Coś się kończy, coś się zaczyna
Rozmowa z Henrykiem Zapiecem, byłym już pracownikiem włocławskiego podokręgu Kujawsko-Pomorskiego Związku Piłki Nożnej w Bydgoszczy.
- Kiedy Pan zaczął pracować w związku piłkarskim?
- Pracę zacząłem 11 lutego 1984 roku. Zastąpiłem po śmierci Edwarda Uścińskiego, który pełnił funkcję wiceprezesa i przewodniczącego Wydziału Gier i Ewidencji. Do Okręgowego Związki Piłki Nożnej trafiłem już jednak w 1978 roku, jako działacz społeczny. Przez trzy lata byłem członkiem wydziału Wychowania i Dyscypliny, a w latach 1982-83 przewodniczącym. Dokładnie więc 32 lata temu rozpocząłem pracę. Byłem urzędującym członkiem zarządu OZPN i przewodniczącym Wydziału Gier i Ewidencji.
Torbyd - stare lodowisko w Bydgoszczy.
- Urodziłem się w Bogusławicach koło Kowala, a więc w tamtych czasach kibicowałem Kowalance. W Liceum grałem na pozycji bramkarza, ale w piłce ręcznej. Mój brat Jerzy w tym czasie był podstawowym zawodnikiem Kowalanki. Spróbowałem więc sił też w futbolu, ale bramka był... zbyt duża i zrezygnowałem z gry. W latach 1972-1973 byłem sekretarzem Komisji Rewizyjnej, a w latach 1973-75 sekretarzem zarządu Kowalanki. W 1976 roku po zmianie stanu cywilnego wyprowadziłem się z Kowala.
- W czasie pana pracy związek wiele razy się przeprowadzał.
- To fakt, mieliśmy wiele siedzib. Przy ul. Królewieckiej, Al. Chopina, 3 Maja, Kilińskiego, Staro-dębskiej, a od 2003 jesteśmy na ul. Wroniej. Każdą siedzibę wspominam bardzo mile. Chociaż nie wszędzie były warunki dobre do pracy. Szczególnie kłopoty lokalowe były na Starodębskiej i 3 Maja. Na pewno na Wroniej, a więc w obecnej siedzibie, jest najlepsze zaplecze. Warto dodać, że do lipca 1990 r. OZPN działał w strukturze Wojewódzkiej Konfederacji Związków Zawodowych, do lutego 1999 w strukturach Rady Okręgowych Związków Sportowych, do października 2000 jako Okręgowy ZPN, a od listopada 2000 jako podokręg Włocławek w ramach Kujawsko-Pomorskiego ZPN.
- Największą zmorą były chyba okresy przed sezonem?
- Kluby zawsze na ostatni tydzień, tuż przed rozgrywkami, zostawiały zgłoszenia zawodników. To normalne, z czasem się przyzwyczaiłem się do tego. Były przypadki, że potwierdzaliśmy piłkarzy na kilka godzin przez rozpoczęciem ligowego spotkania.
- Poprawiło się to po skomputeryzowaniu procedur?
- W przypadku przedstawicieli włocławskich klubów to tylko część robi to przez Extranet lub przesyła faxem lub e-mailem. Inaczej jest w Toruniu czy Bydgoszczy. U nas większość jeszcze załatwia te sprawy osobiście w biurze. Dla wielu działaczy to także możliwość spotkania i wymiany poglądów. Dla mnie to też fajna sprawa, że mogłem się spotkać z ludźmi regionalnej piłki. Mam wiele zaproszeń na spotkanie, ale nie mogę ze wszystkich skorzystać.
- Co było przyczyną rezygnacji z pracy w związku?
- Decyzję o odejściu podjąłem już jakiś czas temu. Osiągając wiek emerytalny postanowiłem zakończyć pracę z końcem 2015 roku. Liczę, że będzie podobnie, jak w powiedzeniu coś się kończy, coś się zaczyna.
- Ostatnio pracował pan sam, wcześniej było jednak inaczej.
- Najlepszy okres przypadł w latach 1984-1990. OZPN miał wtedy przydzielone aż 3,5 etatu. Pracowali też trener koordynator, sekretarka i na pół etatu referent ds. sędziowania (teraz robi to społecznie). Gdy zaczynałem pracę prezesem był Janusz Janiak, później Jan Schwarz, a od 1991 roku Kazimierz Janecki. Po powstaniu województwa kujawsko-pomorskiego moim szefem został Eugeniusz Nowak. Przez te lata zmieniło się funkcjonowanie Związku.
- Jakie ma pan teraz plany?
- Na razie odpoczywam. Nie mam nic zaplanowanego na najbliższe 12 miesięcy. Co będzie dalej nie wiem. Na pewno będę pojawiał się na spotkaniach piłkarskich.
- Zapiec to znane piłkarskie nazwisko w regionie.
- O rodzonym bracie już wspominałem. Był piłkarzem Kowalanki w latach 1969-80. Teraz jest kierownikiem Kujawiaka Kowal. Rodzina to także Marcin, który występuje jeszcze w LTP, także Piotr, który grał też we Włocłavii. Z dalszej rodziny są również piłkarze, którzy występują grupach młodzieżowych w Aleksandrowie Kujawskim i Lubaniu.
- Kto jest za pana miejsce? Sam pan zaproponował swojego zastępcę?
- Na moje miejsce został zatrudniony Dariusz Politowski, były rzecznik włocławskiej Straży Pożarnej, który przez ostatnie dwa lata działał społecznie w Wydziale Dyscypliny i poznał tajniki pracy w związku. To miało duży wpływ na jego kandydaturę.