Co z opieką nad najmłodszymi dziećmi po 3 maja? Oto jest zagadka
Rząd zapowiedział, że w tym tygodniu przedstawi decyzję dotyczącą ewentualnego wprowadzenia form opieki nad dziećmi w żłobkach, przedszkolach, szkołach. Na razie nic nie wiadomo, a rodzice się niecierpliwią, bo tylko do 3 maja przysługuje zasiłek opiekuńczy na dzieci, które przymusowo, z powodu pandemii, siedzą w domach.
W piątek Dariusz Piontkowski, minister edukacji z premierem Mateuszem Morawieckim ogłosili, że szkoły, przedszkola i żłobki będą zamknięte do 24 maja.
- Za kilka dni poinformujemy, czy w części tych placówek będzie możliwość prowadzenia jakiejś formy działalności opiekuńczej - zapowiedział szef resortu edukacji.
Rodzice, ale i nauczyciele z niepokojem na to czekają, bowiem zasiłek opiekuńczy na dzieci do 8 roku życia przysługuje tylko do 3 maja.
- Co zatem mamy zrobić z pociechami, kiedy zasiłek nie będzie już przysługiwał, a nam pracodawcy każą wrócić do firm? - pytają. - Przecież nie zostawimy ich samych licząc, że nic się złego nie stanie. Wykluczone, ze względu na bezpieczeństwo i rodzicielską odpowiedzialność. Mamy się zwolnić z pracy, kiedy tak dziś o nią trudno? Albo ryzykować zdrowie dziadków, o ile są na miejscu?
Żalu, rozgoryczenia, nie kryją też rodzice starszych dzieci, np. 9,10,11 - latków, także jeszcze wymagających nadzoru dorosłych. Z tym problemem zostali sami. Państwo nie dało im możliwości skorzystania z zasiłku opiekuńczego. Niektórzy nadszarpnęli więc lub wykorzystali urlopy albo mieli to szczęście, że pracodawca zgodził się na pracę zdalną.
- Jako matka małych dzieci i nauczycielka przedszkola jestem ciekawa, czy w Rzeszowie placówki jakoś zaczynają się do przygotowywać do tej tajemniczej jeszcze opieki - pyta czytelniczka. - Czy dyrektorzy szukają środków zabezpieczeń, jak rękawiczki, maseczki?
Zbigniew Bury, dyrektor rzeszowskiego Wydziału Edukacji w Urzędzie Miasta mówi, że na razie czeka na pomysły rządu, jak opieka nad najmłodszymi miałaby wyglądać, czy we wszystkich placówkach, jakie zastosować kryteria przyjęć, czy żądać zaświadczeń z zakładów pracy, że pracownik jest niezbędny.
- Według mnie jest to niemożliwe, ale zobaczymy - mówi zwracając uwagę, że miejskie przedszkola mają po 5 - 6 sal. W każdej mieści się po 25 dzieci. Jak zatem bezpiecznie ulokować w nich przedszkolaków, nawet gdyby tylko połowa wymagała opieki?
Może będą tylko dyżury w wyznaczonych placówkach dla ograniczonej liczby dzieci?
- Możliwe, tylko aby nie doszło do nieporozumień między rodzicami, dlaczego tego przyjęliście, a tego nie - obawia się.
Także w Przemyślu niczego na razie nie planują. Zaczną działać dopiero wtedy, gdy przepisy dotyczące form opieki nad dziećmi zostaną jasno określone i ogłoszone.