Coraz głośniej w Toruniu o rzekomych masowych odejściach z pracy municypalnych i lawinowym braniu L4. Statystyka tego nie potwierdza
Powodem problemów ma być mobbing, przeciążenie obowiązkami i nędzne płace. Jaka jest prawda? Konkretne pytania zadaliśmy komendantowi straży.
- Obecnie na 133 zatrudnionych na zwolnieniu chorobowym jest 12 strażników, czyli 9 procent obsady. Przy pracy na powietrzu (a tak pracuje 80 proc. municypalnych) to normalny odsetek. Wakaty? Owszem, mamy ich 10. W listopadzie z pracy odeszło trzech funkcjonariuszy z grupy interwencyjnej (cała liczy około 30 osób-przyp.red.). Wcześniej długo przebywali na chorobowym. Wiem, że chcieli wstąpić do Wojsk Obrony Terytorialnej i podejrzewam, że to było przyczyną ich rezygnacji z pracy. Odeszli za porozumieniem stron - mówi Mirosław Bartulewicz, komendant Straży miejskiej w Toruniu. - Właśnie rozmawiałem z komendantem miejskim policji w Toruniu. Policjanci też odchodzą z pracy, bo znajdują lepiej płatne posady.
Podwyżki były i będą
Szef municypalnych przyznaje: praca nie jest lekka, a zarobki dla wielu są niesatysfakcjonujące. - Przeciętnie strażnicy zarabiają w Toruniu 3,5-4 tysiące złotych brutto (2,5-2,8 tys. zł netto). Oczywiście, im dłuższy staż i wyższe stanowisko, tym te zarobki są większe. Strukturę mamy jednak płaską, bo obejmuje tylko dziewięć stopni, więc ogranicza to możliwości awansu - nie kryje Mirosław Bartulewicz. - Podkreślę jednak, że w 2018 roku strażnicy otrzymali dwie podwyżki, łącznie na 270 zł brutto do pensji zasadniczej. Wzrosły automatycznie pochodne wynagrodzenia, czyli różne dodatki i premie. W 2019 roku strażnicy mogą liczyć na kolejną podwyżkę, rzędu 300 zł brutto.
Powtarzane w Toruniu pogłoski o tym, że strażnicy kończą kursy, aby się przekwalifikować i odejść do innej pracy, komendant wkłada między bajki.
- Tak, wielu municypalnych kończy rozmaite kursy, np. samoobrony, ratownika medycznego, nawet języka migowego. Pomagamy im w tym finansowo, wspieramy. Podnoszenie kwalifikacji jest ustawowym obowiązkiem strażnika. Ja się tylko z tego cieszę, bo mam bardziej wszechstronnych pracowników. Z nikim nie podpisujemy „lojalek” typu: dołożymy ci do kursu, ale ty nie odejdziesz z pracy - mówi Mirosław Bartulewicz.
Faktem pozostaje jednak, że w ostatnich latach municypalnym obowiązków przybyło, a wynagrodzenia nie są oszałamiające.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień