CSK zarabia nie tylko na parkingu
Prześwietlamy pierwszy rok działania najdroższej od lat placówki kultury.
Wybudowane za 171,9 mln złotych Centrum Spotkania Kultur w Lublinie powstawało w bólach, z opóźnieniami i rosnącymi kosztami. Nie brakowało pytań o finansowanie nowej placówki, bo eksperci wyliczyli, że tylko na utrzymanie obiektu potrzeba 8 mln zł rocznie. Stanęło na 18 mln zł przyznanych przez marszałka województwa na 2016 rok. Z tej sumy 13 mln zł to koszty utrzymania i działalność CSK, a 5 mln zł miało być przeznaczonych na inwestycje.
- Płatny parking będzie jedyną dochodową działalnością CSK - tak od miesięcy mówili złośliwi o największej instytucji kultury w regionie.
Czy mieli rację? Sprawdzamy, na co poszły miliony od marszałka.
Ewa Dados-Jabłońska, rzeczniczka centrum, zaznacza, że wprawdzie pełny bilans nie jest jeszcze gotowy, ale: - Według stanu na dziś, plan finansowy nie był przekroczony, a zatem koszty były bilansowane przez przychody - usłyszeliśmy.
Na utrzymanie obiektu i pensje pracowników w 2016 r. przeznaczono 10 mln zł. Pieniądze pochodziły nie tylko z kasy województwa, ale też np. z dotacji Ministerstwa Kultury. Na realizację programu merytorycznego wydano ok. 5 mln złotych.
Ale pytania o powodzenie CSK były zasadne, bo istniały wątpliwości, czy w Lublinie znajdą się amatorzy opery i baletu. Jedak okazuje się, że w zeszłym roku centrum odwiedziło dokładnie 247 504 widzów. Były to osoby przyjeżdżające z całej Polski i z zagranicy.
- Jak na razie jestem zachwycony - ocenia plastyk, performer Jarosław Koziara. - CSK dało Lublinowi nowe możliwości, uzupełniło dotychczasową ofertę - dodaje. Zastrzeżeń do centrum nie ma też Jan Frania, radny wojewódzki PiS, wiceprzewodniczący sejmikowej Komisji Edukacji, Kultury i Sportu: - Mimo różnych zastrzeżeń na etapie budowy działalność CSK oceniam pozytywnie i wysoko - zapewnia radny.
Nie brakowało obaw, że nowa instytucja będzie potężną konkurencją np. dla Teatru Muzycznego. Ale Iwona Sawulska, dyrektor TM, zapewnia, że placówki ze sobą nie konkurują: - Mijamy się ze swoimi ofertami. CSK bazuje na jednorazowych wydarzeniach, a my na cyklicznych. Współpraca między nami przebiega pozytywnie - przekonuje Sawulska.
W tym roku budżet centrum jest mniejszy, bo wyniesie 10,3 mln zł.
Sąsiad CSK jednak będzie miał stratę, ale...
Inaczej jest w stojącym obok, też będącym własnością województwa i tak samo jak CSK uruchomionym w zeszłym roku, Lubelskim Centrum Konferencyjnym (koszt budowy 80 mln zł). Ono już stratę przyniesie, choć nie policzono jeszcze jak dużą: - Jednak nasze zadanie jest o wiele szersze niż finansowe - mówi dyrektor LCK Radosław Dudziński. - To turystyka biznesowo-konferencyjna. Taki turysta zostawia w mieście 4 razy więcej pieniędzy niż zwykły turysta. To się już dzieje, bo jak wytłumaczyć plany budowy w Lublinie kilku nowych hoteli? - dodaje i przypomina, że działalność takich centrów w 2015 r. przyniosła w Polsce 1,5 mld zł przychodu. - Też zamierzamy policzyć, jak to wygląda w naszym przypadku - zaznacza dyrektor.
Według wymogu unijnego (LCK powstało za środki UE) centrum miało w pierwszym roku zorganizować osiemnaście konferencji. - Od lutego do końca 2016 r. było ich ponad sto - mówi Dudziński.
Część z nich została zorganizowana wspólnie z CSK. Tam odbyła się np. gala powitalna, a przez kolejne dni trwały seminaria w LCK. - Dzięki temu mamy w centrum Lublina kompleks konferencyjny. To też ma znaczenie i przeliczenie na pieniądze - wyjaśnia Dudziński.
Na ten rok LCK ma już zarezerwowane terminy na 60 różnego rodzaju konferencji. Najdalszą datą zajętą w kalendarzu jest 2022 rok.