Czas. Co się udało, a czego nie udało się zrobić
Szanowni Państwo, weszliśmy w nowy rok - oby był dla Państwa dobry, pełen sukcesów, satysfakcji i radości! Ale końcówka poprzedniego roku zawsze skłania do robienia podsumowań. Zaczęłam więc i ja rozmyślać o tym, co udało się, a czego nie udało mi się zrobić.
Już, już byłam o krok od przyjęcia raczej pozytywnego wyniku, a nawet poczucia pewnego samozadowolenia, gdy nagle mój wzrok padł na poupychane po kątach pudła z nierozpakowanymi od paru lat książkami, papierami, notatnikami. I natychmiast moja samoocena poszybowała ostro w dół.
Jest to wielce wstydliwa zaległość, z którą nijak nie mogę się uporać. W związku z tym podsumowanie mojego roku 2018 uznaję za negatywne, skoro i w tym, kolejnym już roku nie potrafiłam dać sobie rady z tak prostą sprawą.
Zapewne Państwo powiecie: a cóż to za powód do negatywnej opinii!? Jak to się ma do tego, co dzieje się wokół - do różnych poważnych dramatów, ale także i wielkich radości, do przeżyć dobrych i tragicznych, choćby do stanu zdrowia swojego i najbliższych? Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że są to rzeczy nieporównywalne, ale ten trwający od lat bałagan, choć nie powoduje jakiejś rozpaczy, to jednak uwiera jak gwóźdź w bucie - stale i bardzo dotkliwie. W rezultacie taki pozorny drobiazg wpływa znacząco na samopoczucie, niemal na wszystko, co robimy, zatruwa nam prawie każdy dzień.
Co więcej, staje się synonimem nieuporządkowania swojego życia. A to już poważniejsza sprawa.
Zaczęłam się zastanawiać, jaka jest główna przyczyna niezrobienia tych porządków od tak dawna. Dochodzę do wniosku, że powodem jest brak czasu, a raczej nie tyle brak, co nieumiejętność gospodarowania nim. Czy zdając sobie sprawę z tego, że nie mamy go w nieograniczonej ilości, że z każdym rokiem mocno go ubywa, czy mimo to przypadkiem nie tracimy go na głupstwa, na rzeczy niewiele warte?
W pewnej pięknej książce Johna Steinbecka znalazłam takie zdania: „…wszystko wynika z prostego faktu, że istnieje czas, ten cholerny Czas. Koniec życia nie wydaje się taki odległy, widzisz go wyraźnie niczym linię namalowaną na mecie. Zadajesz sobie pytania: Czy wszystko już zrobiłem?... Czy wystarczająco kochałem?... Jakie znaczenie miało dotychczas moje życie i co jeszcze może ono znaczyć w czasie, który mi pozostał?... Czym zapisałem się w Wielkiej Księdze Losu?... Co jestem wart?”.
Życzę nam wszystkim, abyśmy w 2019 roku zdołali uporać się z różnymi zatruwającymi duszę drobiazgami, żebyśmy umieli porządkować swoje życie.