Cztery łapy zamiast munduru

Czytaj dalej
Fot. Małgorzata Genca
Marcin Koziestański

Cztery łapy zamiast munduru

Marcin Koziestański

Tropią przestępców i zaginione osoby. Po zapachu są w stanie zlokalizować narkotyki i odnaleźć podłożoną bombę. Psi funkcjonariusze codziennie dbają o nasze bezpieczeństwo.

Borys, jak każdy pies, chętnie skusi się na kiełbasę czy parówkę. Ale naprawdę wszystko zrobi dla małej żółtej piłeczki - przyznaje st. asp. Artur Jankowski, policjant z Lublina, przewodnik psa Borysa.

W lubelskim garnizonie służy 41 czworonogów. Najwięcej, bo aż 25, jest psów patrolowo-tropiących. Oprócz tego pracują cztery psy tropiące oraz siedem przygotowanych do wyszukiwania zapachu narkotyków, cztery trudnią się rozpoznaniem zapachu materiałów wybuchowych. Jeden czworonóg specjalizuje się w wyszukiwaniu woni ludzkich zwłok.

- Najwięcej z nich, bo dwanaście, pracuje w Lublinie. Dodatkowo mamy także dziesięć czworonogów w naszym laboratorium, które pracują przy badaniach osmologicznych (polegają na identyfikacji śladów zapachowych - red.). - mówi asp. sztab. Andrzej Lipski z Wydziału Prewencji KWP w Lublinie, koordynator ds. używania i utrzymania psów służbowych w województwie lubelskim.

Borys jest psem tropiącym. To owczarek niemiecki. Ma już 4 lata. W policji pracuje od niedawna. Jak to się stało, że Artur Jankowski zaczął służbę z Borysem? - Zgłosiłem się na kurs dla przewodników, który prowadzony jest w Sułkowicach pod Warszawą. Tam otrzymałem Borysa - przypomina sobie Jankowski, który jednocześnie podkreśla, że kurs przewodnika psów służbowych nie należy do najłatwiejszych.

- To praktycznie pół roku wyłączone z życia, z dala od domu, od rodziny. To codzienne spotkania z psem, wspólne zabawy, ćwiczenia i ciężka praca - opowiada policjant z Lublina.

Cztery łapy zamiast munduru
Małgorzata Genca St. aspirant Artur Jankowski i jego pies Borys

Jankowski razem ze swoim psim partnerem rozpoczynają dzień o szóstej rano. - Borys musi się przygotować do służby. Jego codziennym rytuałem jest bieganie wokół kojców, w których przy ul. Tyszowieckiej w Lublinie mieszkają policyjne czworonogi. Po krótkiej rozgrzewce pora na poranną toaletę i czesanie. Potem wsiadamy w radiowóz i jedziemy na patrol - relacjonuje przewodnik.

Borys jest specjalistą od poszukiwań osób zaginionych i ukrywających się przestępców. - Jego największym osiągnięciem jest złapanie na gorącym uczynku sprawcy kradzieży w Bełżycach - mówi Jankowski.

Skąd w lubelskiej policji wzięły się czworonogi? - Nasze psy są kupowane z hodowli, gdzie zwierzęta od początku są przystosowywane do przyszłej służby. W całym kraju jest wiele takich hodowli. Na samej Lubelszczyźnie funkcjonują trzy, cztery. Potem te psy trafiają do Sułkowic, gdzie przechodzą kilkumiesięczne kursy - wyjaśnia Andrzej Lipski.

Psy w czasie szkoleń uczą się m.in. posłuszeństwa, pokonywania przeszkód. Uczą się również pościgów za przestępcami czy wyszukiwania zapachów narkotyków lub materiałów wybuchowych.

Nagroda zamiast kary

Jak podkreśla Artur Jankowski, w obecnych czasach coraz bardziej odchodzi się od metod siłowego szkolenia czworonogów. - Dawniej była to popularna metoda, jednak obecnie większą uwagę przykłada się do ćwiczeń na zasadzie zabawy, gdzie pies musi wykonywać polecenia, nie dlatego, bo zostanie skarcony, a dlatego, by dostać nagrodę. Przykładowo największą nagrodą dla Borysa jest mała żółta piłeczka. Jeśli wykona swoje zadanie wzorowo, otrzymuje pieszczoty i możliwość aportowania swoją ulubioną zabawką - mówi policjant z Lublina.

Gdy po wielu szkoleniach psy w końcu trafiają do pracy w policji, mogą w niej służyć latami. - Nie przyjmujemy jednak do służby psów poniżej roku życia, z uwagi na niewykształconą psychikę zwierzęcia- tłumaczy Lipski.

Najczęściej z mundurowymi pracują owczarki niemieckie, ale zdarzają się także te belgijskie, labradory czy spaniele. - Nie każdy pies nadaje się do służby. W policji nie może służyć na przykład psi flegmatyk. Zwierzę musi być ciągle aktywne, chętne do służby - wyjaśnia koordynator ds. czworonogów w lubelskiej policji.

