Czołgi, działa, rekonstrukcje, czyli lato na polu bitwy [LINIA CZASU, WIDEO]
Miłośnikom militariów przez najbliższe miesiące trudno będzie znaleźć wolny weekend. Niemal w każdy kolejny odbywać się będzie bowiem jakaś rekonstrukcja historyczna, zjazd pojazdów wojskowych, bądź przynajmniej piknik w towarzystwie jakiejś uzbrojonej po zęby gromadki.
W minioną sobotę tłumy ludzi oglądały, jak Wehrmacht szturmuje polskie pozycje pod Gostynią. Grzmiały działa, terkotały karabiny maszynowe, słychać było krzyki atakujących na bagnety piechurów i warkot przesuwających się po pobojowisku czołgów. A wszystko to... na niby.
Rekonstrukcja bitwy wyrskiej – boju o Gostynię to jedna z największych inscenizacji historycznych, które odbywają się na terenie naszego regionu. Przypomina dramatyczne wydarzenia z okresu wojny obronnej 1939 roku na Górnym Śląsku, kiedy to żołnierze Grupy Operacyjnej „Śląsk” (podlegała Armii Kraków) przez kilkadziesiąt godzin toczyli zażarty bój z nacierającym Wehrmachtem. W walkach tych wzięło udział kilkanaście tysięcy żołnierzy, co czyni z bitwy największe starcie, jakie we wrześniu 1939 roku rozegrało się na Górnym Śląsku.
W tegorocznej inscenizacji wydarzeń sprzed 76 lat udział wzięło ponad 150 grup rekonstrukcyjnych z całej Polski. Można było zobaczyć m.in. przedwojenną armatę przeciwpancerną Bofors, tzw. armatę prawosławną (polska modyfikacja rosyjskiej armaty z początku XX wieku), zbudowaną od podstaw wierną replikę niemieckiego czołgu Panzer I, a także zrekonstruowany polski czołg 7 TP. Ta ostatnia maszyna to dla miłośników militariów prawdziwy „święty Graal”. Nie brakowało zapaleńców, którzy przyjechali do Gostyni tylko po to, by na własne oczy zobaczyć ów słynny słynny czołg.
- To jedyny egzemplarz na świecie. Został zrekonstruowany na podstawie oryginalnych części, które w dalszym ciągu można jeszcze znaleźć, choć nie jest to łatwe, gdyż przed wojną wyprodukowano raptem 150 sztuk tego pojazdu, więc dotarcie do tych części jest trudnym zadaniem. Poza tym praktycznie nie ma żadnej dokumentacji wykonawczej. Dlatego nad rekonstrukcją tego czołgu pracuję już od 15 lat, a może to jeszcze zająć 20 – 30 lat – tłumaczył nam Grzegorz Klimczak z firmy PanzerProjekt, który zajmuje się odbudową wojskowych pojazdów gąsienicowych.
Kto w minioną sobotę nie zdołał dotrzeć do Gostyni, ten na najbliższą okazję do podglądania w akcji sprzętu wojskowego oraz członków grup rekonstrukcyjnych będzie miał już w pierwszy weekend czerwca. Wówczas to w Bytomiu odbędą się „Śląskie Manewry”, czyli XI Zlot Pojazdów Militarnych. A potem, jak już pisaliśmy, praktycznie co weekend w jakimś miejscu Polski będzie coś ciekawego do zobaczenia. Na części imprez podziwiać będzie można współczesny (lub niemal współczesny) sprzęt, na innych przeniesiemy się w czasy I i II wojny światowej.