Czy argentyński prokurator dogada się z Putinem?
Podkomisja, która ma wyjaśnić przyczyny katastrofy smoleńskiej, działa już półtora roku. Niczego nie wyjaśniła, a jej członkowie uciekają przed dziennikarzami. Ale piłka musi być w grze, do której wchodzi teraz znany i szanowany argentyński prokurator.
Polski rząd postanowił działać, przynajmniej w sprawie wraku, który wciąż pozostaje na terytorium naszego wschodniego sąsiada. MSZ zapowiada wniesienie skargi przeciwko Rosji do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze. Teraz trwają analizy prawne i polityczne. Od momentu powołania rządu PiS-u kwestia zwrotu wraku była omawiana podczas wszystkich spotkań przedstawicieli MSZ ze stroną rosyjską - informuje resort.
Oprócz tego, jak pisał „Dziennik Gazeta Prawna”, Antoni Macierewicz poprosił byłego głównego prokuratora Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze Luisa Moreno-Ocampo, aby pomógł sprowadzić do Polski szczątki prezydenckiego tupolewa do kraju. - Zostałem poproszony, by w oparciu o prawo międzynarodowe i moje doświadczenie w rozwiązywaniu konfliktów międzynarodowych wziąć udział w procesie zmierzającym do odzyskania wraku polskiego samolotu z Rosji - wyjaśnia Luis Moreno-Ocampo w rozmowie z Magdaleną Rigamonti i zaznacza, że „najważniejsza jest prawda”, a jego rola w sprawie odzyskania wraku ma być ekspercka. - Jako szef Międzynarodowego Trybunału Karnego miałem do czynienia z różnymi liderami, z wieloma prezydentami. (…) Zajmowałem się przecież m.in. sprawą ludobójstwa w Darfurze, prowadziłem dochodzenie w sprawie zbrodni przeciwko ludzkości popełnionych zarówno przez libijskie siły bezpieczeństwa lojalne wobec przywódcy Muammara Kaddafiego, jak i opozycję do rządu Kaddafiego, złożyłem wniosek do MTK, aby wydać nakaz aresztowania Kaddafiego, jego syna Sajfa al-Islama oraz szefa wywiadu Abdullaha Senussiego za zbrodnie przeciwko ludzkości. Byłem zaangażowany w sprawę konfliktu w Gruzji w 2008 r., a więc sprawy Rosji leżały też w obszarze moich działań - podkreśla prokurator. Pierwszą rzeczą jaką ma zrobić Argentyńczyk jest odsłuchanie ostatniej godziny rozmów z kokpitu tupolewa. - O ile wiem, to istnieją i funkcjonują, różne wersje rozmów z kabiny pilotów rządowego samolotu, który rozbił się w Smoleńsku. Trzeba przeprowadzić analizę naukową nagrania, ustalić, do czego faktycznie doszło, kto co mówił, czy rzeczywiście ktoś wchodził, czy nie - tłumaczy dalej w „DGP”.
Obok zaangażowania argetyńskiego prokuratora, szef MON uderza w były rząd Platformy Obywatelskiej, a konkretnie w Donalda Tuska. Niewyegzekwowanie zwrotu wraku Tu-154M oraz brak gwarancji udziału polskich przedstawicieli we wszystkich czynnościach na miejscu katastrofy smoleńskiej. To zaniechania, jakie podnosi Antoni Macierewicz w zawiadomieniu do prokuratury na Donalda Tuska. Były premier nie komentuje sprawy, a politycy opozycji mówią o zemście i zasłonie dymnej. - To mogą być dwie rzeczy: albo jest to działanie na zamówienie Jarosława Kaczyńskiego, albo Antoni Macierewicz próbuje przykryć fakt, że przez półtora roku jego komisja nie potrafi udowodnić tezy o zamachu, o której mówił przez siedem lat, więc siłą rzeczy sypie mu się narracja - uważa Michał Kamiński z Europejskich Demokratów.
Eksperci nie mają wątpliwości - Antoni Macierewicz rzeczywiście ma problem. Budował swoją pozycję i swoją politykę na katastrofie smoleńskiej, wielokrotnie mówił o zamachu, w który uwierzyła spora część Polaków, dzisiaj nie ma im nic do powiedzenia, a przecież jest szefem potężnego resortu.
