Częstochowa: Potężna eksplozja wstrząsnęła Północą. 31-latek stracił dłonie ZDJĘCIA

Czytaj dalej
Fot. Bartłomiej Romanek
Bartłomiej Romanek

Częstochowa: Potężna eksplozja wstrząsnęła Północą. 31-latek stracił dłonie ZDJĘCIA

Bartłomiej Romanek

Częstochowską dzielnicą Północ w wstrząsnęła potężna eksplozja, do której doszło w jednym z bloków przy ulicy Sosabowskiego. Rannych zostało dwóch braci. Jeden z mężczyzn stracił obydwie dłonie. Drugiemu lekarze musieli amputować palce u jednej ze stóp.

Tutaj żyje się bardzo spokojnie. Mieszkamy niedaleko Lasku Aniołowskiego, to osiedle stworzone dla ludzi, którzy cenią sobie ciszę – mówi jeden z mieszkańców bloku przy ulicy Sosabowskiego 7 w Częstochowie. To w tym budynku doszło w piątek, 9 sierpnia, około godz. 20.30 do potężnej eksplozji.

Ciężko ranne zostały dwie osoby. To dwaj bracia, którzy według wstępnych ustaleń policji konstruowali w wannie petardę domowej roboty.

– Na miejscu pracowali policjanci kryminalni z Częstochowy i Katowic oraz pirotechnicy z Katowic – mówi Sabina Chyra-Giereś, rzeczniczka prasowa częstochowskiej policji. – Działania polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia i ewakuacji 26 osób. Przeszukano również mieszkanie, w którym doszło do eksplozji i piwnice. Zabezpieczono środki chemiczne, które mogły zostać wykorzystane do konstrukcji ładunków wybuchowych oraz prekursory materiałów wybuchowych. Posiadanie takich materiałów podlega karze 8 lat pozbawienia wolności.

Mieszkańcy dwóch klatek zostali ewakuowani na niemal całą noc. – Ja mieszkam w klatce, która nie była ewakuowana. Ewakuacja objęła dwie pierwsze klatki. W trzeciej lokatorzy mogli zostać w mieszkaniach, ale nie mogli ich opuszczać – mówi jeden z mieszkańców feralnego bloku. – Usłyszałem potężny huk, ale na początku myślałem, że to wybuch gazu albo może wystrzał petardy w Lasku Aniołowskim, bo tam często młodzi ludzie odpalają petardy. Kiedy zobaczyłem, że coś się dzieje, a na miejsce schodzą się mieszkańcy, zadzwoniłem na 112. Była chyba godzina 20.35.

– Mój brat zna tę rodzinę. Mieszkam w bloku obok, ale nawet tam słyszałem potężny huk. Przyszliśmy zobaczyć, co się stało. Blok został otoczony przez służby ratunkowe, nie można była wychodzić. Z mieszkania wydobywał się dym – mówi pan Mariusz, który mieszkał w bloku obok.

W sobotę życie na osiedlu powoli wracało do normy. Wzrok mieszkańców przyciągał tylko wóz transmisyjny stacji TVN24.
– Mieszkam w innej części dzielnicy Północ, ale przyjechałem zobaczyć, co się stało – zaczepia nas jeden z rowerzystów. – W nocy słyszałem sygnały pogotowia i straży, ale dopiero później syn powiedział mi, co się wydarzyło. Wiem, że to tragedia, ale jak można być tak nieodpowiedzialnym, żeby takie substancje przechowywać w bloku, gdzie mieszka tyle osób.

Do eksplozji doszło w łazience. Petarda domowej roboty eksplodowała w wannie. Siła wybuchu była duża, bo szyby w oknach zostały wybite.

– Na miejsce zadysponowaliśmy początkowo jeden zespół pogotowia ratunkowego, później dojechały jeszcze dwa następne, bo były potrzebne. Jeden z mężczyzn stracił obydwie ręce. Trzeba było amputować je na wysokości przedramienia. Drugiemu amputowano palce u stóp – mówił na antenie TVN 24, Marian Nowak, dyrektor częstochowskiej stacji Pogotowia Ratunkowego.

Bartłomiej Romanek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.