Czteroletnia dziewczynka i ośmiomiesięczny chłopiec z Marzysza pod Kielcami nie mają pojęcia z kim przyjdzie im żyć. O wychowanie ich walczy zarówno matka jak i ojciec. Rodzice wylewają na siebie setki oskarżeń, a dzieci są całkowicie zdezorientowane.
- Konflikty rodzinne, z którymi się teraz spotykamy są coraz bardziej skomplikowane, trudno je rozstrzygnąć – mówi Renata Segiecińska, kierownik Ośrodka Pomocy Społecznej w Daleszycach. – Aby nikogo nie skrzywdzić potrzebna jest bardzo wnikliwa obserwacja rodziny, liczne badania, opinie psychologów, sporo czasu. Dlatego od razu po interwencji obu rodzin u nas skierowaliśmy tę sprawę do Wydziału Rodzinnego Sądu Rejonowego w Kielcach. To sędziowie rozstrzygną z kim dzieci powinny zamieszkać.
Ciężkie oskarżenia
- Najpierw zgłosiła się do nas matka maluchów i wysuwała pod adresem ojca dzieci nieprawdopodobne oskarżenia – informuje kierownik Segiecińska. – Były one na tyle poważne i niecodzienne, że zawiadomiliśmy sąd. Potem oskarżenia ale innej treści pod adresem matki złożył ojciec dzieci. Też z nim rozmawialiśmy i naprawdę bardzo ciężko jest znaleźć tutaj jakieś dobre wyjście dla dzieci.
Dzieci zamieszkują obecnie z ojcem i jego matką w Marzyszu, ale o ich odebranie od niego cały czas stara się matka i dziadkowie z jej strony, mieszkający w Morawicy . Kiedy przyjeżdżamy do domu, w którym przebywają dzieci spotykamy małą dziewczynką bawiącą się w pokoju i ojca trzymającego na ręku synka. Obok siedzi jego matka i ubolewa nad całą sytuacją. Zaznacza, że dzieci za nic w świecie nie oddadzą do tamtych dziadków, bo tylko by się zmarnowały. – Przecież matka dzieci, a moja konkubina sama od nas wyjechała do swoich rodziców do Morawicy – opowiada przygnębiony ojciec maluchów. – Nikt jej stąd nie wyganiał, tylko zabrakło jej rozumu do tego, żeby normalnie żyć. Ma jakiś uszczerbek na zdrowiu i jest pod ogromnym wpływem swoich rodziców, którzy chcą zabrać mi dzieci z wyłącznie egoistycznych powodów. Dla pieniędzy i żeby zająć czymś czas, bo przeszli na emeryturę. Do tej pory teściowie zupełnie nie interesowali się wnukami, bawet nie kupili im żadnego prezentu, a teraz jak przyznają pięćset plus, to nagle zmienili front.
Mężczyzna jest chętny do rozmowy i dodaje, że nie ma niczego do ukrycia. Popełnił pewne błędy w życiu i już za nie odpokutował, co absolutnie nie przekreśla go jako ojca. - Siedziałem w więzieniu 2, 5 roku za dość pospolite przestępstwo, bo byłem młody i głupi. Jak zmądrzałem, wydoroślałem i poznałem kobietę, to wydawało mi się, że wreszcie będę miał rodzinę, że będzie to miłość na całe życie. Mężczyzna wspomina, że przyszła matkę swoich dzieci poznał w czasie wyborów miss w Morawicy, na której był ochroniarzem. – Bardzo spodobała mi się z urody i zupełnie się nie zorientowałem, że coś z nią jest nie tak - podkreśla. – Konkubina, bo ślubu jeszcze nie mamy zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie, wkrótce zaszła w ciążę i zamieszkaliśmy z narodzoną córeczką u mojej mamy w części domu rodzinnego w Marzyszu. Drugą połowę zajmuje moja siostra ze swoja rodziną. Ona chciała mieć kolejne dziecko, niedawno urodził się nam syn, ale jak się wkrótce okazało nie jest osobą odpowiedzialną, o czym dobrze wiedzieli jej rodzice.
Szkoda, że nie ujawnili tego wcześniej, zanim urodziły się dzieci. Zgnębiona całą sytuacją matka mężczyzny dopowiada, że niedoszła synowa jest jak dziecko, trzeba się nią tak samo opiekować. – Swoimi dziećmi bawiła się jak lalkami, nie miała pojęcia o gospodarowaniu pieniędzmi, sprzątaniu, gotowaniu – wylicza. – Syn musiał ją na każdym kroku pilnować, wspierać, pocieszać, bo jakby została sama, to nie wiadomo co przyszłoby jej do głowy. Ona zresztą nie chciała zostawać sama nawet na moment, jak syn jechał do sklepu po zakupy, zawsze zabierała się z nim. Miała dziwne zachowania, zbierała grosz po groszu, nie wiadomo po co. Najbardziej jednak lubiła spać, dzieci nic ją nie obchodziły, kładła się w ubraniu na wersalce i zasypiała.
Starsza pani mówi, że mimo takich zachowań ona nawet lubi synową i chciałaby, żeby wróciła do syna. Bo przecież lepiej jakby dzieci, zwłaszcza takie małe miały matkę. Podobne zdanie ma mężczyzna.
– Ja już pogodziłem się z tym jaka ona jest, kocham ją i nawet opiekowałbym się nią, gdyby tylko zechciała do nas wrócić – mówi. – Te wszystkie jej oskarżenia o moje molestowanie ją, chęć uprawiania seksu non stop są wyssane z palca. Sama chciała mieć ze mną trzecie dziecko, to jakim sposobem? Pewnie jej rodzice uknuli te molestowania, żeby mnie zniszczyć. A to jej dorosły brat, który nadal mieszka z rodzicami dziwnie się do niej przytula. Przyszli teściowie zablokowali nam możliwość wzięcia ślubu we wszystkich urzędach stanu cywilnego w województwie świętokrzyskim, to o czym to świadczy? Wiedzą, że ich córka ma jakieś uchybienia na zdrowiu. Ale chociaż mam gorsze warunki mieszkaniowe, niż niedoszli teściowie, to nigdy nie zgodzę się na to, aby oni wychowywali moje dzieci. Przecież to ja jestem ich biologicznym ojcem i kocham je najbardziej na świecie. Jak żona chce niech wraca, każdego dnia ją z mamą przyjmiemy. Wierzę, że sąd będzie działał dla dobra dzieci.
Gnębił i nie dawał żyć
Zupełnie inną wersję wydarzeń przedstawiają rodzice kobiety i ona sama, mieszkający w domu jednorodzinnym w Morawicy. – Wyprowadziłam się od męża zostawiając mu dzieci, bo nie dałam rady dłużej z nim żyć – mówi kobieta. – Nie dość, że w domu był ogromny bałagan, zapach okropny, jedzenie obrzydliwe, ciągle jedliśmy parówki i ziemniaki, to jeszcze mój partner ciągle żądał ode mnie seksu. To było nie do wytrzymania. Matka zajmowała maleńką kuchnię, my z dziećmi niewielki pokój, a on chciał to robić na oczach dzieci. Czuję wstręt do jego zachowania. Pieniądze też mi wszystkie zabierali, w ciągu kilku lat udało mi się tylko odłożyć 50 złotych po grosiku. Za to co dostaliśmy po chrzcie dziecka kupił sobie samochód. Wymagali ode mnie abym zajmowała się zbieraniem ziemniaków, nie byłam do tego przyzwyczajona.
Zdenerwowana matka dziewczyny przyznaje, że jej córka ma lekki stopień upośledzenia, ale to nie znaczy, że nie może zajmować się swoimi dziećmi z ich pomocą. - Lekka niepełnosprawność nie uniemożliwia bycia matką – podkreśla. - Na dole domu urządziliśmy dla córki i wnuczków bardzo ładne mieszkanie – pokazuje pokoje. – My jako dziadkowie moglibyśmy dla dzieci stać się rodzina zastępcza i wspólnie w trójkę je wychowywać. Jeszcze nasz drugi syn, który z nami mieszka mógłby nam pomóc przy siostrzeńcach. Nie wyobrażamy sobie tego, żeby dzieci wychowywał ojciec, tym bardziej, że rzucał się do bicia do córki.
– To bzdura- broni się mężczyzna. – Czyste wymysły , słowa przeciwko słowom.
Będą badania
Kilka dni temu odbyła się w wydziale rodzinnym Sądu Rejonowego w Kielcach sprawa o zabezpieczenie pobytu dzieci na czas toczącego się postępowania. Sąd wydał wyrok, że do 29 listopada ojciec musi oddać córkę i synka matce, a 13 grudnia odbędą się badania dzieci i rodzin, na podstawie których zapadnie ostateczny wyrok z kim będą mieszkać dziecina stałe.
Taki tymczasowy wyrok wywołał ogromne oburzenie obu stron. – Za nic w świecie nie oddam dzieciaków – mówi mężczyzna. – Nawet jak przyjedzie po nie policja.
Katarzyna Szewczyk, adwokat ojca dzieci uważa, że to on powinien wychowywać dzieci, bo matka nie jest osobą zdrową. – Ojciec daje gwarancje dobrego wychowania, poza tym wykazuje dobrą wolę, że chce pogodzić się z matką dzieci i nie będzie utrudniał jej kontaktów z nimi.
Z kolei kobieta, jej rodzice i brat obecni na sprawie nie wyobrażają sobie tego, że dzieci nie miałyby zostać im zwrócone. – Pojedziemy po nie do Marzysza nawet jutro – mówi zdesperowana babcia. - My też nie będziemy utrudniać kontaktów ojcu, może do dzieci przyjeżdżać każdego dnia. Przy ojcu nie mogą zostać absolutnie.
Rozwiązanie tego konfliktu wydaje się bardzo trudne nawet dla sędziów. – Niekiedy bywa tak, że jedno z dzieci jest przyznawane ojcu, a drugie matce – mówi psycholog Jolanta Ulrich. – W przeciwnym razie, gdy dzieci zostają przy jednej stronie, a druga czuje się potwornie skrzywdzona, wieczna wojna bardzo szkodliwa dla dzieci trwa całe życie.