Czternastu agentów w kościele

Czytaj dalej
Fot. Narodowe archiwum cyfrowe
Adam Willma

Czternastu agentów w kościele

Adam Willma

Uroczystości milenijne 1966 roku w Kruszwicy i we Włocławku były największym sprawdzianem dla miejscowych tajnych służb. Ujawniamy nieznane fakty z archiwów IPN.

Uroczystości milenijne we Włocławku i Kruszwicy miały odbyć się równolegle w maju 1966 roku. Ostatecznie obchody we Włocławku przesunięto jednak na październik.

Kościelną imprezę w Kruszwicy SB potraktowała więc jako rozgrzewkę przed wielką kościelną fetą we Włocławku. Do tego sparingu z Kościołem funkcjonariusze przygotowali się bardzo pieczołowicie. Wniknięcie w struktury kościelne było w Kruszwicy trudniejsze niż w dobrze zinwigilowanej Włocławskiej kurii.

9 „huliganów”

„Ludność Kruszwicy jest mocno przywiązana do Kościoła katolickiego i miejscowego kleru. Konfliktów wierni-księża nie notuje się tam. Na potwierdzenie można przytoczyć taki fakt, że kiedy w kwietniu odbyła się tam wędrówka portretu Matki Boskiej, Kruszwica wyróżniła się pod względem liczby uczestników i bogatych dekoracji” - czytamy w jednym z raportów.

Kilka miesięcy przed obchodami służby zaczęły penetrować środowisko kruszwickie. Do „aktywistów klerykalnych” zaliczeni zostali nie tylko członkowie rady parafialnej, ale i „Franciszek Chojnacki (członek ZSL, robotnik), Feliks Pingel wraz z matka i żoną (członek ZSL), Gawroński (agronom), Leon Sobczak (kierownik zaopatrzenia GS w Inowrocławiu”. Niepokój esbecji wzbudzała zwłaszcza „fanatycznie usposobiona pod względem religijnym pewna część rodzin przybyłych do Kruszwicy w okresie powojennym z woj. krakowskiego i byłych województw wschodnich”.

Służby nie miały pewności, jak zachowa się administrator parafii, ks. Leon Kijowski „zwolennik polityki prymasa Stefana Wyszyńskiego (skory do wypowiadania w treści kazań uszczypliwych aluzji pod adresem władz państwowych)”. Ksiądz Kijowski „w przeszłości uważany był za księdza patriotę, obecnie rehabilituje się z tego przed parafią kościelną”.

Obaw nie wzbudzali natomiast wikariusze: „księża Zygmunt Obecny i Jerzy Tworowski, lojalnie ustosunkowani do PRL”.

Na wszelki wypadek milicjanci sporządzili listę „elementu huligańskiego” (pisownia oryginalna - przyp. red.) , który w całej Kruszwicy liczył 9 osób (!), głównie z Łagiewników i ulicy Fabrycznej (we Włocławku doliczono się aż 119 chuliganów).

„Kowadło” na laikat

Koordynatorem operacyjnym był kpt. Stanisław Lewicki, któremu przydzielono siedzibę w internacie Zasadniczej Szkoły Zawodowej Przemysłu Drzewnego przy ul. Zamkowej. Do rejestrowania nagrań sprowadzono fachowców z Wydziału T z Bydgoszczy. Na taśmach miały znaleźć się wystąpienia kardynała i biskupów oraz przedstawicieli parafii. Na barki majora Jakubowskiego złożono obowiązek obserwacji zewnętrznej. Miał dostarczyć zdjęcia kaplicy, wystawy („o społecznie szkodliwej tematyce”) oraz filmów z ewentualnych ekscesów.

Władza dmuchała na zimne, bo w kwietniu dwukrotnie pojawiły się w Inowrocławiu ulotki („z wrogimi napisami o podłożu klerykalnym”) w rejonie parafii św. Mikołaja.

Tajni współpracownicy w sutannach : „Kamiński”, „Kaczmarek” i „Piotr” otrzymali polecenie śledzenia poczynań organizatorów. Do rozpracowywania uroczystości milenijnych włączono również TW z Inowrocławia, Mogilna oraz Aleksandrowa. Mieli relacjonować nieoficjalne rozmowy kardynała Wyszyńskiego, biskupów i innych księży podczas przerwy obiadowej i kolacji.

TW „Tomaszewski”, „Kowadło”, „Lewicki” zajęli się inwigilowaniem laikatu.

Sygnały, które dochodziły od agentów, były dla ich przełożonych zadowalające: „Poważna część kleru dołowego do tych uroczystości nie przykłada większej wagi uważając, że taka pompa jest zbyteczna” - raportuje jeden z TW.

Obserwacja (również w nocy przed obchodami) prowadzona była z dwóch tzw. punktów zakrytych. Jeden mieścił się w rynku, drugi na Zagoplu. Miała pomóc w zatrzymaniu osób, którym przyszłoby do głowy malować po ścianach wrogie napisy.

Marchlewski kontra Millenium

W robotniczym Włocławku za szczególnie podatnych na wpływy duchownych uznano młodzież i inteligencję. Zarządzono inwigilację członków komitetu organizacyjnego: Stefana Kota (adwokata), Włodzimierza Gniazdowskiego (nauczyciela) i Józefa Jakubowskiego (prezesa Izby Rzemieślniczej, członka SD). Ze względu na negatywny stosunek do PRL, na celowniku SB znaleźli się również dr Brejer, adwokaci Brajczewski i Brodzikowska oraz dr Bojerski.

Zadanie było ogromne, bo do 84-tysięcznego wówczas Włocławka zjechać miało 45 biskupów, 300 księży i 300 sióstr. Spodziewano się też 40 tys. wiernych.

Uroczystości włocławskie pierwotnie zaplanowano na maj, ale władze błyskawicznie skontrowały je obchodami 100-lecia urodzin Juliana Marchlewskiego i jubileuszem „X wieków miasta”.

Wtyczki u kierowców

Za pierwszy sukces SB uznało postawę okolicznych księży, z których wielu „nie wyraziło zgody na przyjęcie biskupów, tłumacząc się brakiem miejsca w plebanii, nieodnowionym wnętrzem kościołów itd. Faktycznie jednak przyczyną była niechęć pokrycia kosztów”.

W akcji „Millenium” włocławskie służby wsparły się pomocą 32 tajnych współpracowników i 33 kontaktów poufnych. Czternastu TW miało czuwać podczas uroczystości w kościele (większość stanowili zwerbowani księża), rozmowom podczas kolacji w Wyższym Seminarium przysłuchiwało się 4 TW, a miejsca zakwaterowania biskupów obstawiało 5 . W zakonach SB mogła liczyć na dwie wtyczki. Nawet wśród kierowców biskupów działało dwóch agentów.

Specjalna grupa operacyjno-śledcza miała zająć się filmowaniem „wrogich aktów” na potrzeby ewentualnych spraw sądowych.

Jak zwykle w takich przypadkach na pomoc wezwano też funkcjonariuszy drogówki. Ci mieli drobiazgowo sprawdzać dokumenty i stan techniczny samochodów i reagować surowo na wszelkie niedociągnięcia.

Nie ten poziom

Przebieg uroczystości był na bieżąco relacjonowany Warszawie. Majowa feta w Kruszwicy uspokoiła esbeków. Sytuacja była pod kontrolą: „Ludności z Kruszwicy bardzo mało. Entuzjazmu wśród uczestników uroczystości nie notowano. Okrzyki na cześć Wyszyńskiego Niech żyje pochwycono tylko w nielicznych wypadkach. Ksiądz Zientarski z Inowrocławia zwrócił uwagę wiernym, by nie wznosili okrzyków „Niech żyje”, „gdyż śpiewa się to wiecie komu”. Dekoracja znikoma, na ulicy Hanki Sawickiej dwie girlandy. Do Kruszwicy przyjechało 40 samochodów osobowych 117 motocykli i 17 pojazdów konnych”.

