Co z tym Toruniem? Przedwyborcza debata „Nowości”
Już w przyszłą niedzielę wybory samorządowe. Największe emocje budzi wyścig do stanowiska prezydenta Torunia. Wszystkich kandydatów zaprosiliśmy do debaty, zorganizowanej przez „Nowości”, portale nowosci.com.pl i torun.naszemiasto.pl oraz TvToruń. Z sześciu kandydatów zaproszenie przyjęli: Sylwia Kowalska, Tomasz Lenz, Sławomir Menzen, Zbigniew Rasielewski i Michał Zaleski. Z ważnych powodów służbowych nie mogła być obecna Irena Paczkowska. Na początek pytania do kandydatów.
Kiedy należy panu ufać - gdy mówi pan , że prezydent Michał Zaleski jest dobrym gospodarzem i solidnym prezydentemczy wtedy, gdy ostro go pan krytykuje?
Tomasz Lenz: - Ja mówię o faktach. Prezydent Zaleski niejednokrotnie dziękował mnie, marszałkowi Całbeckiemu, posłowi Karpińskiemu za to, że udało się zdobyć pieniądze na budowę mostu, na budowę hali. Gdy prosił o pomoc przy zdobyciu funduszy na dojazd do autostrady - pomogliśmy. Dziś jednak widzimy, że nie jest rozwiązany problem inwestycji w miejscu Uniwersamu, że nie jest remontowany Bulwar Filadelfijski, że basen przy ul. Bażyńskich miał kosztować 20 mln zł, a będzie kosztował 51. To, moim zdaniem, przejaw niegospodarności, nieumiejętności zarządzania. Miasto w ostatnich 4 latach nie inwestuje tak, jak powinno to robić, a gdy inwestuje, to nieumiejętnie. Coś się stało, że prezydent Zaleski stracił swoją werwę? Stąd moja decyzja o starcie w wyborach na prezydenta Torunia.
Miasto w ostatnich 4 latach nie inwestuje tak, jak powinno to robić, a gdy inwestuje, to nieumiejętnie. Coś się stało, że prezydent Zaleski stracił swoją werwę? Stąd moja decyzja o starcie w wyborach na prezydenta Torunia.
Jak powinien wyglądać system wsparcia dla osób najuboższych? Czy miasto powinno budować mieszkania socjalne?
Sławomir Menzen: - W Toruniu wiele robi się dla osób starszych, np. buduje mieszkania na Jarze. Potrzeb jest jednak więcej, ale może ich realizacja przekracza możliwości miasta. Nasze społeczeństwo się starzeje, starszych osób będzie coraz więcej. Jak najszybciej trzeba uruchomić choć jeden dom pomocy społecznej na lewobrzeżu. Kolejne zadanie to zintensyfikowanie projektu teleopieki. W Toruniu na początku objął 50 osób, a w Poznaniu - 500.
Jak to się dzieje, że od lat w Bydgoszczy jest mniejsze bezrobocie niż w Toruniu? Na koniec 2017 r. było to 3,9 do 5,2 proc.
Michał Zaleski: - Ta różnica to dziś jeden punkt procentowy. Ale wystarczy porównać Bydgoszcz z Poznaniem - tam wskaźnik jest niższy o 2-3 punkty procentowe. To pewnie cecha większych miast. Wielu przedsiębiorców tam chce zakładać firmy; łatwiej znaleźć klientów czy obecnie - pracowników. To problem - jak zapewnić firmom dobre warunki, jak ściągnąć je do miasta. Toruń znakomicie się rozwija, jeśli chodzi o miejsca pracy, w różnych kierunkach. To na przykład miejsca pracy związane z motoryzacją. Powstają też firmy oparte na nowoczesnych technologiach. Ważnym segmentem są w Toruniu usługi. Dziś znalezienie pracy w Toruniu nie jest dużym wyzwaniem. Warto też wspomnieć o najświeższych danych, dotyczących średniego wynagrodzenia. W Toruniu jest o 200 zł wyższe niż w Bydgoszczy. Czy więc lepiej mieć mniej miejsc pracy, ale lepiej płatnych, czy więcej miejsc, ale z gorszymi zarobkami?
