Cudzoziemcy. Najwięcej mieszka Ukraińców
Na integrację społeczności romskiej wydaliśmy w ub. roku 631 tys. zł - mówi Magdalena Szewczuk-Szturc, pełnomocnik wojewody śląskiego ds. mniejszości narodowych i etnicznych.
Dużo cudzoziemców puka do naszych drzwi?
W ubiegłym roku wojewoda śląski prowadził 13 115 postępowań w sprawach dotyczących pobytu cudzoziemców w naszym kraju. W tym roku, do końca maja, postępowania przed wojewodą śląskim zakończyły się pomyślnie dla kolejnych 6.051 osób, które tu zalegalizowały swój pobyt.
To całkiem sporo. Kto chce u nas żyć i pracować?
Najwięcej Ukraińców, około 80 proc. wszystkich obcokrajowców ubiegających się w naszym regionie o legalny pobyt i pracę. Są też Rosjanie, Białorusini, Chińczycy, Japończycy, Koreańczycy, którzy u nas prowadzą swoje biznesy. Są małżonkowie z Egiptu, Tunezji, których żony są Polkami.
Wielu cudzoziemców odmawiamy gościny?
Odrzucanych jest około 5 proc. wniosków o pobyt i pracę lub postępowania są umarzane, bo, na przykład, cudzoziemiec zmienił zdanie i postanowił jednak stąd wyjechać. W zeszłym roku wojewoda śląski wydał 8.800 zezwoleń na pracę, w tym roku, do maja, takich zezwoleń wydaliśmy już 9.986. Ruch jest duży.
Jakie jest pani zdanie, pełnomocnika ds. mniejszości, na temat aspiracji niektórych Ślązaków nazywających siebie mniejszością narodową, śląską?
Moje zdanie nie ma tu nic do rzeczy i nie rzutuje na zadania, które wykonuję jako pełnomocnik wojewody.
Ale obchodzą panią starania tych Ślązaków o uznanie ich za mniejszość etniczną?
Jako urzędnik wojewody kieruję się jednoznacznym stanowiskiem rządu w tej sprawie: nie można mówić o odrębnej mniejszości śląskiej. W zgodnej opinii naukowców Ślązacy są „jedną z grup etnograficznych narodu polskiego. Ich kultura i tradycja stanowią zaś nieodłączną część kultury polskiej”.
Ślązacy, którzy przekonują o swojej inności, nie szukają u pani żadnego wsparcia?
Nikt nie zwracał się do mnie o pomoc.
Bywa pani na ich spotkaniach, na przykład, na marszach Ruchu Autonomii Śląska?
Nie jestem zapraszana i nie chodzę.
A uczestniczyła pani w organizowanym w czerwcu, przez mniejszość niemiecką z Raciborza, Dniu pamięci ofiar obozu „Zgoda” w Świętochłowicach? Dzień ten przywołuje losy więźniów obozu pracy, który powstał w 1945 roku i podlegał polskiej bezpiece.
Niestety, nie uczestniczyłam, bo za późno dostałam zaproszenie, a miałam już inne plany. Za to tydzień później uczestniczyłam w festiwalu kultury mniejszości niemieckiej w Ustroniu. Brałam udział w uroczystościach na „Zgodzie”, raz czy dwa razy.
Nie przeszkadzało pani, że mniejszość niemiecka organizuje ten swój Dzień pamięci „Zgody” w Świętochłowicach akurat w okolicy Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Niemieckich Nazistowskich Obozów Koncentracyjnych i Obozów Zagłady oraz rocznicy przybycia pierwszego transportu więźniów do KL Auschwitz?
Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Niemców Województwa Śląskiego organizuje Dzień pamięci ofiar obozu Zgoda – Świętochłowice zawsze w okolicy rocznicy Traktatu między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Federalną Niemiec o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z 17 czerwca1991 r.
Nie sądzi pani, że to naiwne wyjaśnienie? Czy mniejszości narodowe, etniczne czują się u nas dobrze?
Romowie są najbardziej zagrożeni wykluczeniem. Być może wynika to stąd, że są grupą etniczną najmniej zintegrowaną ze społeczeństwem większościowym.
W kwietniu kilkudziesięciu kiboli atakowało Romów mieszkających w Zabrzu. Ucierpiała też 15-letnia dziewczynka. Uciekała przed napastnikami, ale i tak została uderzona pałką. Co robimy, żeby te konflikty łagodzić?
Są problemy, nie ma co ukrywać, zwłaszcza w Zabrzu, Bytomiu, Chorzowie. Lokalny samorząd spotyka się z komendantami policji, by poprawić bezpieczeństwo Romów.
I co wynika z tych spotkań?
Chociażby monitoring miejsc zamieszkałych przez Romów. Jest więcej patroli. Społeczność romska ma większy dostęp do policji, także poprzez kontakty z pełnomocnikiem komendanta wojewódzkiego policji ds. ochrony praw człowieka.
