Cukiernik, oszczepnik. Nie zapomni lat spędzonych w naszym mieście

Czytaj dalej
Fot. Archiwum Jerzego Żmudy
Szymon Kozica

Cukiernik, oszczepnik. Nie zapomni lat spędzonych w naszym mieście

Szymon Kozica

Byłem pierwszym w Zielonej Górze cukiernikiem ze średnim wykształceniem - mówi Jerzy Żmuda. Bywało, że z zawodów wracał nad ranem i szedł prosto do pracy, ale nie żałuje nawet takich chwil.

Pan Jerzy (rocznik 1940) wyjmuje zdjęcie. - Ostrów koło Sulęcina. Proszę zobaczyć, jak sprawnie organizowali się osadnicy. W roku 1946 już działało przedszkole. A ja jestem... o tu, w środku, w tej czapce - pokazuje.

Właśnie wtedy rodzina Żmudów przybyła transportem kolejowym z Majdanu Kozłowieckiego na Lubelszczyźnie. Zamieszkali przy ulicy Kościuszki w Sulęcinie, a po kilku miesiącach przenieśli się do Ostrowa. - Ale do takiego luksusu, gdzie w domu był hydrofor, podłogi, korytarze wykafelkowane, kuchnia odpowiednio urządzona. A myśmy przyjechali ze wsi, w której światło założono dopiero w 1968 roku... - porównuje pan Jerzy. - W Ostrowie były też budynki gospodarskie, obora to już przejazdowa, nad oborą pomieszczenie na paszę, koryta cembrowane, poidła z podłączoną wodą. Coś fantastycznego! Przy gospodarstwie staw, kajak - ze wszystkiego można było korzystać. Tak wspaniałe miejsce trudno sobie wyobrazić.

Ostrów koło Sulęcina. Rok 1946. Rodzina Żmudów. W środku, w kapeluszu, sześcioletni Jurek
Archiwum Jerzego Żmudy Przy okazji zawodów w Świebodzinie. Jerzy Żmuda (z lewej) z kolegami Pawłem Ostrycharczykiem i Stefanem Szczęsnym

Pierwszy taki cukiernik

- Ostrów i Zielona Góra to najszczęśliwsze dni mojego życia - stwierdza pan Jerzy. Ale zanim dotrzemy do Zielonej Góry, musimy jeszcze raz zahaczyć o Lubelszczyznę. Gdy mały Jurek skończył trzecią klasę podstawówki w Sulęcinie, rodzina wróciła do Majdanu Kozłowieckiego. - A tam ani wody, ani światła, tylko lampa naftowa... - opowiada mój rozmówca. Do szkoły w Łucce miał cztery kilometry, do liceum w Lubartowie - pięć. - Zimą dojeżdżałem na nartach, które przywiozłem sobie z Ostrowa - wspomina.

Pozostało jeszcze 73% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Szymon Kozica

Z „Gazetą Lubuską” jestem związany od lipca 2000 roku - wtedy przyszedłem na praktyki do Działu Sportowego. Pracuję w redakcji w Zielonej Górze. Interesuję się sportem, ze szczególnym uwzględnieniem lekkiej atletyki i żużla, a także tym, co dzieje się w Zielonej Górze. Uwielbiam żywe lekcje historii, czyli wspomnienia Czytelników pochodzących z Kresów i nie tylko z Kresów. Czas wolny chętnie spędzam z książką w ręku. Moim ulubionym autorem jest Gabriel García Márquez, który o sobie mówił tak: „W gruncie rzeczy nie jestem ani nie będę nikim więcej niż jednym z szesnaściorga dzieci telegrafisty z Aracataki”.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.