Dziś znalezienie pracy w Toruniu nie jest dużym wyzwaniem. Warto też wspomnieć o najświeższych danych, dotyczących średniego wynagrodzenia. W Toruniu jest o 200 zł wyższe niż w Bydgoszczy.
Jak przekona pani wyborców, że poradzi sobie z zarządzaniem tak wielkim organizmem jak miasto? Z oświadczeń majątkowych wynika, że nie ma pani dużego doświadczenia zawodowego...
Sylwia Kowalska: - W oświadczeniu nie widać kompetencji. Liczą się doświadczenie i umiejętności i ludzie, z którymi się współpracuje. Prowadziłam swoją firmę, pracowałam w międzynarodowej korporacji. Poza tym wokół mnie są osoby zaangażowanie w pośredni sposób w zarządzanie miastem. To choćby radny Maciej Cichowicz, przedsiębiorca Maciej Karczewski. Najważniejszą moją kompetencją jest to, że słucham ludzi i umiem organizować pracę. Wiem, że w pojedynkę niewiele zdziałam.
Liczą się doświadczenie i umiejętności i ludzie, z którymi się współpracuje. Prowadziłam swoją firmę, pracowałam w międzynarodowej korporacji. Poza tym wokół mnie są osoby zaangażowanie w pośredni sposób w zarządzanie miastem.
Jest pan bliskim współpracownikiem Michała Zaleskiego. W czym pan będzie od niego lepszy?
Zbigniew Rasielewski: - Mogę zaoferować doświadczenie zdobyte przy takiej osobie, jak prezydent Zaleski. Znam Toruń nie tylko od strony zarządzania. Poznałem go także wtedy, gdy byłem radnym. Mogę zaoferować wizję urzędu będącego bardzo blisko mieszkańców. Umożliwi to specjalna aplikacja, która da możliwość szybkiego zgłoszenia problemu, czy to związanego z odbiorem śmieci, dziurą w jezdni, rejestracją pojazdu.
Znam Toruń nie tylko od strony zarządzania. Poznałem go także wtedy, gdy byłem radnym. Mogę zaoferować wizję urzędu będącego bardzo blisko mieszkańców.
Jak pan jako prezydent PO da sobie radę, gdy w sejmiku i Warszawie rządzić będzie PiS?
Tomasz Lenz: - Proszę mieszkańców Torunia, by głosowali na listę Koalicji Obywatelskiej, byśmy mieli w Radzie Miasta tylu radnych, aby realizować nasz program Lepszy Toruń. Nie zakładam, że marszałek Piotr Całbecki straci większość popierającą go w sejmiku. Jestem przekonany, że uzyska świetny wynik. W Radzie Miasta są reprezentanci różnych ugrupowań. Szukają porozumienia z urzędującym prezydentem. Jako prezydent będę wsłuchiwał się w ich głos.
Ma pan wolnorynkowe poglądy. Czy byłby pan za prywatyzacją miejskich placówek służby zdrowia ?
Sławomir Menzen: - Jestem zwolennikiem zasady pomocniczości, czyli w tym, czego nie jesteśmy w stanie zrobić sami, wyręcza nas samorząd, a tam, gdzie i on nie daje rady, działa państwo. Nie da się sprywatyzować miejskiej służby zdrowia, nie mam takiego postulatu. Można jednak wprowadzić w niej rynkowe rozwiązania. Byłem na kongresie samorządowym w Krakowie - w panelu poświęconym służbie zdrowia prelegenci z NFZ zauważyli, że są długie kolejki do lekarzy specjalistów, a wiele osób nie przychodzi na zarejestrowane wizyty, bo po roku zapomnieli, że się na nią zapisali. Dobrze byłoby więc wprowadzić callcenter do szpitali czy przychodni.
Jestem zwolennikiem zasady pomocniczości, czyli w tym, czego nie jesteśmy w stanie zrobić sami, wyręcza nas samorząd, a tam, gdzie i on nie daje rady, działa państwo.
Od 13 lat trwają przygotowania do wprowadzenia w Toruniu karty miejskiej. Wciąż jednak jej nie ma.
