Rafał Wąsowicz jest prezesem organizacji, która mogłaby wystartować w konkursie na najdłuższą nazwę - Kujawsko-Pomorskiego Stowarzyszenia Rozwoju Transportu Publicznego. W mianowniku 64 znaki ze spacjami, na jednym oddechu człowiek z POChP tego nie wypowie. Nie dlatego jednak prezes i jego organizacja zwrócili ostatnio moją uwagę. Zaintrygowało mnie doniesienie, jakie Rafał Wąsowicz złożył na władze Bydgoszczy do organizacji o nieco krótszej nazwie - Europejskiego Urzędu do spraw Nadużyć Finansowych (49 znaków).
Cóż tak szpetnego odkrył pan prezes KPSRTP, że bez wahania popędził z tym do unijnych kontrolerów? Jego zdaniem, miejsca dla samochodów na budowanym właśnie parkingu przy ul. Grudziądzkiej, obok tak zwanego ratusza bis są tylko pretekstem do wycyganienia z unijnej kasy dofinansowania na tę okazałą budowlę.
Jeśli dobrze rozumiem zarzut pana prezesa Wąsowicza, chodzi o to, że Unia dając pieniądze, sądziła, że zrzuca się na parking typu park&ride, służący ogółowi mieszkańców i będący orężem w walce ze smogiem w śródmieściu, a tak naprawdę eurodotacja posłuży przede wszystkim miejskim urzędnikom. Posłuży tym samym urzędnikom, którzy gorliwie przekonują bydgoszczan, by auta zostawiali na obrzeżach śródmieścia i dalej dojeżdżali tramwajami, ale sami ani myślą w drodze do i z pracy pakować swe cztery litery do wyrobów Pesy.
Rzecz przestaje być zabawna, jeśli weźmiemy pod uwagę, że unijne dofinansowanie do budowy parkingu przy Grudziądzkiej wyniosło 11 milionów złotych, co stanowi blisko jedną trzecią kosztu całej inwestycji. Zastanawia zatem olimpijski spokój zaatakowanych przez prezesa KPSRTP użytkowników najważniejszych gabinetów w bydgoskim ratuszu prim. Na razie jedyną ich odpowiedzią na donos Rafała Wąsowicza, jaką udało mi się znaleźć w Internecie, jest krótki post wiceprezydenta Michała Sztybla na Facebooku:
„Na ulicy Grudziądzkiej dzięki pieniądzom z Unii Europejskiej będzie wyglądać jak na wizualizacji [pokazujemy ją wyżej - J.R.], a mogło wyglądać dalej jak na zdjęciu [na przypomnienie obecnego wyglądu parkingu przy ratuszu bis szkoda tu miejsca - J.R.]. Dziwnie pojmowana miłość do komunikacji publicznej, nie może zasłonić miłości do miasta. To po prostu szkodzenie Bydgoszczy”.
Olimpijski spokój ojców i matek miasta może mieć jedno tylko uzasadnienie. Najprawdopodobniej liczba ogólnodostępnych miejsc parkingowych przy Grudziądzkiej jest wystarczająca, by stanowić „dupokrytkę” podczas kontroli Europejskiego Urzędu do spraw Nadużyć Finansowych.
Czy rzeczywiście tak jest, pewnie niebawem się przekonamy. Oby była. Na pewno odetchnęliby wtedy nie tylko urzędnicy, lecz także mieszkańcy kwartałów Szwederowa blisko skarpy nad ratuszem bis. Najbliższy, typowy parking park&ride powstaje bowiem przy rondzie Kujawskim i bynajmniej nie będzie to lotnisko (musi zmieścić się między jezdniami ul. Kujawskiej na linii wschód - zachód oraz między rondem i stacją Orlenu na linii północ - południe). Można zatem przypuszczać, że gdyby spory parking przy Grudziądzkiej jednak nie powstał, to ulice powyżej ratusza - np. Nowodworska i jej przecznice - w godzinach urzędowania byłyby permanentnie zakorkowane.
Warto wreszcie zwrócić uwagę, co może osiągnąć prezes Wąsowicz dzięki skardze do europejskich kontrolerów nadużyć. Otóż wydaje się, że… nic.
Jeśliby dopiął swego i władze miasta rzeczywiście straciły dotację do budowy parkingu, to parking zapewne i tak by powstał, tylko może trochę później i kosztem oszczędności na innych miejskich placach budów. Rafał Wąsowicz w tej sytuacji byłby jedynie moralnym zwycięzcą. I gdyby nie był to działacz na rzecz rozwoju komunikacji publicznej, tylko polityk szykujący się do skoku na ratusz, jego postępowanie byłoby zrozumiałe. Ale jeśli takich ambicji nie ma, to wychodzi na… psa ogrodnika - co to sam nie zje i drugiemu nie da.