Coraz bardziej gorąco wokół budowy zielonogórskich mieszkań
Mieszkańcy ul. Urszuli, Amelii i sąsiednich protestują. Nie chcą, by na działce po dawnej Aquarenie pojawili się budowlańcy. Dlaczego?
Spotkanie (15 bm.), w którym uczestniczyli mieszkańcy, radni oraz inwestor stało pod znakiem wielkich emocji. Jeden z uczestników zarzucił radnym, że są skorumpowani. Ci na znak protestu wyszli z sali. Były gwizdy i krzyki: Złodzieje!
Przypomnijmy, że spór dotyczy zmiany planu zagospodarowania przestrzennego terenu po byłej Aquarenie przy ul. Urszuli. Projekt uchwały wpłynął do rady miasta. Plany na wniosek inwestorów są zmieniane niemal na każdej sesji i prawie żaden wniosek nie wzbudza tyle emocji.
Jaki był powód w tym przypadku?
O to zapytaliśmy właściciela terenu, który nabył działkę w licytacji komorniczej
Leszek Jarząbek (Przedsiębiorstwo Budowlane Ekonbud-Fadom) przypomina, że do zeszłego roku ważne było pozwolenie na budowę dla nieistniejącej już Spółki Aquarena. Nie można było więc planować innego rodzaju inwestycji na tym terenie.
Obecnie jednak kierując się pkt. 2 studium (dokumentem nadrzędnym), które radni przyjęli w 2006, o możliwości realizacji budownictwa wielorodzinnego, złożono wniosek o zmianę miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego.
- Był zapis o rekreacji i sporcie, więc planowałem wybudować tu 18 kortów. Przygotowałem koncepcję, ale ona została w urzędzie miasta odrzucona - tłumaczy L. Jarząbek. - W ob-ecnym planie jest zapis, że 80 proc. zostaje na zieleń, a tylko 20 proc. można zabudować. Na tym terenie mógłbym więc wybudować 2 do 4 kortów.
Poza tym, jak dodaje inwestor, zmieniła się też w tym czasie okolica. Powstały korty w nowej hali lekkoatletycznej, potem w hali tenisowej. Byłoby zbyt dużo tych obiektów jak na nasze miasto.
W związku z tym L. Jarząbek postanowił zmienić plany. Co chciałby tu wybudować?
W części rekreacyjnej:
- boisko do koszykówki, by mogli grać na nim mieszkańcy z okolicy,
- tor dla łyżworolek,
- siłownię na świeżym powietrzu, plac do gry w duże szachy,
- duży, tysiącmetrowy plac zabaw dla dzieci z wieloma atrakcjami, które po wybudowaniu będzie można przekazać miastu do ogólnodostępnego korzystania.
W drugiej części byłyby mieszkania. Ile? 300-400.
Mieszkańcy twierdzili na spotkaniach, że nie dojadą do domów, bo zwiększy się ruch.
- Rozmawiałem już o tym. Ul. Urszuli można zrobić ślepą, tak by obecni mieszkańcy dojeżdżali do domów bez utrudnień. Droga do bloków prowadziłaby przez ul. Sulechowską i obok Centrum Rekreacji Sportowej - mówi L. Jarząbek. Obawy mieszkańców co do zwiększenia zanieczyszczenia są nieuzasadnione, gdyż budynki będą ogrzewane przez Zielonogórską Elektrociepłownię.
Warto wyjaśnić, że po zmianie planu zagospodarowania nałożona zostałaby opłata planistyczna.
To 30 proc. różnicy wartości gruntu przed i po zmianie planu. Pieniądze te wpłyną do budżetu miasta. Także z podatku PiT (40 proc. zostaje w mieście). Realizacja inwestycji byłaby przewidziana na 5-7 lat. A dlaczego nie można budować bloków w dawnej gminie? Przed połączeniem obiecano, że tereny te będą przeznaczone pod budownictwo jednorodzinne, a o inwestycjach ma decydować rada dzielnicy. Brakuje tam terenów uzbrojonych. Mieszkania byłyby drogie (4,5- 5 tys. zł za mkw.).