Coraz droższe smarowanie
Smarowanie już dawno nie było tak drogie. Dziwią się sprzedawcy, klienci, a nawet Polacy mieszkający w... Wielkiej Brytanii.
- Z każdą kolejną fakturą ceny za zamówiony przeze mnie nabiał są wyższe - skarży się pani Ewa, ekspedientka w sklepie spożywczym na bydgoskim Górzyskowie. - Drożeje z dnia na dzień, a najbardziej masło. Blisko 5 złotych za kostkę to przesada! Klienci narzekają i trudno im się dziwić.
To, ile w Polsce kosztuje teraz masło, wprawia w zdumienie również Polaków za granicą, o czym może świadczyć wpis „Adama” na forum naszej „Strefy biznesu”: „Mieszkam w Londynie, w drugim sektorze. Duże masło, większe niż w Polsce, kosztuje 90 pensów, czyli 4,5 zł. Zastanawia mnie, jak działa wolny rynek, skoro w kraju, w którym ceny lokali oraz pensje są horrendalnie wyższe, za produkt pierwszej potrzeby trzeba zapłacić mniej lub podobnie. Czyż to nie dziwne?”.
Bardzo dziwne, a jednak.
- Rekordowo drogie masło to pokłosie spekulacji - uważa Mariusz Falgowski, prezes Kujawskiej Spółdzielni Mleczarskiej we Włocławku. - Na początku lata kilogram produktu w bloku kosztował niecałe 10 zł, a teraz to jest ok. 20 zł, czyli prawie o 100 procent więcej. Kilka światowych firm wykupiło dużo produktu z rynku, by spowodować jego pozorny brak i teraz stopniowo wypuszczają do sklepów. Nadzieja tylko w tym, że w pewnym momencie rynek się nasyci i masło będzie tańsze. Tymczasem więcej, z tego samego powodu, trzeba płacić także za mleko w proszku, żółte sery i twaróg.
Słowa prezesa Kujawskiej Spółdzielni Mleczarskiej we Włocławku, a także bydgoskiej ekspedientki, potwierdzają liczby.
Z informacji Urzędu Statystycznego w Bydgoszczy wynika, że począwszy od stycznia masło kosztuje coraz więcej.
I tak na przykład w lipcu to było średnio 4,01 zł za kostkę (200 g, 82 proc. tłuszczu), a we wrześniu już 4,28 zł (nie ma jeszcze regionalnych danych za październik, ale na pewno cena wzrośnie).
W lipcu ser dojrzewający kosztował u nas 19,2 zł (kg), we wrześniu - 19,48 zł, mleko (1 litr, 2-2,5 proc. tłuszczu) podrożało w tym czasie z 2,26 zł do 2,31 zł, mleko (1 litr, 3-3,5 proc.) - z 2,68 zł w czerwcu do 2,73 zł we wrześniu. Więcej płacimy również np. za mąkę pszenną (l kg, lipiec: 2,38 zł, wrzesień: 2,40 zł), ryż (3,75 zł do 3,85 zł) i cukier (2,74 zł do 3,04 zł).
O ile nie ma jeszcze regionalnych danych GUS za październik, są za to ogólnopolskie. Nie napawają optymizmem.
Wynika z nich bowiem, że ceny żywności wzrosły w nim (w porównaniu do września) o 0,5 procent. Najbardziej podrożały tłuszcze zwierzęce (o 5,3 proc.), głównie w wyniku wzrostu cen masła (o 5,7 proc.). Więcej niż w poprzednim miesiącu konsumenci płacili za warzywa (o 3,9 proc.), cukier (o 1,4 proc.) oraz artykuły w grupie „mleko, sery, jaja” (przeciętnie o 0,8 proc., w tym sery i twarogi - o 1,1 proc., mleko - o 0,7 proc., jogurty, śmietany, napoje i desery mleczne - o 0,5 proc., jaja - o 0,3 proc.). Droższe niż we wrześniu były też makarony i produkty makaronowe (o 0,7 proc.), ryby i owoce morza (o 0,6 proc.), pieczywo (o 0,3 proc.) oraz mąka (o 0,2 proc.).
Podwyżki cen żywności mogą wraz z nadejściem zimy nabrać jeszcze większego tempa, gdyż mamy do czynienia z końcem deflacji, czyli długotrwałego spadku przeciętnego poziomu cen, co w praktyce oznacza, że już za te same pieniądze nie można kupić więcej towarów i usług.
Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej szacuje, że ceny w grudniu mogą być od 1,5 do 2 proc. wyższe niż w tym samym miesiącu ubiegłego roku.