wracając do wojewody. - Wizerunkowo? Odradziłabym mu udział w marszu organizowanym przez ONR - podpowiada dr Łukasik-Turecka.
We wtorek Beata Szydło listownie podziękowała wszystkim organizatorom i uczestnikom Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Niedzielny marsz był jednym z jego elementów.