Czasem się dziwię, że ludzie wciąż tak się bawią przy Krawczyku [ROZMOWA]
- Gdy czyta się o sobie, że jest się wielkim artystą, to jego ego rośnie. Jednak gdy na tej samej stronie informują, że stracił on głos, to w tym momencie łatwo stracić grunt pod nogami - mówi Krzysztof Krawczyk, jeden z najpopularniejszych polskich piosenkarzy
Niedługo ukaże się Pana nowa płyta pod znamiennym tytułem „Wiecznie młody”. Rzeczywiście tak się Pan czuje?
Tytuł nie ma nic wspólnego z moim samopoczuciem. Może w niebie będziemy wiecznie młodzi... Teraz nie jesteśmy tego tacy pewni. Ale noblista, jedyny taki śpiewający poeta, wymyślił utwór pod tym tytułem i inne piosenki, które nie są tuzinkowe w sensie postrzegania rzeczywistości i ludzi.
Wcześnie śpiewał Pan piosenki Leonarda Cohena, a teraz Boba Dylana. Dlaczego?
Wcześniej udało mi się zbliżyć polskiej publiczności twórczość Cohena. Śpiewając jego utwory, nie naśladowałem jednak tego artysty, nie małpowałem jego aranży. Wszystko było zupełnie inne, tylko piosenki pozostały podobne. Przyznam się, że początkowo nie chciałem nagrywać Cohena. Bałem się, że Krawczyk od muzyki tanecznej nie da sobie rady z tego typu poezją. Tymczasem być może przyszedł taki wiek, że wierzę w to, co napisał Cohen i inni poeci piosenki. Była to dla mnie wielka szkoła.
W dalszej części artykułu przeczytasz m.in. o debiucie Krzysztofa Krawczyka, dowiesz się, czy popularność ma więcej plusów czy minusów, oraz o tym, jaki artysta ma stosunek do Boga.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień