Co za sezon! Tłumy w Beskidach. Jest moda na nasze góry
Wisła, Szczyrk, Ustroń przeżywają w te wakacje prawdziwy najazd turystów. Przez lata Polacy najchętniej jeździli na wakacje do innych krajów. Tak było przez prawie ćwierć wieku. Teraz coś się zmieniło.
Po bardzo dobrej zimie również lato okazuje się wyjątkowo łaskawe dla właścicieli bazy noclegowo-rekreacyjnej w Beskidach. Takich tłumów turystów w Wiśle, Szczyrku, Ustroniu czy Istebnej nie pamiętają najstarsi górale. Na półmetku wakacji i u progu kolejnego długiego weekendu gestorzy bazy wypoczynkowej - licząc skrzętnie dutki (czytaj: pieniądze) - przyjmują owe dobrodziejstwa losu z wielkim zadowoleniem. A do tak obfitych turystycznych żniw przyczyniły się nie tylko pogoda, wielkie imprezy plenerowe w postaci FIS Grand Prix w skokach narciarskich, Tour de Pologne czy Tygodnia Kultury Beskidzkiej, strach przed zamachami terrorystycznymi w odległych krajach, program 500 plus, ale także to, że zapanowała swoistego rodzaju moda na wypoczywanie w Beskidach. Są blisko, jest stosunkowo tanio i przede wszystkim... swojsko.
- Ludzi jest mnóstwo, mnóstwo. W hotelach i pensjonatach pełne obłożenie, trudno znaleźć jakiekolwiek wolne miejsce. Impreza goni imprezę. Wisła stała się modna - nie ma wątpliwości Maciej Manik, właściciel sklepu z pamiątkami Wiślaczek tuż przy wiślańskim placu Bogumiła Hoffa. Dodaje, że zimą czy latem zawsze w Wiśle było sporo turystów, ale odkąd ludzie zrezygnowali z wypoczynku w ciepłych krajach, wczasowiczów pod Baranią Górą jeszcze przybyło. Taki trend dało się już zauważyć podczas ubiegłorocznych wakacji, w tym roku tylko się pogłębił.
Kierunek: Beskidy
Najwięcej turystów jest z Górnego Śląska i Zagłębia, dla których beskidzkie miejscowości są o przysłowiowy rzut beretem, więc wypad na dwa, trzy dni to żaden problem. Jednak sporo osób przyjechało także z odległych województw - pomorskiego czy zachodniopomorskiego - wychodząc z założenia, że Bałtyk mają w zasięgu ręki, więc raz do roku warto wyskoczyć gdzieś dalej - najlepiej w góry. Turyści z odleglejszych rejonów najczęściej decydują się na tygodniowy pobyt.
Według statystyk, prawie codziennie centrum odwiedza około 250 osób. To bardzo dużo, bo wcześniej bywało po kilku lub kilkudziesięciu turystów.
- Sporo jest także osób zainteresowanych jak najtańszymi noclegami na jedną noc. Najczęściej bywa tak w soboty i wówczas pojawiają się problemy, bo miejsc brakuje. Ludzie chcą też mieszkać w centrum, bo Wisła jest rozległa, niektóre doliny są oddalone od centrum nawet kilkanaście kilometrów i to już jest dla wielu osób problem - zauważa Katarzyna Swęda z Centrum Informacji Turystycznej w Wiśle.
Według statystyk, prawie codziennie centrum odwiedza około 250 osób. To bardzo dużo, bo wcześniej bywało po kilku lub kilkudziesięciu turystów.
Podobnie sytuacja wygląda w ustrońskiej Miejskiej Informacji Turystycznej, gdzie pojawia się do 200 osób, a punkt na Zawodziu - jak informuje Katarzyna Czyż-Kaźmierczak, naczelnik Wydziału Promocji, Kultury, Sportu i Turystyki UM w Ustroniu - odwiedza nawet 300-400 osób dziennie.
- O tym, że jest dużo turystów, świadczy fakt, że bardzo ciężko zdobyć nocleg na jedną dobę. Ośrodki wczasowe oferują jedynie dłuższe pobyty. Jednodniowe nie są dla nich opłacalne - tłumaczy Czyż-Kaźmierczak.
Karolina i Marek Wójcikowie, których spotkaliśmy w centrum Szczyrku, wypoczywają wraz z dwojgiem dzieci w Beskidach już drugi rok z rzędu. Przyjechali z Torunia.
- Przez całe lata jeździliśmy nad morze, ale ile można? Poprzednio byliśmy w Wiśle. Teraz zdecydowaliśmy się na Szczyrk. Przypadły nam do gustu wycieczki w góry. To inny rodzaj wypoczynku niż leżenie na plaży, za czym nie przepadam - mówi Marek Wójcik.
A jego żona dodaje: - Zdecydowaliśmy się przyjechać na końcówkę Tygodnia Kultury Beskidzkiej, o którym wiele słyszeliśmy. Bardzo nam się podobał koncert finałowy Międzynarodowych Spotkań Folklorystycznych w Wiśle. Wracamy do Torunia po długim weekendzie. Za rok pewnie też przyjedziemy w Beskidy - zapowiada.
Co ludzi ciągnie na południe Polski? - Z rozmów z turystami wynika, że przyjeżdżają do nas, bo po prostu chcą zwiedzać kraj, wedle zasady: cudze chwalicie, a swego nie znacie. Inni, zwłaszcza z małymi dziećmi, wybierają Beskidy, bo wiedzą, czego się tu mogą spodziewać - zauważa Swęda.
Każdy znajdzie coś dla siebie
Co do tego, że sezon jest wyjątkowo udany, nie ma wątpliwości Sandra Kulka z Informacji Turystycznej w Szczyrku. - Cały czas mamy turystów - potwierdza. I podkreśla, że złożyły się na to nie tylko wielkie lipcowe imprezy, jak Tour de Pologne, TKB czy Bieg Po Serce Zbója Szczyrka, ale cały czas działa Beskid Sport Arena położona na zboczu Beskidu, który jest znakomitą bazą wypadową na inne szczyty Beskidu Śląskiego, w weekendy można korzystać z górnego odcinka kolei linowej na Skrzyczne (dolny jest remontowany i w dni robocze górna część kolejki nie działa), który to szczyt nieustannie kusi turystów. A przecież wyjście w góry to tylko jedna z najbardziej popularnych form spędzania wolnego czasu w Beskidach.
- Ludzie ogólnie pytają, co można robić w Wiśle - mówi Katarzyna Swęda z Centrum Informacji Turystycznej. Podkreśla, że oferta jest tak bogata, że coś dla siebie znajdą osoby chcące aktywnie spędzić czas, jeżdżąc na rowerze czy rolkach, lub chcące złapać oddech, zwiedzając Zameczek Prezydencki w Wiśle Czarnem, skocznię w Malince czy Galerię Trofeów Adama Małysza. Do tego cały czas odbywają się czasowe wydarzenia, na przykład jedną z atrakcji rozpoczynającego się długiego weekendu ma być Festiwal Sera na Skolnitym. Ustroń kusi z kolei sobotnim koncertem zespołów folkowych i folklorystycznych Gdzie Biją Źródła, Szczyrk - Festynem na Moście, a Żywiec - Światowym Festiwalem Kwaśnicy.
- Beskidy mają to do siebie, że jak ktoś był tu sto razy, to za sto pierwszym także znajdzie coś ciekawego dla siebie - zauważa Piotr Poloczek, właściciel ośrodka wypoczynkowego Karina w Wiśle. I trudno się z tą opinią nie zgodzić.