Czas na wielkie porządki w Zielonej Górze
Gdzie jest brudno, gdzie zalegają śmieci? Czekamy na sygnały od Czytelników.
W poprzednich latach akcja „Sprzątamy miasto” cieszyła się dużym zainteresowaniem Czytelników. Przysyłaliście nam zdjęcia miejsc, gdzie jest brudno, dzwoniliście z informacjami, gdzie przydałoby się posprzątać. Odbieraliśmy dziesiątki telefonów. Liczymy, że w tym roku będzie podobnie. Tym bardziej, że Wojciech Janka, dyrektor ZGKiM zadeklarował, że jego ludzie będą szybko reagowali na przekazane sygnały.
Gdzie w Zielonej Górze jest brudno?
Na tak postawione pytanie trudno odpowiedzieć. Bezsporne jest, że w porównaniu do lat poprzednich Zielona Góra wyładniała. Powód jest prosty, od kilku miesięcy nie ma śniegu, dlatego ekipy w pomarańczowych kurtkach mogą grabić, zamiatać, zbierać śmieci, liście, butelki. I tak się dzieje.
Przed kilkoma dniami odwiedziliśmy okolice ulic Osadniczej, Objazdowej, Foluszowej, skąd np. przed rokiem otrzymywaliśmy wiele sygnałów o zalegających śmieciach.
W tym roku jest tam znacznie lepiej. Nie wszędzie jest wprawdzie czysto, ale sytuacja znacznie się poprawiła. Tam, ale też w okolicach ulic Okulickiego, a później Kołłątaja zauważyliśmy przy śmietnikach leżące stare tapczany, krzesła, sprzęt RTV, pralki.
O to, kiedy zostaną zabrane, bo szpecą całą okolicę, zapytaliśmy dyrektora Jankę. Jak nam wyjaśnił, miasto podzielono na 18 rejonów. Corocznie wiosną i jesienią w każdym z rejonów są wyznaczone daty bezpłatnego wywozu takich odpadów. - Jeśli są one wyrzucane poza tymi terminami, to obowiązek ich wywiezienia spada na gospodarza terenu, a więc spółdzielnię, wspólnotę mieszkaniową, zakład pracy czy osoby prywatne - dodał dyrektor Janka.
A inne okolice miasta?
Niewielki park przy ulicy Ogrodowej i Jaskółczej jest czysty, liście wygrabione, śmieci także, dlatego trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia. Jednak na skraju parku od strony garaży, zauważyliśmy dziesiątki leżących butelek, opakowania po słodyczach itp. Podobnie wygląda niewielki odcinek ulicy Moniuszki, między byłą winiarnią, a halą klubu Zrywu. Tu też zapomniano o sprzątaniu, dlatego pod płotem zalegające śmieci, butelki, papiery.
Inny przykład to okolice tzw. Kaczego Dołu
Tu remontowana jest była kawiarnia Roxana. - Może powstanie porządny lokal - zastanawiała się pani Katarzyna, mieszkająca w wieżowcu przy Okulickiego 33. - Jednak przy okazji remontu nie muszą cierpieć mieszkańcy. A tak jest. Budowlańcy zniszczyli płytki, dlatego musimy brodzić po błocie. Kilkadziesiąt metrów dalej, obok wieżowca przy Okulickie-go 29, znajduje się małe centrum handlowe. Jest tu m.in. piekarnia i market. Pan Jacek mieszka przy Sucharskiego 3.- Przy śmietniku jest zawsze bałagan. Wielokrotnie dzwoniłem do ZGKiM, by tu przyjechali i zrobili porządek. Chociaż nie jestem pewny, czy to ich teren - zaznacza pan Jacek.
Faktycznie wokół dużego kontenerowego pojemnika papiery po opakowaniach, folia, resztki rozbitych mebli, urządzeń sanitarnych. Dziwi tylko, że zamiast wrzucić do pojemnika, ograniczono się do porzucenia śmieci obok niego.
Inny fragment miasta. Ulica Kołłątaja, okolice parku Tysiąclecia. - Dużo tu porzuconych butelek, papierów. Jest to sprzątane na bieżąco, ale wystarczy jeden ciepły wieczór, by następnego dnia było brudno - podkreśla pan Edward.
Jak to się dzieje, że jedni śmiecą, a inni sprzątają? Przykładem jest ostatnia akcja w parku Poetów, kiedy zebrano wiele worków śmieci. Socjolog dr Tomasz Marcinkowski powiedział nam, że wynika to z kultury osobistej, a ta z kolei wynika z wychowania w rodzinie i kultury społeczności, w której się żyje. - To społeczność powinna zwracać uwagę na negatywne zachowania - stwierdził.