We wtorek 29 grudnia pierwszy z czterech konkursów jednej z najbardziej prestiżowych imprez w sezonie. Faworytem Peter Prevc. Tylko czy wytrzyma presję?
Kalendarz zawodów
Wtorek 29 grudnia o 16.50 w TVP-1 i o 17.00 w Eurosporcie - konkurs w Oberstdorfie (HS 137). W piątek (1 stycznia) o 13.45 w Eurosporcie i o 13.50 w TVP-1 - konkurs w Garmisch-Partenkirchen (HS 140). W niedzielę (3 stycznia) o 13.45 w Eurosporcie i TVP-1 - konkurs w Innsbrucku (HS 130). W środę (6 stycznia) o 16.30 w Eurosporcie i 16.45 w TVP-1 - konkurs w Bischofshofen (HS 140).
Przed nami emocje i 64. Turniej Czterech Skoczni. W Oberstdorfie pierwsza część, później również niemiecki odcinek numer dwa i impreza przeniesie się do Austrii. Prognozy pogody są na razie dobre.
Na czym polega wyjątkowość TCS? Intensywność zawodów jest zdecydowanie większa niż zwykle, a przy tym mamy do czynienia z inną formułą, wyjątkową tradycją i nagrodami. Jeśli chodzi o zasady zamiast tradycyjnej pierwszej serii i finału, do którego awansuje czołowa 30., jest system „KO”. Przypomnijmy, skoczkowie (50) zaczynają zmagania od pojedynków w parach (1. z 50., 2 z 49, 3 z 48. itd. po kwalifikacjach). Dalej awansuje 25 zwycięzców potyczki w parach oraz pięciu pokonanych z najlepszymi notami.
Kto jest faworytem? Poprzednie konkursy sugerują, że Peter Prevc nie ma sobie równych. W rozegranych dotąd siedmiu zawodach indywidualnych trzy razy był drugi i trzy razy zwyciężył. Zresztą trzy ostatnie występy to po prostu koncert i pokaz wielkiej formy lidera Pucharu Świata. Czy przerwie dominację Austriaków, którzy wygrali siedem ostatnich edycji TCS? - Zastanawia mnie, czy Słoweniec poradzi sobie z presją, jaka się wokół niego tworzy. Już spekuluje się, czy zdoła powtórzyć wyczyn Svena Hannawalda i wygra wszystkie cztery konkursy zaliczane do turnieju, a to może podciąć Prevcowi skrzydła. Groźni będą także reprezentanci Niemiec i Austrii, przynajmniej w pojedynczych zawodach, bo skaczą przecież u siebie. Nie można zapominać też o Norwegach, którzy od początku sezonu są bardzo mocni - ocenił Adam Małysz, jedyny Polak, który wygrał Turniej Czterech Skoczni, obecnie ekspert Eurosportu.
- Teraz bawić się w typowanie kandydatów do zwycięstwa jest łatwo: Prevc, Freund, Norwegowie. Ale to też wróżenie z fusów. Historia zna wiele przypadków, że nie każdy z faworytów był w stanie sobie z tym poradzić - skwitował Piotr Fijas, były skoczek i trener kadry.
Po wczorajszych kwalifikacjach do turnieju głównego awansowali nasi: Kamil Stoch, Stefan Hula, Piotr Żyła i Maciej Kot. Najbardziej zastanawia nas forma Stocha, który ma problem z ustabilizowaniem formy na wysokim poziomie, do którego nas przyzwyczaił. - W tym sporcie wystarczy jeden dobry skok i znów wszystko może zacząć się świetnie układać. Kamil w niektórych próbach pokazywał, że do tych najlepszych obecnie zawodników nie brakuje mu aż tak wiele. Potrzeba tylko większej powtarzalności, bo dobre skoki zdecydowanie za często przeplatane są tymi nieudanymi - mówił Małysz i dodał, że najważniejszy będzie początek turnieju.
- Z tego, co słyszę, chłopcy sami nie wiedzą, co się dzieje. Trudno więc prorokować, czy na TCS będzie dobrze, czy nie. Teraz to wróżenie z fusów - ocenił Fijas. - Jeden, drugi nieudany start i przychodzi taki moment, że zawodnik chce coraz bardziej, a coraz mniej mu wychodzi. Nie wiem, czy wszystkich dopadło coś takiego, ale w skokach naszych chłopaków brakuje luzu, są bardzo spięci. A żeby latać daleko, musi być pełen luz, pełna kontrola. To swobodne skakanie widać u tych najlepszych. Ci, którzy dobrze weszli w sezon, coraz bardziej uciekają reszcie. Bawią się skokami. Trudno jest osiągnąć taki stan z dnia na dzień.