Artur Jankowski przed psem Borysem posiadał jeszcze jednego służbowego czworonoga. - Niestety, zwierzęta dosyć szybko się starzeją. Zaledwie po kilku dniach od przejścia na emeryturę mój poprzedni pies zdechł - opowiada przewodnik. I podkreśla, że po ukończeniu służby pies może pozostać w bazie policji przy ul. Tyszowieckiej, gdzie przebywają służbowe zwierzęta lub trafić do domu swojego opiekuna. Jednak wtedy staje się prywatnym psem.

- W bazie mamy kilkadziesiąt przystosowanych kojców dla psów na służbie, także tych na emeryturze. O weteranów dbamy tak samo, jak o czynnych czworonogów - podkreśla Lipski. - W tej chwili w Lublinie mieszka jeden psi emeryt. Wabi się Zapir - dodaje koordynator.

Psy pracują nie tylko w policji

Na Lubelszczyźnie nie tylko policjanci na co dzień pracują z psami. Jeszcze więcej służy ich w Straży Granicznej.

- Mamy obecnie 56 czworonogów - wyjaśnia Dariusz Sienicki, rzecznik prasowy Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej w Chełmie. - Są to psy tropiące, patrolowo-interwencyjne i wyszukujące narkotyki i materiały wybuchowe - precyzuje.

Psy służą także w straży pożarnej. - Ale w lubelskim garnizonie nie pracuje żaden psi funkcjonariusz. Czworonogi służą w grupach poszukiwawczych. W razie konieczności są sprowadzane do nas psy z Warszawy czy Łodzi - wyjaśnia Andrzej Szacoń, rzecznik lubelskiej straży pożarnej.

Psów nie mają, ale jeszcze kilkanaście lat temu lubelscy strażnicy miejscy patrolowali teren na koniach.

- Funkcjonariusze jeździli konno przede wszystkim w okolicach zalewu. Jednak patrole te zostały z czasem wycofane ze względu na wysokie koszty utrzymywania zwierząt. Teraz patrolujemy okolice na rowerach - przyznaje Robert Gogola, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Lublinie.

Co czeka psiego emeryta?

„Zakątek Weteranów” to miejsce, które zajmuje się zwierzętami, psami i końmi wycofywanymi po zakończonej służbie z formacji mundurowych. - Na razie jesteśmy jedynym takim ośrodkiem w Polsce - mówi nam Grzegorz Chmielewski, prezes zarządu stowarzyszenia z miejscowości Gierałtowo pod Poznaniem.

W Zakątku na razie przebywają głównie zwierzęta z północno-zachodniej części kraju. - Nie mamy jeszcze zwierząt z Lubelszczyzny, ale mamy nadzieję, że będziemy rozwijać się tak, że trafiać będą do nas emeryci z innych województw - podkreśla prezes stowarzyszenia. Grzegorz Chmielewski podkreśla, że brak jest systemowych rozwiązań, a to, co staje się ze zwierzętami po zakończonej służbie, jest obecnie dużym problemem. - Na dzień dzisiejszy tylko SOK gwarantuje wycofanym ze służby psom dozgonne miejsce, czyli kojec i miskę strawy w ich ośrodku szkoleniowym w Zbąszyniu - tłumaczy Chmielewski.

- Pozostałe służby przeważnie przekazują psa czy konia dotychczasowemu opiekunowi i to na jego barki spada obowiązek utrzymania, karmienia i, co najbardziej kosztowne, leczenia zwierzęcia. Nie zawsze dana osoba ma do tego warunki w miejscu zamieszkania, bywa też, że jej na taki wydatek po prostu nie stać, chociaż jest do zwierzęcia bardzo przywiązana - dodaje Chmielewski.

Opieka nad starym i często schorowanym zwierzęciem kosztuje. Ten problem jeszcze bardziej widać w przypadku koni, których utrzymanie jest szczególnie kosztowne. - Ale i tak jest ich stosunkowo mało w porównaniu z liczbą psów, których z samej policji co roku wycofywanych jest około 150 rocznie. Niestety, dość często bywa tak, że funkcjonariusz nie ma warunków do opieki nad zasłużonym „emerytem” - podkreśla Chmielewski.

„Zakątek Weteranów” działa od początku tego roku. Ma swoją stronę na Facebooku. Obecnie przebywa tam pięć psów (szósty jest w drodze) i jeden koń. Zwierzęta mają kontakt ze swoimi dotychczasowymi opiekunami, co pomaga im zmniejszyć stres.

- Na terenie naszego przytuliska psy mają zapewnione miejsca w nowych kojcach, a konie w murowanej stajni. Zdobyliśmy też sponsora zapewniającego dobrej klasy karmę. Na co dzień opiekę sprawują byli lub obecni funkcjonariusze policji, którzy nie chcą się rozstawać ze zwierzętami. Wspomagamy się również pomocą wolontariuszy - wyjaśnia Grzegorz Chmielewski.