Antoni Macierewicz doskonale wie, że nie udowodni tezy o zamachu w Smoleńsku - mówi prof. Kik
- Piłka musi być cały czas w grze. Antoni Macierewicz to człowiek niesłychanie inteligentny - doskonale wie, że wszystko zostało już powiedziane, że nie udowodni żadnego zamachu. Wiedzą to członkowie jego podkomisji, którzy czują się głupio i dzisiaj uciekają przed dziennikarzami. Prace tej komisji zabrnęły w ślepą uliczkę, nie mają już żadnego pola manewru, więc postawa Rosji jest im na rękę - tłumaczy prof. Kazimierz Kik, politolog. Bo, zdaniem profesora, wrak w rękach Rosji, to ostatni argument Macierewicza. Szef MON zawsze będzie mógł podnosić, że prawdziwej przyczyny katastrofy, patrz zamachu, nie udało się udowodnić, bo w kraju nie ma szczątków prezydenckiego tupolewa.
Czy wynegocjuje go od rosyjskiego rządu argentyński prokurator? Wątpliwe.
- Macierewicz zrobił metodologiczny błąd: postawił tezę, zanim zebrał dowody. Nie potrafi przyznać się do błędu i brnie w tym wszystkim dalej - dodaje prof. Kik.
Wiesław Gałązka, konsultant ni doradca polityczny nie ma wątpliwości: Antoni Macierewicz ma kłopot sam ze sobą, a Prawo i Sprawiedliwość ma dzisiaj problem z Antonim Macierewiczem.
Gałązka przywołuje pojęcie nekromarketingu politycznego i wyborczego, jak tłumaczy to część działań mających na celu zdobycie lub utrzymanie władzy, w której komunikacja z wyborcami (w tym medialna), przeciwnikami i koalicjantami oparta jest na symbolice śmierci i związanymi z nią tradycjami oraz obyczajami. - Jego głównym celem jest zarządzanie zbiorowym żalem i współczuciem wobec wybranych ofiar, wskazywanie winnych i nawoływanie do ich surowego karania. Wykorzystuje się w nim martyrologię oraz doraźne przypadki zgonów - naturalnych i będących wynikiem katastrof, kataklizmów, zamachów, epidemii i wojen - mówi Wiesław Gałązka. I dodaje, że stosowane metody zależą od pozycji w systemie władzy. W retoryce dominuje patos, w sztuce i muzyce dominuje powaga, podniosłość i żałoba. Zamierzonymi efektami mają być: poczucie wspólnoty w obliczu zagrożenia życia, smutku po zmarłych i poświęcenie w niebezpiecznej walce o sprawiedliwość. Przeciwnicy polityczni zawsze są byłymi, aktualnymi lub potencjalnymi oprawcami i zbrodniarzami lub są z takimi powiązani.
Czy Antoni Macierewicz uprawia nekromarketing polityczny? Zdaniem Wiesława Gałązki - tak. Z powodzeniem zresztą, głównie z powodu błędów poprzedniej ekipy rządzącej: złej polityki informacyjnej, zaniedbań, krycia swoich ludzi, bo winni bałaganu, łamania procedur - powinni przecież zostać ukarani.
W tym kontekście do myślenia dają słowa generała Piotra Pytla, byłego szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Gen. Pytel w „Kropce nad i” opisał między innymi okoliczności swojego odejścia ze służby, kiedy miał wprost usłyszeć, że PiS wykorzystuje Smoleńsk do rozgrywki politycznej. - Panie generale, pan jest inteligentnym człowiekiem. Wie pan przecież, że zamach smoleński to tylko narzędzie polityczne - miał mu powiedzieć Antoni Macierewicz.
Wydaje się, że podkomisja, która ma zbadać przyczyny katastrofy smoleńskiej wielkim wsparciem dla szefa MON nie będzie. Większość naukowców, którzy w niej zasiadają współpracowała już z zespołem parlamentarnym, któremu przewodził Macierewicz i który pracując w Sejmie próbował rozwikłać przyczyny rozbicia się prezydenckiego tupolewa na lotnisku Siewiernyj. Rzecz jasna nie zgadzając się z wnioskami, do jakich doszła komisja Jerzego Millera.
Przypomnijmy - komisja Millera ustaliła, że prezydencki samolot w ogóle nie powinien wystartować z Warszawy, przy panujących warunkach atmosferycznych nie powinien też podchodzić do lądowania. W wielkim skrócie eksperci tejże komisji wskazali, że przyczyną wypadku było „zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania przy nadmiernej prędkości opadania, w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią i spóźnione rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg. Doprowadziło to do zderzenia z przeszkodą terenową, oderwania fragmentu lewego skrzydła wraz z lotką, a w konsekwencji do utraty sterowności samolotu i zderzenia z ziemią”.
Zupełnie inne powody katastrofy wskazywał raport zespołu parlamentarnego, który powołał Antoni Macierewicz - zdaniem jego członków prawdopodobną przyczyną katastrofy była seria wybuchów, m.in. na lewym skrzydle, w kadłubie i prezydenckiej salonce.
Podomisja powołana półtora roku temu przez szefa MON będzie pewnie próbowała udowodnić tę tezę. Jej szefem został dr inż. Wacław Berczyński. Berczyński ukończył studia na Politechnice Łódzkiej. Od 1969 pracował na tej uczelni w Katedrze Mechaniki Technicznej. Jednocześnie studiował matematykę na Uniwersytecie Łódzkim.
Nie jest twarzą nową. Brał już udział w organizowanych przez zespół parlamentarny konferencjach poświęconych katastrofie. W październiku 2012 r., kiedy inni naukowcy związani z zespołem mówili, że eksplozja jest jedynym logicznym wytłumaczeniem katastrofy smoleńskiej, Berczyński powiedział, że zniszczenia nastąpiły w kadłubie, a tylna część samolotu została odrzucona pod dużym ciśnieniem, zaś skrzydło zostało zniszczone w wyniku ogromnego ciśnienia w jego wnętrzu. Z kolei w lutym 2013 r. zwracał uwagę na zerwane nity, co, jego zdaniem, świadczyło o ogromnym ciśnieniu wewnątrz samolotu. Najbliższymi współpracownikami Berczyńskiego są prof. Kazimierz Nowaczyk i dr inż. Bogdan Gajewski. Prof. Nowaczyk od września 2010 roku współpracował, jako ekspert z zespołem parlamentarnym ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej. Studiował fizykę na Wydziale Matematyki, Fizyki i Chemii Uniwersytetu Gdańskiego. Po studiach został asystentem w Instytucie Fizyki tej uczelni. Dr inż. Bogdan Gajewski z Kanady, to z kolei fachowiec od agrolotnictwa. On też współpracował z zespołem parlamentarnym kierowanym przez Antoniego Macierewicza. Gajewski jest działaczem polonijnym i przewodniczącym ottawskiego oddziału Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie, należy do międzynarodowej organizacji badającej katastrofy lotnicze. Z Polski wyemigrował w latach 80. Objawił się polskiej opinii publicznej już w 2013 roku, kiedy to z Sejmem łączył się za pośrednictwem telemostu. Stwierdził podczas tego łączenia, że „utrata kawałka skrzydła niekoniecznie musi oznaczać utratę sterowności samolotu”. I że „samolot, nawet lądując do góry nogami, nie miałby kadłuba tak rozbitego jak polski tupolew.”
