Czasów i trudności się nie wybiera - rozmowa z Elżbietą Rafalską
Dawno temu rozstałam się z oczekiwaniem, że opozycja kiedykolwiek o nas coś dobrego powie. To w języku sportowym tak zwany stały fragment gry, oni będą wszystko krytykowali - mówi w wywiadzie dla Gazety Lubuskiej Elżbieta Rafalska.
Mam wrażenie, że odejście Jarosława Kaczyńskiego bardziej wstrząsnęło opozycją, niż rządem.
Z naszej strony nie było tu żadnego zaskoczenia, ponieważ premier Jarosław Kaczyński kiedy wchodził do rządu, mówił jednoznacznie o pewnej tymczasowości, o wyzwaniu, które musi przeprowadzić, o pewnych zadaniach i o tym, że wróci, żeby jak zawsze zarządzać i dobrze przygotować partię do nadchodzących wyborów. Tymczasem opozycja jak zwykle szuka dziury w całym i bezustannie atakuje Jarosława Kaczyńskiego.
Jakie są oczekiwania związane z przygotowaniem do wyborów?
Kto wie, czy to nie są najważniejsze wybory, dlatego między innymi, że będą to wybory w sytuacji kryzysu gospodarczego, kryzysu popandemicznego, ale przede wszystkim nowej, nieznanej jeszcze w swoim kształcie końcowym, sytuacji geopolitycznej, którą kształtuje wojna na Ukrainie. Dzisiaj walczymy o bezpieczeństwo Polski, walczymy na wielu frontach. Natomiast jeżeli chodzi o Jarosława Kaczyńskiego, to jest on politykiem wybitnym i jeżeli chodzi o skuteczność jego strategii politycznych to jest ona absolutnie wyjątkowa. Wygraliśmy dwa razy wybory parlamentarne, wygraliśmy, to oczywiście z naszym poparciem, wybory. Prezydenckie, również wybory do europarlamentu i teraz jest taki moment, w którym Jarosław Kaczyński mówi, że partię trzeba dobrze przygotować. Proszę pamiętać, że bój się toczy. Bój nie o politykę, ale o Polskę, i nie o Polskę na chwilę, ale o Polskę na przyszłość, to jaka ona będzie za dziesięć, za pięćdziesiąt lat. To jest też powód, dla którego Jarosław Kaczyński chce mieć 100% czasu na zarządzanie i przygotowanie partii do wyborów. Trzeba wrócić do źródeł, trzeba wrócić do kontaktów z ludźmi, trzeba prowadzić dialog, bo głos społeczeństwa jest niezwykle istotny dla nas. To wcale nie będą łatwe spotkania, ale my się nie boimy spotkań z ludźmi. Bez wsłuchiwania się w głos społeczny władza może tylko pobłądzić, bo sprawuje ją dla samej siebie, a my władzę sprawujemy dzięki ludziom i dla ludzi.
W takim normalnym cyklu wyborczym wiadomo, że ugrupowania między sobą rywalizują, natomiast państwo będziecie, jako obóz rządzący, musieli zmagać się również z innymi czynnikami: wojna, inflacja, kryzys energetyczny...
Mamy tego świadomość, no ale czasów i trudności się nie wybiera, szczególnie wtedy, jeżeli one są natury zewnętrznej, nie są zależne od czynników wewnętrznych. Staramy się te wszystkie ryzyka, na które mamy wpływ minimalizować podejmując konkretne działania, czy to antyinflacyjne, czy antykryzysowe, przygotowując projekty pobudzające gospodarkę, a przy tym dbając też o finanse publiczne. Jeszcze do tego mamy wcale niełatwą sytuację z Unią Europejską, która nie przepada, mówiąc w cudzysłowie za rządami konserwatywnymi. Polskę wzięła sobie na agendę i... chociaż ostatnio ta sytuacja się zmieniła. Mamy też szereg okoliczności związaną z wojną na Ukrainie i uchodźcami, ale myślę, że to są po prostu wyzwania, które mamy dobrze zdiagnozowane i które trzeba będzie spokojnie ludziom wyjaśnić, jeżeli będą chcieli o tym rozmawiać. My się tego nie boimy.
W relacjach z UE doszło, powiedzmy sobie do przełamania, w kontekście KPO. Natomiast kiedy się słyszy polityków opozycji, to dla nich ten temat nie jest rozwiązany i twierdzą, że te pieniądze do nas nie trafią.
Mówią tak, bo po pierwsze życzą tego Polsce, życzą tego żeby Polska nie otrzymała tych pieniędzy. Skoro życzą tego Polsce, to życzą tego Polakom, wszystkim bez wyjątku. Dokładają starań, żeby to stało się faktem; te niekończące się rezolucje w Parlamencie Europejskim są tego dowodem. Nie dostrzegają, albo też nie chcą tego zauważyć, że w wyniku wojny na Ukrainie sytuacja międzynarodowa Polski, autorytet Polski i również prezydenta i premiera uległ radykalnej zmianie. Polska znakomicie sobie poradziła z kryzysem humanitarnym i odgrywa wiodącą rolę w sferze wielopłaszczyznowego wsparcia Ukrainy. To są czynniki, które zmieniają dotychczasową ocenę Polski i one też będą miały, moim zdaniem, wpływ na kampanię wyborczą. Oczywiście są kraje w UE, które nie chcą wzmocnienia Polski i będą próbowały obniżać rangę i rolę Polski. Opozycja jednak jest tak zaślepiona w swojej wrogości, nienawiści do Prawa i Sprawiedliwości, że kładzie na szali interes narodowy, interes Polski...
...i zarzuca prawu i Sprawiedliwości, czy rządowi i premierowi, że w czasie wizyty kanclerza Niemiec, czy też prezydenta Francji na Ukrainie nie było tam właśnie naszego przedstawiciela?
Tu mogę odpowiedzieć tweetem, znakomitym zresztą, premiera Morawieckiego, który powiedział, że jak wtedy pojechaliśmy, to też było niedobrze, teraz, że nas nie ma też niedobrze. Żaden moment przez nich nie jest postrzegane jako właściwy. Polska była tam pierwsza; nasi politycy byli na Ukrainie, kiedy było to niebezpieczne, byli pierwszymi obecnymi. Okazaliśmy się prawdziwymi przyjaciółmi. To nie było kunktatorstwo. Dzisiaj być kwiatkiem do kożucha przy tamtej wizycie to nie miało najmniejszego celu, ani znaczenia. Zresztą byłoby też ryzykowne, ponieważ tak naprawdę informacje, które do nas dochodzą, że jednak w tych rozmowach wątek przekonywania do pewnej rezygnacji terytorialnej się pojawiał, to Polska w tego typu rozmowach nie chciałaby uczestniczyć. Dla opozycji zatem nie ma żadnego momentu, nigdy. Dawno temu rozstałam się z oczekiwaniem, że opozycja kiedykolwiek o nas coś dobrego powie. To w języku sportowym tak zwany stały fragment gry, oni będą wszystko krytykowali.