Członkowie stowarzyszenia starają się nagłaśniać problem jak mogą. Podkreślają, że zwierzęta wycofywane ze służby są albo bardzo stare, albo bardzo schorowane.

- Chcielibyśmy doprowadzić do sytuacji, gdzie państwo zapewni zwierzętom służbowym dozgonną opiekę - nie kryje prezes „Zakątka Weteranów”.

***

Dobre szkolenie to takie, które szanuje psa

Rozmowa z Anetą Awtoniuk, behawiorystką zwierzęcą i trenerką psów, założycielką szkoły dla psów Azorres oraz ekspertką w programach telewizyjnych, jak „Przygarnij mnie“ czy „Misja Pies“

Czym charakteryzują się nowoczesne metody szkolenia psów?

Kiedyś szkolono psy, stosując metody awersyjne, czyli oparte na sile, wymuszaniu na psie czynności, których oczekiwał od nich treser. Jeśli nie wykonywał poleceń, otrzymywał karę. Uczył się więc, że aby nie dostać kary, musi wykonać dane zadanie. To nie była najlepsza metoda szkoleniowa. Żeby skutecznie wyszkolić zwierzę, ono musi mieć frajdę z wykonywania czynności, w której jest szkolone. Szkolenie nowoczesnymi metodami jest krótsze, dlatego że zwierzęta chętniej powtarzają zadania, które sprawiają im przyjemność. Pies, który podczas szkoleń odczuwa radość, chętniej wykona polecenia. Dlatego lepiej niż karać jest nagradzać zwierzęta. A nagrodą wcale nie musi być jedzenie.

Cztery łapy zamiast munduru
Aneta Awtoniuk i jej pies Frodo

Czym mogą być więc te nagrody?

Każda nagroda jest wybierana przez psa. Oczywiście nie wygląda to tak, że stawia się przed psem cały katalog przyjemności, z których musi sobie coś wybrać. Trening zwierzęcia powinien się zacząć od sprawdzenia, co go motywuje do pracy, czyli z jakiego powodu jest w stanie się postarać. Jedzenie jest częstym bodźcem motywującym, jednak nie można go stosować w trakcie służby. Nie sposób sobie przecież wyobrazić, że podczas policyjnej akcji policjant będzie nagradzał psa przekąskami. Psy służbowe najczęściej nagradza się zabawą lub nagrodami środowiskowymi, to np. pieszczoty, pogłaskanie czy zwolnienie ze smyczy.

Jak szkolenia wpływają na psychikę czworonoga?

Wszelkie szkolenia siłowe nie biorą pod uwagę możliwości psychicznych i fizycznych zwierzęcia. Bardziej można to porównać do tresury cyrkowej, ponieważ to działanie wbrew instynktom i naturze zwierząt. Jest to łamanie ich psychiki. Na tym polegała właśnie tresura awersyjna, jaka przez lata była prowadzona w policji, straży granicznej, a szczególnie w wojsku. Teraz metody szkoleniowe są zupełnie inne niż kiedyś. Bardziej skupiamy się na psychice zwierzęcia. Chociaż, niestety, czasami zdarzają się instruktorzy, którzy prowadzą siłowe szkolenia.

Kiedy nastąpiła zmiana szkoleń z tych siłowych na skupiające się bardziej na nagrodzie?

Taki krok milowy nastąpił jakieś 10 lat temu. Pamiętam, że pewnego dnia zadzwonił do mnie szef jednego z więzień, który odpowiadał za psy stróżujące. Powiedział: „Pani Aneto, chciałbym, żeby nauczyła pani nasze psy stróżowania metodą pozytywną“. Oczywiście to zrobiłam. Był to przełom, który bardzo mnie ucieszył . W końcu szkolenia nie musiały polegać na szczuciu, a na poszanowaniu zwierząt i ich uczuć.

Ile trwa takie pozytywne szkolenie ?

To zależy, do czego ma być wykorzystywany pies. Przeciętne szkolenie to kilka miesięcy intensywnej pracy. Ale można czworonoga szkolić nawet dwa lata, ma to miejsce w ekstremalnych przypadkach, np. gdy pies ma potem skakać ze swoim przewodnikiem ze spadochronem.

Jakie predyspozycje powinny mieć zwierzęta, by móc zatrudnić je do pracy w służbach?

Przede wszystkim powinny mieć wysoką odporność psychiczną. Szkolenie zmienia wzorce reakcji zwierzęcia. Można dzięki niemu podbudować psychikę psa, ale można też ją osłabić. Odporność psychiczna jest najważniejsza, ale pies musi być też żywy, zdeterminowany, szukający kontaktu.

Jakie gatunki najlepiej sprawdzają się na szkoleniach?

W policji najwięcej pracuje owczarków. Zdarzają się także malinoisy, rottweilery czy labradory. Z kolei beagle są znakomitymi pracownikami lotniska i pomagają podróżnym w znajdowaniu zagubionych bagaży. Właśnie na lotnisku przydatne są także owczarki border collie, które na pasach startowych odstraszają drapieżne ptaki.

Marcin Koziestański

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.