Tajni współpracownicy potwierdzali obserwacje esbeków: „Według opinii księży i osób świeckich impreza nie spełniła zakładanego celu - przywiązania wiernych do Kościoła i biskupów. Księża mieli krytyczne uwagi do organizacji imprezy. Wystąpienie Wyszyńskiego nie było przystosowane do poziomu miejscowego środowiska. Wielu wiernych nie rozumiało jego treści”.

Śpiący i krzykacze

Do Włocławka wołgi i warszawy z dostojnikami kościelnymi zaczęły zjeżdżać 8 października po południu. Kardynał przybył o 17.40 w otoczeniu 16 biskupów. Liczbę wiernych oszacowano na 8 tys. osób.

Według szacunków służb, w głównych uroczystościach wzięło udział około 12-13 tys. osób „w tym ¼ luźno przechadzających się”. Liczby te nie są raczej dalekie od rzeczywistych, bo jeszcze mniejszej frekwencji (6 tys.) dopatrzyli się dziennikarze Reutera, którzy przybyli do Włocławka.

Podczas przywitania kardynała „stwierdzono okrzyki, ale i sporadyczne gwizdy” - meldowali zakonspirowani funkcjonariusze.

We Włocławku prymas wyciągnął wnioski z wizyty w Kruszwicy. Mówił innym językiem, wspominał czasy pobytu we Włocławku. Przypomniał swoją pracę wśród robotników „z którymi walczył o chrześcijańską sprawiedliwość z zawołaniem cześć pracy” (...) Umiał Włocławek dopominać się o słuszne prawa ludu pracującego”.

Po mszy biskupi zostali odprowadzeni do pałacu biskupiego „przez 200 osobową grupę składająca się z młodzieży i 15 mężczyzn przygotowanych do wznoszenia okrzyków na cześć kardynała. (...)Ludzie w czasie uroczystości kłócili się, przepychali, wiele osób starszych spało, choć prymas podczas przemówienia od czasu do czasu podnosił głos” - odnotowali milicjanci w cywilu.

Najdrożej za udział we włocławskich uroczystościach zapłacili handlarze. Za nielegalną sprzedaż dewocjonaliów (m.in. szklanych kul z figurkami świętych), pocztówek z wizerunkiem kardynała i obwarzanków zatrzymano 14 osób (z Częstochowy, Warszawy i Włocławka). Jedna z kobiet wyprowadziła milicjantów w pole - pozostawiła torbę z pocztówkami i uciekła.

Grymas ust

W końcowych raportach esbecy rozwodzili się głównie nad wystąpieniem biskupa Pawłowskiego (ordynariusza włocławskiego), który mówił o przekazaniu relikwii „rdzennie polskiej ziemi gorzowskiej, ziemiom odzyskanym” i opowiadał się za nienaruszalnością granicy zachodniej. Takiego ukłonu w kierunku polityki służby się nie spodziewały. Odnotowano, że kardynał zareagował na to wystąpienie „grymasem ust”.

Z wystąpienia prymasa szczególną uwagę poświęcono jego ocenie uchwalonej w Rumunii ustawy zakazującej przerywania ciąży. „W Polsce nastąpi również zmiana niemądrych praw, czego oczekuję od Sejmu” - napominał prymas.

W raporcie dla warszawskich zwierzchników zauważono nieobecność biskupa Klepacza, „który nie zgadza się z prymasem w kwestii uroczystości milenijnych”. Co ciekawe, włocławscy oficerowie SB w żadnym miejscu nie odnotowują obecności w uroczystościach biskupa Wojtyły (przyjechał do Włocławka), który dekadę później stanie się ich wrogiem numer 1.

Adam Willma

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.