Niedźwiedź w Przysłupie pojawił się najpierw na szlaku wąskotorówki. Zoczył człowieka, przystanął, wietrzył chwilę, po czym czmychnął w zarośla.
Na drugi dzień zastał go na swojej łące pan Marian, nasz gospodarz. Rzut kamieniem od domu.
- Eeee - dodał pan Marian ze znawstwem - to młodziak jest, dopiero co odsunięty przez matkę. Biedak jeszcze by chciał się przytulić, poczuć ciepło matczyne, ale widocznie niedźwiedzica ma nowe małe i starszego odrzuciła. Takie życie.
Niedźwiedź w Bieszczadach to żaden wyjątkowy widok, ale ten koczuje zbyt blisko domów, więc stanowi problem. Tutaj nikt głupi nie jest, jedzenia mu nie rzuci, no, chyba że zwierz sam sobie weźmie. A jak taki posmakuje łatwego życia, to nigdy już się od człowieka nie odczepi. Wyżre, skubany, kurom, kota pogoni. Psy do nerwicy doprowadzi.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień