Czeczeni skazani. Ale nie za to, co zarzucał prokurator
Sąd nie miał litości dla ABW i śledczych za oskarżenie obcokrajowców o wspieranie Państwa Islamskiego.
- Tak się czynności śledczych nie prowadzi, tak się postępowania przygotowawczego nie prowadzi - gromił wczoraj Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego i prokuraturę sędzia Sławomir Cilulko, uzasadniając wyrok.
Sąd Okręgowy w Białymstoku, owszem, skazał trzech Czeczenów na dwa lata i miesiąc więzienia, a czwartego uniewinnił. Tyle, że skazał za przestępstwo, którego w akcie oskarżenia nie było. Prokuratura zarzuciła bowiem czterem mężczyznom organizowanie pomocy tzw. Państwu Islamskiemu (ISIS) w Syrii, a wyrok dotyczy wspierania Emiratu Kaukaskiego, organizacji terrorystycznej działającej w Czeczenii.
- Sąd dał do zrozumienia, że materiał ABW skutkujący postawieniem zarzutów i tymczasowym aresztowaniem oskarżonych, nie był zgodny z obowiązującą procedurą - mówił po procesie obrońca jednego z Czeczenów Piotr Iwaniuk.
Taśmy z podsłuchów operacyjnych miały być ważnym dowodem. Jednak okazało się, że tłumaczenia rozmów Czeczenów są złe. Podczas przesłuchania oficer ABW przyznał, że nie wie, kto się tym zajmował. Wiedział tylko, że najpierw tłumaczono z języka czeczeńskiego na rosyjski, a potem z rosyjskiego na polski. Przyznał też, że nie robili tego tłumacze przysięgli. Sąd nakazał więc ponowne tłumaczenie taśm - z czeczeńskiego na polski. Wtedy okazało się, że streszczenia z notatek ABW różnią się znacznie od tłumaczeń, które zlecił sąd.
Jak podkreślił sędzia Cilulko, ABW zajęła się czynnościami procesowymi, a jej rolą jest wywiad.
- W ich notatkach i streszczeniach jest dużo stwierdzeń: „prawdopodobnie”, „wydaje się”, „jak wynika z danych operacyjnych”. A to nie są dowody procesowe. Na tej podstawie ABW połączyło wiele wydarzeń, które istniały oddzielnie i nie miały ze sobą żadnych związków - wskazywał kolejne błędy sędzia.
- Skoro ten materiał został wprowadzony do procesu, a nie przygotowano go zgodnie z procedurą, to został spreparowany. Jeżeli tworzy się protokoły z czynności, których nie wykonano, rzecz może ocierać się o przestępstwo. Będzie to przedmiotem odrębnego dochodzenia przez organy ścigania po odpowiednim zawiadomieniu sądu - mówił mecenas Iwaniuk.
Oskarżyciel, prokurator Adam Bogusłowicz z Prokuratury Regionalnej w Białymstoku nie skomentował sprawy.
Trzej Czeczeni, którzy zostali skazani (sąd zaliczył im w poczet blisko dwuletni pobyt w areszcie) stwierdzili, że wyrok jest niesprawiedliwy.
- Wystąpimy o uzasadnienie wyroku i zapewne złożymy apelację. Myślę, że prokuratura też będzie skarżyła. Moim klientom został rok i 15 dni, ale po uprawomocnieniu się wyroku mogą skorzystać z warunkowego zwolnienia - powiedział mecenas Jan Oksentowicz.
- Ja siebie znam. Jestem ojcem sześciorga dzieci, których nie mogłem zobaczyć, bo są w Niemczech - mówił uniewinniony Alvi Y. -Połowę zdrowia zostawiłem w areszcie. To dostałem od ABW i prokuratora. Trzeba pracować dobrze, a nie tak, że jak mam brodę i jestem z Czeczenii, to trzeba mnie posadzić, bo jestem terrorystą. A po dwóch latach już nie jestem terrorystą. To jak to jest?
Według prokuratury, oskarżeni działali od maja do października 2014 r. w zorganizowanej grupie przestępczej, wspomagając tzw. Państwo Islamskie (ISIS). M.in. w Białymstoku, Łomży i Warszawie mieli zebrać 9 tys. euro, które trafiły do bojowników ISIS w Syrii. Mieli tam też przekazać plecaki taktyczne z kamuflażem i celownik optyczny (który okazał się noktowizorem).
ABW zatrzymała ich ponad dwa lata temu. Zostali tymczasowo aresztowani. Potem sąd zamienił areszt na poręczenia majątkowe, zakaz opuszczania kraju i dozór policyjny. Dla dwóch oskarżonych prokurator żądał pięciu lat więzienia, a dla pozostałych - trzech i czterech.