W składzie komisji znaleźli się także: Wiesław Binienda, Janusz Bujnowski, Wiesław Chrzanowski, Szczepan Cierniak, Marek Dąbrowski, Bogdan Gajewski (sekretarz), Zdzisław Gosiewski, Kazimierz Grono, Ewa Anna Gruszczyńska-Ziółkowska, Marcin Gugulski, Jacek Kołota, Beata Majczyna, Bogdan Nienałtowski, Kazimierz Nowaczyk (zastępca przewodniczącego), Jan Obrębski, Piotr Stepnowski, Grzegorz Szuladziński, Janusz Więckowski, Krystyna Zieniuk i Andrzej Ziółkowski. Wiesław Binienda, to doktor inżynierii mechanicznej, wykładowca, profesor University of Akron. 8 września 2011 Binienda przedstawił prezentacje dotyczącą eksperymentu wizualnego uderzenia skrzydła Tu154-M w brzozę w Smoleńsku. Zwrócił uwagę, że w oficjalnych raportach komisji na temat przyczyn katastrofy nie podano wyników analizy numerycznej uderzenia skrzydła samolotu w drzewo. A wyniki wykonanej przez niego symulacji komputerowej przy użyciu programu symulacyjnego LS-DYNA wskazują, że skrzydło nie mogło odpaść. W wyniku kolizji ze skrzydłem pień brzozy musiałby zostać przecięty. Janusz Bujnowski, to wydawca pisma „Lotnictwo Teraz i Dawniej”, związany z zespołem parlamentarnym. „Zderzenie z brzozą w wersji opisywanej w raportach MAK i Millera nie miało miejsca” - mówi Bujakowski w 2012 roku w wywiadzie dla portalu wPolityce.pl. Komandor ppor. rez. Wiesław Chrzanowski i komandor ppor. rez. Kazimierz Grono są nawigatorami. Chrzanowski wykładał w Wyższej Szkole Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie, był nauczycielem m.in. pilotów, którzy zginęli za sterami tupolewa pod Smoleńskiem. Marcin Gugulski był rzecznikiem prasowy rządu Jana Olszewskiego, jest uważany za bliskiego współpracownika Antoniego Macierewicza. Grzegorz Szuladziński specjalizuje się w określaniu skutków wybuchów i działaniu materiałów wybuchowych, pracuje w Australii. Jan Obrębski jest profesorem nauk technicznych i pracuje w zakładzie wytrzymałości materiałów, teorii sprężystości i plastyczności na Politechnice Warszawskiej. Dr Ewa Anna Gruszczyńska-Ziółkowska pracuje w Instytucie Muzykologii Uniwersytetu Warszawskiego od 1985 r., jest etnomuzykologiem, specjalistką w zakresie antropologii muzyki i amerykanistyki. W zespole są jeszcze akustycy, prawnicy, inżynierowi, piloci, chemicy. Jest czterech zagranicznych doradców.
Pytanie, czy to liczne grono naukowców i ekspertów będzie w stanie udowodnić tezę o zamachu. Na razie komisja milczy. Zorganizowała jedną, może dwie konferencje prasowe, z których kompletnie nic nie wynikało.
Zresztą decyzja ministra Macierewicza o powrocie do sprawy smoleńskiej od razu wzbudziła dyskusję. Część rodzin smoleńskich zupełnie się z nią nie zgadzała i oskarżała szefa MON o rozdrapywanie ran i celowe granie na ludzkich emocjach. „Dziwię się, że nie ma międzynarodowej komisji, której Jarosław Kaczyński i Macierewicz domagali się od lat. Nie wykluczam, że boją się, iż mogłaby ujawnić fakty dla obu niekorzystne, np. rozmowę telefoniczną braci Kaczyńskich tuż przed katastrofą. Taka komisja międzynarodowych ekspertów mogłaby nie podważyć wyników prac komisji Jerzego Millera i nie potwierdzić hipotez zespołu Macierewicza” - stwierdził w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” Paweł Deresz. I dalej: „To, co robi Macierewicz, to czysta polityka. Nie ma nic wspólnego z rzetelnym podejściem do tej tragedii. Szef podkomisji Wacław Berczyński wiele razy mówił, że wie, co się stało, że były wybuchy w powietrzu. Czyli będzie prowadził badania w kierunku potwierdzenia swojej i Macierewicza hipotezy. Zresztą podkomisja powinna się szybko uporać z napisaniem raportu, wszak zespół Macierewicza opublikował parę raportów. Wystarczy je trochę podre-dagować” W podobnym tonie wypowiadali się politycy opozycji. „Na własny użytek poseł Macierewicz z kolegami mogli się kompromitować, ale teraz to jest kompromitacja państwa polskiego” - ocenił Grzegorz Schetyna, szef Platformy Obywatelskiej w Radiu ZET. „Myślę, że jest to czysta polityka” - tak powołanie nowej komisji smoleńskiej skomentował z kolei Aleksander Kwaśniewski w „Rzeczpospolitej”.
Jeśli tak, jeśli to czysta polityka, to, jak słusznie stwierdził, prof. Kik, piłka musi być cały czas w grze.