Czy autobusy nie wjadą do centrum miasta
Czy niektóre autobusy, chociażby te, których celem nie jest Zielona Góra, powinny omijać centrum miasta? Prezydent Kubicki mówi, że warto to rozważyć
Prezydent Janusz Kubicki jest zwolennikiem przeniesienia z centrum części autobusów, szczególnie tych, dla których Zielona Góra nie jest miastem docelowym. Te pojazdy zatrzymywałyby się np. przy Trasie Północnej, gdzie powstałby mniejszy dworzec PKS. A stamtąd pasażerowie byliby dowożeni do Centrum Przesiadkowego, gdzie mogliby przesiąść się do autobusów MZK. Także z centrum co 10-15 minut kursowałby autobus z napędem elektrycznym, który dowoziłby pasażerów do nowego przystanku czy też mniejszego dworca PKS.
- Codziennie do centrum miasta wjeżdża setki pojazdów, z których wiele nie jest najwyższej jakości - mówi prezydent Kubicki.
Prezydent przekonuje, że autobusy spalinami zanieczyszczają powietrze.
- Dlatego celowym byłoby pozbycie się ich z centrum Zielonej Góry - informuje Janusz Kubicki. - Wtedy miasto byłoby znacznie czystsze, co przełożyłoby się na nasze zdrowie. Tak dzieje się w wielu miastach, chociażby w Warszawie, gdzie autobusy nie dojeżdżają do centrum. My moglibyśmy zrobić podobnie.
PKS chce pozostać na starym miejscu
Dyrektor zielonogórskiego PKS Jerzy Woyciechowski nie ukrywa, że jest przeciwnikiem przeniesienia części kursów poza dworzec w centrum miasta. - Będziemy ostatnimi, którzy się na to zgodzą - podkreśla Woyciechowski.
I dodaje, że jest zaniepokojony polityką miasta wobec Centrum Przesiadkowego.
- Domyślam się, że jego celem jest przyjęcie pasażerów PKP i szybkie rozwiezienie ich przez autobusy MZK do domów czy do pracy. Jednak szkoda, że nas pominięto, przecież my też przywozimy do miasta pasażerów. A centrum nas omija - mówi.
Dyrektor Woyciechowski zaznacza też, że PKS też chciałby, przy udziale finansowym miasta, w tym z pieniędzy unijnych, zmodernizować i rozbudować dworzec PKS, ale w miejscu, gdzie jest obecnie.
- To centrum miasta, doskonale skomunikowane, dlatego naturalne, że nasze pojazdy tu powinny przywozić pasażerów, a nie gdzieś na obrzeże - dodaje dyrektor zielonogórskiego PKS. - Nie wydaje się, by pasażerowie byli zadowoleni, że wysiadają na peryferiach, skąd do centrum dowozi ich kolejny pojazd. Taka praktyka zapewne sprawi, że stracimy część pasażerów, którzy dziś korzystają z naszych autobusów.
Radny miejski Kazimierz Łatwiński nie ukrywa, że jest przeciwny proponowanym przez prezydenta zmianom. - To zły pomysł, a to dlatego, że gdy chodzi o komunikację PKS, to jest ona poddana dużej konkurencji ze strony komunikacji indywidualnej czyli prywatnych samochodów osobowych - tłumaczy.
Miasto powinno pomóc w rozwoju komunikacji
Dyrektor PKS dodaje, że także zadaniem miasta powinno być rozwijanie komunikacji masowej, a więc PKS. W przeciwnym wypadku codziennie do centrum Zielonej Góry będzie wjeżdżać tysiące samochodów osobowych, dla których trzeba będzie znaleźć parkingi. A tych przecież brakuje.
- Dlatego PKS-owi trzeba pomóc. Natomiast wyrzucenie części połączeń na peryferie miasta i przywożenie czy też dowożenie tam pasażerów, także ze względów psychicznych, wpłynie na spadek ich liczby. W przypadku jazdy do Berlina, robiliśmy wszystko, by podróż była bez przesiadek. Dlaczego w tym przypadku chcemy utrudnić funkcjonowanie PKS - wylicza radny Łatwiński. - Nie przesadzajmy z tym truciem. PKS kupił ostatnio nowe pojazdy, spełniające normy Euro 6. Zakupi jeszcze nowe pojazdy, a więc zagrożenie będzie coraz mniejsze. Dlatego mam nadzieję, że prezydent Kubicki wycofa się ze swojego pomysłu - podkreślił radny Łatwiński.
Zygmunta Cizdziela spotkaliśmy na dworcu PKS. - Wydaje się, że to ciekawy pomysł. Niech pan patrzy, jaki tu tłok. Dlatego może warto oddzielić komunikację pośpieszną i międzynarodową od tej lokalnej. Wtedy daleko jadące autobusy, można byłoby przenieść w inne miejsce - mówi pan Zygmunt.
- Tu faktycznie powinno się zmienić na lepsze - mówi, spotkany na dworcu PKS, Kazimierz Sroka. - Dworzec ma kilkadziesiąt lat, a plac jest zastawiony autobusami. Dlatego może warto rozważyć czy część z nich nie przenieść w inne miejsce. Wydaje się, że pasażerowie byliby zadowoleni, chociaż na początku byłby zapewne duży bałagan. Ale spróbować można.
Innego zdanie jest Paweł Zimny:
- Nie widzę sensu przenoszenia części autobusów czy połączeń poza obecny dworzec PKS. Przecież tak często jest, że pasażer wysiadający z autobusu ze Świebodzina czy Nowej Soli, wsiada do pojazdu jadącego do Zakopanego, Kołobrzegu czy za granicę. Gdybyśmy te linie przenieśli w inne miejsce, to kosztem wygody pasażera.