Coraz bardziej rodzinnie między nami
Gorzów i Zielona Góra są jak Kargul i Pawlak. Walczą ze sobą, ale żyć bez siebie nie mogą. Bo... są podobne.
- Czasem można sobie pożartować o gorzowskim ratuszu czy zielonogórskim tramwaju - mówi Ewelina Nowacka, gorzowianka, która mieszka w Zielonej Górze. - Jednak nie ma jakiś animozji między mieszkańcami. Te stereotypy biorą się z żużla.
Wiele osób ma dobre kontakty zawodowe, prywatne z przedstawicielami drugiej stolicy. O tym, że warto współpracować i bliżej się poznać przekonani są studenci Zielonogórskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Dlatego coraz częściej bywają w Gorzowie i zapraszają gorzowian do siebie.
- Byliśmy już dwa razy w Gorzowie, zawieźliśmy tam wystawę naszych prac z naszych czterech klubów plastycznych ph. Linia, kolor, światło - mówi prezes ZUTW Zofia Banaszak. - Byliśmy w Filharmonii Gorzowskiej na wspaniałym koncercie z Jerzym Maksymiukiem.
Ale i gorzowscy studenci odwiedzili już Zieloną Górę. Zwiedzili miasto, a w prezencie przywieźli spektakl „Z minionych zdarzeń ścieram kurz”, który pokazali w sali dębowej wojewódzkiej biblioteki. Przywieźli też swoje obrazy. Otwarcie wystawy odbędzie się 30 marca. Oczywiście wtedy znów przyjadą do naszego miasta. I przy okazji zostaną zaproszeni do planetarium Wenus.
- Niby niewiele kilometrów nas dzieli, a mało wiemy o sobie. Owszem, bywaliśmy tu w młodości m.in. na przeglądzie tańców żydowskich - mówią gorzowianki. - Ale nigdy nie było okazji, by zobaczyć Palmiarnię czy skansen w Ochli. Nie mówiąc już o nowych obiektach w mieście jak np. Centrum Nauki Keplera.
Zdaniem Barbary Trawińskiej z Gorzowa takie autokarowe wymiany zielonogórsko-gorzowskie to bardzo dobry pomysł, by przysłowie „Cudze chwalicie, swego nie znacie” przestało być aktualne.
Pobyt w Zielonej Górze gorzowianom bardzo się podobał. Zielonogórzanie chwalą zaś przyjęcie ich w północnej stolicy województwa. Jak wszyscy podkreślają, więcej nas łączy niż dzieli.
Młodzi też idą ramię w ramię
Nie tylko uniwersytety trzeciego wieku łączą obie stolice. Także ogólniaki blisko ze sobą współpracują. I LO w Zielonej Górze należy do Towarzystwa Szkół Twórczych, II LO w Gorzowie - do Towarzystwa Szkół Aktywnych. Oba ogólniaki nie rywalizują ze sobą, ale współpracują, spotykają się ze sobą zarówno uczniowie, jak i nauczyciele.
Animozje między stolicami województwa często są sztucznie nakręcane
Właśnie zielonogórzanie szykują się do wyjazdu do Gorzowa. 8 kwietnia II LO organizuje debatę oksfordzką w języku angielskim na ważne bieżące tematy. Uczniowie z Winnego Grodu będą jedną z drużyn, która weźmie udział w dyskusji.
Wcześniej Zielona Góra zaprosiła Gorzów na sesję humanistyczną, podczas której wystąpili licealiści i nauczyciele z obu miast.
- Współpracujemy ze sobą m.in. w porównywaniu i analizie wyników maturalnych - przyznaje Ewa Habich, dyrektor I LO w Zielonej Górze. - Przy organizowaniu obozów dla olimpijczyków, my zapraszamy na biologiczno-chemiczne, Gorzów - humanistyczne. Współpraca jest inspirująca...
Przykładów współpracy stowarzyszeń, , szkół oraz firm jest więcej. Ale przyjaznych klimat wokół relacji zielonogórsko-gorzowskich codziennie tworzą mieszkańcy obu miast.
Iwona Kusiak, dyrektor gabinetu zarządu województwa lubuskiego w urzędzie marszałkowskim wcześniej pracowała w Gorzowie.
- Byłam zielonogórzanką, czyli „Falubazem” pracującym w gorzowskim teatrze przez ponad pięć lat, ale nie przeszkodziło mi to napisać tekst na scenę o... Stali Gorzów - mówi I. Kusiak. - Sztuka, bardziej niż cokolwiek innego, jest ponad podziałami i wewnątrzlokalnymi animozjami, które są często sztucznie nakręcane. Dlatego mimo powrotu do Zielonej Góry, cały czas utrzymuję teatralne przyjaźnie, o czym świadczy m.in. praca dla Stowarzyszenia Rozwoju Wsi Nova z podgorzowskiego Łośna, w którym wraz z aktorami Teatru im. J. Osterwy zrealizowaliśmy wiele świetnych projektów edukacyjno-teatralnych.
Zdaniem zielonogórzanki ani pasja, ani tym bardziej przyjaźń, nie kończą się za przysłowiowymi rogatkami miasta - wręcz przeciwnie. Często potrzebna jest inspiracja, doświadczenie czy dystans, które akurat znajdziemy u przyjaciół z drugiej stolicy regionu. Ważne, że potrafimy, chcemy i uczymy się działać razem na wielu, nie tylko artystycznych płaszczyznach.
- Wszyscy jesteśmy mieszkańcami małego, ale fajnego i otwartego Lubuskiego, więc niech nam się tu dobrze żyje - dodaje Iwona Kusiak.
Zielonogórzan mieszkających dziś w Gorzowie jest wielu. I odwrotnie. Lubuszanie szukają najlepszych dla siebie rozwiązań zawodowych i prywatnych w obu stolicach.
- Na początku ciężko było mi się przyzwyczaić, ale szybko znalazłam tu przyjaciół i dziś jestem zadowoloną zielonogórznką, mieszkanką Gorzowa - przyznaje nauczycielka Ewa Raczyńska.
Dawid Wiśniak z Gorzowa Wlkp., uważa, że Zielona Góra to bardzo dobre miejsce do studiowania. Pod każdym względem. Dlatego nie miał wątpliwości, że po maturze prawo będzie studiował na Uniwersytecie Zielonogórskim.
Artyści z obu miast także wiele razy pokazali, że więcej nas łączy niż dzieli. Warto przypomnieć choćby akcję utylizacji animozji. I żartobliwe zamienienie tablic z nazwami obu miast na prima aprilis.