Czołgi - nowa jakość na polu bitwy
Fundacja Historii Polskiej Broni Pancernej w Toruniu jest użytkownikiem sprzętu pancernego: dwóch replik czołgu Renault FT 17 oraz dwóch replik samochodu pancernego wzór 34.
Z fundacją współpracuje Grupa Rekonstrukcji Historycznych Dywizjon „Smok”.
Rekonstrukcje czołgów zostały zrobione dla potrzeby filmu „1920 Bitwa warszawska” Jerzego Hoffmana. Twórcą ich był Robert Tirczakowski, który założył fundację, zbudował repliki. W 2012 roku zmarł na raka.
- Staramy się dalej robić to, co Robert zaczął - opowiada Tomisław Kalembka. - W ciągu roku bierzemy udział w kilkunastu imprezach. W Toruńskim Towarzystwie Fortyfikacyjnym odkryliśmy z Robertem wspólne zainteresowania. Wykorzystując jego doświadczenie i zdolności przy budowie pojazdów udało nam się we dwóch zbudować w 2007 roku samochód pancerny wzór 34. Replika spodobała się ludziom.
Przez ostatnie lata trzykrotnie uczestniczyli w Bydgoszczy w obchodach listopadowego Święta Niepodległości. Byli pod Ciechanowem (w tym roku również), gdzie w sierpniu odbywa się duża inscenizacja bitwy z wojny polsko - bolszewickiej. Uczestniczą w Odysei Historycznej w Kutnie. Ważne są dla nich daty - rocznica bitwy warszawskiej - Święto Wojska Polskiego, 11 Listopada, czy kampania wrześniowa.
Tomisław Kalembka jest toruńskim brokerem ubezpieczeniowym. Rodzice byli historykami na UMK. Zainteresował się 20-lecie międzywojennym z uwagi na rozwój broni pancernej, koniec I wojny światowej, wojnę polsko - bolszewicką, błękitną armię i czołgi, które przyjechały z Francji. To były czasy gwałtownego rozwoju nowoczesności w armii. Czołgi stanowiły nową jakość na polu bitwy.
Tomisław Kalembka wspomina, że nasilenie działalności grup rekonstrukcyjnych nastąpiło w połowie lat 2000. Wszystko zaczęło się rozkręcać. Pojawiły się większe możliwości zakupu u wytwórców krajowych i zagranicznych. - Teraz - wszystko przysiadło - zauważa Tomisław Kalembka. - Jest mniej imprez, bo samorządy wydały pieniądze i zadłużyły się. Grup jest dużo, ale często nie są one zbyt liczne. Kiedyś grupy kilkudziesięcioosobowe były standardem, teraz jest takich mniej, chociaż też są. To miało wady i zalety, ale zebranie na manewrach rekonstrukcyjnych tylu osób umożliwiało zorganizowanie ćwiczeń. Obecnie także organizują ćwiczenia dla rekonstruktorów (kolejne pewnie w październiku) ale trzeba zebrać kilka grup, żeby były one efektywne.
Mają w grupie kilku byłych i obecnych żołnierzy zawodowych, dla których to kontynuacja tego, co robili w wojsku. Edukują, bo przecież robią to dla ludzi. Czołg Renault FT 17 z wojny polsko-bolszewickie można obejrzeć w Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie, ale oni mogą przyjechać do danej miejscowości ze swoimi replikami.
Czy to zabawa? Tomisław Kalembka: - Podczas niektórych imprez można sobie pofolgować, ale podczas innych - niekoniecznie. Jeśli o 5. rano trzeba załadować sprzęt na lawety, a o pierwszej w nocy rozładować, rano wstać i pójść do pracy, to raczej mówimy o obowiązku motywowanym chęcią pokazania historii Wojska Polskiego. Motywy są indywidualne, różne. Na pewno - nie finansowe. To raczej patriotyzm, zainteresowanie historią, bronią i mechaniką pojazdową. Także odskocznia od życia.