Część z nas po prostu uwielbia śmiecić...
Trudno oprzeć się wrażeniu, że istnieje grupa, która testuje cierpliwość strażników miejskich. W ostatnim czasie jak grzyby po deszczu pojawiają się w mieście sterty bezmyślnie wyrzuconych odpadów. Ostatnio mundurowi zajmowali się nawet sprawą, która wykroczyła poza granice miasta.
- Zgłosił się do nas mieszkaniec, który przyniósł nam materiały na podstawie których byliśmy w stanie ustalić sprawcę – zaczyna st. insp. Jacek Baranowski. Okazało się, że pewna kobieta mająca działkę nad Odrą, musiała pozbyć się odpadów budowlanych. - W jednej z gazet ogłaszała się firma, która miała wywozić takie rzeczy. Kobieta skorzystała z ogłoszenia. Przyjechało dwóch panów, załadowali wszystko, zainkasowali 200 zł i... wywalili to wszystko kilometr dalej przy drodze na Stany – opowiada J. Baranowski.
Kolejna niespodzianka wykwitła ostatnio pod wiaduktem na ul. Staszica. - Ktoś wyrzucił ostatnio tonę czystego gruzu. To już nawet nie bezmyślność. To głupota. Bo przecież narażamy się w sądzie na karę do 5 tys. zł. A to już może spowodować spory uszczerbek w domowym budżecie. Tam trudno będzie ustalić sprawcę, ale posprzątają to osoby w ramach kary ograniczenia wolności – wyjaśnia strażnik.
Więcej przeczytasz w papierowym wydaniu Gazety Lubuskiej oraz w wydaniu PLUS.