Michał Zaleski: -Od początku liczyłem, że uda się ją wprowadzić jako aglomeracyjną kartę miejską dla Bydgoszczy, Torunia i jeszcze kilku miejscowości, obejmującą cały system komunikacji publicznej. Prace nad nią trwały kilka lat w Urzędzie Marszałkowskim. Wprowadzenie takiej karty mogło być finansowane z funduszy unijnych. Okazało się, że nie da się tego zrobić, bo za dużo jest problemów. Jesteśmy więc zdani na siebie. Jeśli zostanę prezydentem na kolejną kadencję, to będą zabiegał, byśmy taką kartę w końcu mieli.
Mówi pani o WyGodnym Mieście i proponuje: nie budujmy szerokich arterii, tylko drogi jednojezdniowe. Dla tysięcy torunian, którzy codziennie rano wożą dzieci do szkół, potem jadą do pracy, takie miasto będzie bardzo niewygodne.
Sylwia Kowalska: - Nie trzeba być tylko kierowcą, można jeździć rowerem czy przemieszczać się pieszo. Wnioskowałam o to, by pojawiły się w Toruniu rowery cargo i to się udało. Nie powinniśmy stawiać na oczekiwania kierowców, na samochody i drogi. Im więcej szerszych dróg, tym więcej aut. Miasto nie ma obowiązku zapewnienia miejsc parkingowych, a kierowcy zaczynają się tego domagać. Przykłady z wielu miast europejskich pokazują, że powinniśmy iść w inną stronę - lepiej budować węższe drogi. Są bezpieczniejsze. Musimy wprowadzić wizję zero i ograniczyć liczbę śmiertelnych wypadków na ulicach. Jako Czas Mieszkańców mówimy o tzw. zielonym ringu: trakcie pieszorowerowy okalającym starówkę, umożliwiającym też dotarcie do szkół.
Jakie byłyby Pana decyzje w kwestii finansowania zabiegów in vitro czy patronatu nad marszem równości?
Zbigniew Rasielewski: - Finansowanie zabiegów in vitro nie jest zadaniem miasta i dlatego nie przewiduję takiego rozwiązania. Marsz Równości dotąd nie miał patronatu prezydenta i myślę, że żaden z kandydatów nie przyzna go tak kontrowersyjnemu wydarzeniu.
Obejrzyj:
Kandydaci pytają kandydatów
T.L. do S.K.: - Do Rady Miasta kandyduje syn prezydenta Zaleskiego, Jakub Zaleski. Jeśli zostanie radnym, będzie przełożonym swego ojca. Także żony swojego ojca, będącej dyrektorem szpitala miejskiego. Czy to jest zdrowa sytuacja?
S.K.: - Według mnie taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Nie należy zatrudniać osób ze swojej rodziny, ale każdy dokonuje wyboru, który w przypadku samorządu jest też poddawany ocenie wyborców.
S.M. do M.Z.: - Jako pierwszy w Polsce zaproponowałem wprowadzenie czujników parkingowych. Dzięki nim i specjalnej aplikacji w telefonie każdy kierowca mógłby sprawdzić, które miejsce postojowe jest wolne. Koszt montażu czujników na starówce to 700 tys. zł. Czy jeśli nie uda mi się wygrać wyborów, a wygra je Michał Zaleski to zastanowi się nad wprowadzeniem tego rozwiązania?
M.Z.: - Mamy już taki -powiedzmy - podsystem na jednym z parkingów na starówce. Nie chcę się licytować, kto pierwszy wszedł z takim pomysłem, bo bodaj 3 lata temu nagrodziłem grupę studentów, którzy opracowali technologicznie taki system. To oczywiście rozwiązanie, które stopniowo, w miarę możliwości należy wdrożyć. Przed nami inna kwestia - usunięcie parkingów dla samochodów ze starówki, bo do tego zmierzają obecnie prace ustawowe. Starówka zasługuje na rozwiązanie wypośrodkowane. Obecnie są na niej miejsca, gdzie parkuje się normalnie, ale są miejsca, gdzie samochodów jest za dużo. Dlatego budujemy parkingi na obrzeżach starówki.
M.Z. do S.M.: - Czy gdyby to pan odpowiadał za miasto i miał otrzymać dotację unijną w wysokości, powiedzmy, miliarda złotych, ale po to, by ją skonsumować, potrzebne byłoby pożyczenie co najmniej 500 mln zł, zdecydowałby się pan na takie rozwiązanie czy zrezygnowałby pan z tej dotacji, mówiąc, że nie można zadłużać miasta?
S.M.: - To skomplikowana sprawa. Wszystko zależy od sytuacji. Gdybyśmy nie mieli żadnego zadłużenia, to powiedziałbym, że stać nas pół miliarda długu i bierzemy ten miliard dotacji. Natomiast powiększenie długu o pół miliarda jest ekscentrycznym pomysłem i bym się na to nie zgodził. Druga sprawa - na co byłaby ta dotacja. Jeśli ktoś by mi dziś zaproponował najnowszy model ferrari pod warunkiem opłacania paliwa i serwisu do niego, to bym tego auta nie przyjął, bo te opłaty zrujnowałyby mój budżet.
S.K. do T.L.: - Jaką daje pan gwarancje, że program z którym pan idzie do wyborów będzie realizowany, gdy zostanie pan prezydentem? Radni PO w ostatniej kadencji wielokrotnie odrzucali nasze propozycje jako Czasu Mieszkańców, a dziś są one w pana programie. A były to też propozycje, które realizowali radni PO z innych miast.
T.L.: - Nie wiem, kto zostanie radnym, ale na listach kandydatów, które przygotowaliśmy jako KO, są osoby nowe, sam przekonałem je do startu. Są też wśród kandydatów radni. Mam nadzieję, że będziemy mieli większość w Radzie, a także będziemy jej szukali w porozumieniu z radnymi innych klubów. Wiem, że mieszkańcy program Lepszy Toruń czytają, mówią mi o tym, gdy się z nimi spotykam. Wierzę, że tę większość w radzie zbudujemy także z panią radną Kowalską, która zapewne wywalczy mandat, bo jest osobą popularną, rozpoznawalną i lubianą.
Z.R. do T.L.: - Na starcie kampanii mówił pan na temat złej kondycji Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej. Czy orientuje się pan, jak wygląda kondycja finansowa ZGM, ściągalność czynszów, iloma nieruchomościami dysponuje ZGM?
T.L.: - Miałem niedawno w swoim biurze wizytę rodziny z Wrzosów, która musi opuścić mieszkanie otrzymane w latach 70., a pan jako wiceprezydent, któremu podlega ZGM, dał jej lokal z dziurą w dachu, bez rynien i bez ogrzewania. Ci ludzie pytają mnie jako posła, czy jestem w stanie zrobić coś z sytuacją w instytucji podległej panu Rasielewskiemu. Dobrze pan wie, że takich sytuacji jest bardzo dużo. Wiem, że pan dobrze czuje się w swojej roli i uważa, że wszystko działa prawidłowo, ale torunianie tak nie uważają. Wie pan, ile musi czekać na mieszkanie rodzina, która znalazła się w trudnej sytuacji? W nowej kadencji musimy rozważyć, czy miasto nie powinno kupować mieszkań na rynku wtórnym.
T.L. do M.Z.: - Chciałem poruszyć kwestię pana relacji z o. Tadeuszem Rydzykiem. Chodzi m.in. o spór o ul.św. Klemensa, także o stworzenie uzdrowiska w okolicy Portu Drzewnego. Mówił pan kiedyś o budowie linii tramwajowej do obiektów, za których budową i funkcjonowaniem stoi o. Rydzyk. Miasto dokłada się do rocznic Radia Maryja. Tutaj nie ma problemu, żeby jakieś środki finansowe zostały przekazane, czy miasto wspierałoby tego typu wydarzenia. Chciałbym zapytać, panie prezydencie, czy to nie za wiele? Czy nie uważa pan, że jest zachwiana równowaga we wspieraniu instytucji prezentujących różny światopogląd? Czy w tej sympatii dla o. Rydzyka nie zaszedł pan za daleko?
M.Z.: - Modernizacja ul. św. Klemensa to efekt budowy kolejnego odcinka trasy średnicowej. To jest niezbędne ze względu na wielką rozbudowę szpitala wojewódzkiego na Bielanach. Dyskusja w tej sprawie trwa. Nie ma to nic wspólnego z działalnością zakonu redemptorystów w tym rejonie. Była też jeszcze jedna propozycja lokalizacji uzdrowiska - w Czerniewicach. Temat został zamknięty. I proszę nie kłamać. Jest pan posłem. Proszę nie kłamać. Miasto nie dokłada złotówki do takich wydarzeń, jak rocznice Radia Maryja. I jak pan nie wie, to proszę wystąpić z zapytaniem. Jako poseł może pan zapytać, a my odpowiemy panu na piśmie.
T.L.: - To poważny zarzut, panie prezydencie. Jak pan wie, mieszkańcy Torunia obserwują pana relacje z o. Tadeuszem Rydzykiem. Bardzo bliskie.
M.Z.: - Niech pan powie o pieniądzach. Pan zarzucił, że chodzi o pieniądze z budżetu miasta.
T.L.: - Mieszkańcy dużo na ten temat mówią i obserwują pana bliskie relacje z instytucjami o. Tadeusza Rydzyka. Pan nie odpowiedział na pytanie: jakie działania pana w ostatnich latach i planowane działania dotyczą właśnie zbliżenia z o. Rydzykiem i dlaczego pan to robi. Pan nie odpowiedział i zarzucił mi kłamstwo. i uważam, że w tej debacie nie powinno to mieć miejsca. Proszę pana, żeby pan tego nie robił.
M.Z.: - Potwierdzam. Skłamał pan, mówiąc, że miasto dokłada się do rocznic Radia Maryja. Tak pan powiedział. Jest to nagrane. (Komitet Michała Zaleski zaskarżył za tę wypowiedź Tomasza Lenza w trybie wyborczym - przyp. red).
S.M. do M.Z.: - Jawność zmniejsza ryzyko korupcji i nepotyzmu. Tymczasem Urząd Miasta od 2015 r. nie upublicznia rejestru umów publicznych. Spółki miejskie nie publikują w Biuletynach Informacji Publicznej swoich bilansów, rejestrów umów. W BIP Centrum Kultury Zamek Krzyżacki nawet nie podano, kto zarządza tą instytucją. Czemu nie pilnuje pan kwestii jawności?
M.Z.: - System organizacji spółek i instytucji kultury jest ustawowo uregulowany. W spółkach jest zarząd i rada nadzorcza, to zarząd powinien dbać o staranne wykonywanie obowiązków. Prezydent nie ma na to bezpośredniego wpływu. W przypadku instytucji kultury za wykonanie obowiązków odpowiada dyrektor. Być może zdarzają się takie potknięcia informacyjne. Pan już o tym w kampanii mówił i z tego co wiem, zostało to skorygowane.
MZ do SK: - Jak wygląda sytuacja organizacji pozarządowych w Toruniu?
S.K.: - Te organizacje są ogromnym wsparciem dla mieszkańców. Same dostają od miasta wsparcie w postaci bonusów przy wynajmie powierzchni na swoją działalność, mamy też Radę Pożytku Publicznego. Jest też jednak sprawa budynku przy ulicy Bydgoskiej 50/52, gdzie moglibyśmy stworzyć inkubator organizacji pozarządowych. Jest zapowiedź jego powstania, ale jest niepokój, że nie powstanie, a budynek będzie nadal niszczał. Mamy ogromne zaplecze w postaci zaangażowanych ludzi, ale z niego nie korzystamy, brakuje komunikacji. Widać po budżecie obywatelskim, że ludzie chcą działać i mają pomysły, a miasto nie wykorzystuje tego w pełni.
S.K. do M.Z.: - Cieszymy się z rosnącej w ostatnich latach liczby turystów odwiedzających Toruń. Czy jednak jednocześnie nie ubywa z Torunia mieszkańców wyprowadzających się z miasta?
M.Z.: - Wyprowadzki pod miasto to trend w dużych miastach, nie jesteśmy tu wyjątkiem. 70-80 proc. decyzji migracyjnych jest właśnie takich - chodzi o zamieszkanie w sąsiednich gminach. Nie ma żadnych badań pokazujących, że migrują ludzie młodzi. Dodać trzeba, że perspektywa dla Torunia, według GUS, to migracja rzędu 5,1 proc., a w przypadku Bydgoszczy to ponad 8 proc.
Z.R. do S.K.: - Jak widzi pani kwestię terenów inwestycyjnych Torunia?
S.K.: - Mamy ich jeszcze sporo, ze względu na nie musimy wykorzystać położenie miasta i infrastrukturę np. połączenie z autostradą oraz lepiej wykorzystać Wisłę. Powinniśmy szerzej otworzyć się na współpracę z Bydgoszczą.