Coraz mniej pieców, a jakość powietrza wciąż nie zadowala
Ponad 12 milionów złotych wydano z publicznych środków na likwidację pieców i kotłowni węglowych. Jednak nie tylko one trują powietrze.
W statystykach zgłoszeń Strażników Miejskich Wrzosy to najbardziej zadymiona dzielnica, skargi na dym z komina sąsiadów płyną przede wszystkim z tego osiedla.
Z dotacji na likwidację pieców i przydomowych kotłowni skorzystać mogą wszyscy mieszkańcy. Najpierw miasto dofinansowywało takie inwestycje z własnego budżetu, od 2014 roku w kraju uruchomiono jeszcze program KAWKA - do likwidacji dymiących kominów dokłada się także Narodowy i Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska.
Spytaliśmy o efekty obu programów Szczepana Buraka, dyrektora Wydziału Środowiska i Zieleni Urzędu Miasta, odpowiedzialnego za ich wykonanie. - Działamy od 1997 r., w ciągu tych lat udało się osiągnąć bardzo wymierny efekt ekologiczny. Zlikwidować 6 tysięcy pieców, przez co zmniejszyliśmy zużycie węgla kamiennego o 18,2 tysiące ton, a emisję pyłów aż o 894 tony - wylicza dyrektor Szczepan Burak.
Dlaczego więc coraz częściej słychać narzekania torunian na jakość powietrza w mieście? Dyrektor tak to tłumaczy:
- Powietrze trują w takim samym stopniu piece i kotłownie na węgiel, co spaliny komunikacyjne, z którymi trudno walczyć. Trzeba zdać sobie sprawę jakiej jakości powietrze mielibyśmy, gdybyśmy nie zlikwidowali tych 6 tys. pieców. Zdecydowanie gorsze - podkreśla Szczepan Burak. - Rozumiem jednak, że taki efekt mieszkańców nie zadowala. I dobrze. Świadczy to o tym, że programy edukacyjne, które wdrożyliśmy w ramach kolejnych edycji KAWKA sprawiły, że świadomość, a więc i oczekiwania są wyższe.
Urzędnicy kończą rozliczanie inwestycji (głównie zmiany technologii ogrzewania z węglowej na gazową) w ramach KAWKA I, realizują właśnie KAWKA II (potrwa do 2018 roku) oraz przygotowują do podpisania umowy w ramach KAWKA III.
Autor: (acb)