Jaka jest tu pani rola?
Od 12 lat w całej Polsce są programy na rzecz integracji społeczności romskiej. W ub. roku w regionie wydaliśmy na ten cel 631 tys. zł, głównie na zadania edukacyjne, w tym świetlice integracyjne i zajęcia wyrównawcze dla dzieci. Integracyjne zajęcia świetlicowe są w Zabrzu, Gliwicach, Bytomiu, Chorzowie, Żywcu i Zawierciu. W tym roku zostanie napisany podręcznik dla nauczycieli pracujących z dziećmi romskimi.
Liczba przestępstw z nienawiści nie maleje. W pierwszej połowie tego roku w woj. śląskim dokonano 44 przestępstwa na tle różnic narodowych, etnicznych i rasowych. Takich przestępstw w ostatnich trzech latach śląska policja zarejestrowała 220.
Policyjne statystyki obejmują też cudzoziemców, na przykład pobicia Egipcjanina na dworcu PKP w Katowicach. Moje zadania dotyczą obywateli Polski, a wynikają z ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym.
Zostawmy tego biednego Egipcjanina, któremu złamano nos, bo miał inną karnację. Jest w regionie mniejszość ukraińska, a kilka tygodni temu w Częstochowie trzej Polacy pobili trzech Ukraińców. Co robimy, żeby zmniejszyć poziom agresji wobec obcych
Musimy wpierw zdiagnozować, kim są osoby, które tej agresji się dopuszczają i dlaczego to robią.
I co? Do pani obowiązków, jako pełnomocnika wojewody ds. mniejszości narodowych i etnicznych, należy m. in. ocenianie projektów służących podtrzymywaniu tożsamości narodowej. Co pani opiniowała w ostatnim czasie?
Opiniowałam wnioski o dofinansowanie zadań na cele integracji społeczności romskiej w Polsce oraz wnioski gmin o ustalenie dodatkowych nazw miejscowości w języku mniejszości. W 2016 roku była konferencja na temat integracji Romów w środowisku lokalnym. Takie konferencje są po to, żeby edukować tych wszystkich, którzy w swojej pracy stykają się ze społecznością romską. Corocznie organizuję też spotkania z przedstawicielami stowarzyszeń mniejszości narodowych i zaprosiłam Dom Pamięci Żydów Górnośląskich oddział Muzeum w Gliwicach.
W czasie tych spotkań mniejszości nie zgłaszają pani żadnych kłopotów?
Pewnie mają problemy, jak każdy, ale raczej się chwalą, co zrobili, jakie zorganizowali przedsięwzięcia kulturowe.
Pytam jednak o problemy, bo inność ciągle nas przeraża, ciągle konfliktuje.
Romowie skarżą się, że niektóre gminy przydzielają im mieszkania w jednej dzielnicy, a oni wolą mieszkać w różnych częściach miasta. To, moim zdaniem, bardzo dobry pomysł, bo jest szansa na większą ich integrację z pozostałymi mieszkańcami. W ramach programu „Integracja” można planować wydatki na tworzenie warunków mieszkaniowych dla mniejszości romskiej. Poprosiłam gminy, by mieszkania nie były w jednej części miasta, ani w zrujnowanych domach.
Wiemy, że mniejszość niemiecka, czy żydowska są zorganizowane, bo ich aktywność jest widoczna w publicznej przestrzeni. Co z pozostałymi?
Niektóre nie mają swoich przedstawicielstw w naszym regionie, na przykład mniejszość czeska, rosyjska, karaimska. Mniejszość słowacka jest skupiona wokół Towarzystwa Słowaków w Polsce w Mikołowie, z siedzibą w Tychach. Koło Związku Ukraińców w Polsce współpracujące z parafią greckokatolicką w Katowicach. Jest kilka organizacji romskich, jest Związek Ormian Polskich z siedzibą w Gliwicach.
Spotkała się pani z zachowaniami nielojalnymi wobec państwa polskiego?
Nie spotkałam się z takimi zachowaniem.
Mniejszości narodowe i etniczne w województwie śląskim:
- niemiecka - 34 799 osób;
- romska - 1733 osoby,
- ukraińska - 1041 osób,
- rosyjska - 829 osób,
- czeska - 580 osób,
- żydowska - 557 osób,
- białoruska - 352 osoby,
- słowacka - 264 osoby,
- litewska - 188 osób,
- ormiańska - 167 osób,
- łemkowska - 126 osób,
- tatarska - 74 osoby,
- karaimska - 42 osoby.
Językiem regionalnym - kaszubskim posługują się 43 osoby.
Łącznie: 40.795 osób , to jest 0,88 proc. ludności województwa śląskiego (dane na podstawie spisu powszechnego w 2011 roku).