Włodzimierz Knap

Czy czeka nas powrót do boju między PiS a PO

Grzegorz Schetyna nie zastąpi Beaty Szydło. Przynajmniej nie tej wiosny Fot. Dariusz Bloch Grzegorz Schetyna nie zastąpi Beaty Szydło. Przynajmniej nie tej wiosny
Włodzimierz Knap

W interesie PO jest powrót do dualizmu. Dla Kaczyńskiego byłaby to klęska.

PO goni w sondażach PiS. Zdecydowanie wyprzedza w nich pozostałe partie i ma swojego kandydata na szefa rządu - Grzegorza Schetynę. Czy to oznacza powrót do polaryzacji sceny poli- tycznej, czyli boju między PiS a PO, przy marginalizacji pozostałych ugrupowań? Przez lata na tym dualizmie korzystały obie partie, bo polityka to głównie emocje, a liderzy obu formacji nakręcali je do granic, koncentrując uwagę na ich partiach.

- Dziś taki scenariusz byłby zły dla PiS - twierdzi dr Łukasz Stach, politolog z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. - Zadowoliłby twardy elektorat tej formacji, dla którego PO jest głównym i wielkim wrogiem, lecz ograniczałby PiS zdobycie innych wyborców. Dla PO byłby sukcesem - tłumaczy.

Prof. Kazimierz Kik uważa, że powrót do dualizmu oznaczałby klęskę Jarosława Kaczyńskiego. - W jego interesie jest skłócanie opozycji, mnożenie bytów po jej stronie, działania w myśl zasady „dziel i rządź”. Dla PO powrót do polaryzacji byłby dobry - ocenia politolog. Zaznacza, że Platforma mogłaby stać się twardym konkurentem dla PiS, bo ma potencjał (pieniądze, struktury i ludzi), ale nie pod kierownictwem Schetyny. - On „boksuje” kilka kategorii niżej niż Kaczyński. PO ma też wielki kłopot z wiarygodnością, jej twarzami są politycy przegrani i nierokujący nadziei - mówi Kik.

Sondaże

PiS - 29 proc. PO - 27 proc. To wynik najnowszego sondażu przeprowadzonego przez IBRiS w dniach 16-17 marca, już po próbie usunięcia Donalda Tuska z fotela szefa Rady Europejskiej przez PiS. Eksperci podkreślają, że należy patrzeć na trend, a nie pojedynczy sondaż.

W styczniu 2017 r. średnie poparcie (z kilku ośrodków) dla PiS wynosiło 35,3 proc., a PO - 16,9. W lutym: 36,1 i 19,2 proc. W marcu dotychczasowa średnia z sondaży (IBRiS i Kantor TNS) dała PiS 32 proc., PO - 24 proc.

Spadają natomiast notowania Nowoczesnej. Na początku 2016 r. miała 24-proc. poparcie, ale już w styczniu 2017 r. spadło do 12,6 proc. W lutym i marcu ledwo przekracza 9 proc.

Na korzyść opozycji, a szczególnie PO, działa też to, że mocno leci poparcie dla rządu. W lutym 2017 r. źle jego pracę oceniało prawie 63 proc., gdy rok wcześniej 48 proc. Dobre zdanie o gabinecie w marcu ma 33 proc., aż o 13 punktów proc. mniej niż w lutym. Maleje też zaufanie do prezydenta Andrzeja Dudy. W marcu pozytywne oceny dla jego działań wyraża 39 proc., a negatywne - 57 proc.

Gra na emocjach

Kierownictwo PO, widząc, że w sondażach partia pnie się w górę, PiS spada, a Nowoczesna wręcz pikuje, postanowiło zgłosić wniosek o konstruktywne wotum nieufności wobec gabinetu Beaty Szydło. Kandydatem na premiera będzie Grzegorz Schetyna. Jednak sprawy wniosku i kandydata PO z nikim nie konsultowała.

Wczoraj zmieniła taktykę, ale wymusiła ją na niej Nowoczesna. Ryszard Petru w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” powiedział, że jego partia nie traktuje kandydatury Schetyny poważnie. I nie wykluczył, że No- woczesna wstrzyma się od głosowania w Sejmie, jeśli nie dojdzie do spotkania stronnictw opozycyjnych. Schetyna przystał na taki scenariusz.

Schetyna nie zostanie premierem tej wiosny. I nie taki cel przyświeca PO, gdy wysuwa go na tę posadę. Platforma chce z jednej strony naciskać na PiS, podkręcać emocje przeciw obozowi władzy. Z drugiej - jej politykom chodzi o zdystansowanie w sondażach opozycji, a szczególnie Nowoczesnej, bo obie partie mają podobny elektorat. Gdy jedna z tych partii idzie w górę, poparcie dla drugiej maleje.

Dr Stach przewiduje, że dla PiS w decydującej rozgrywce realnym rywalem będzie taka formacja, która w sposób przekonujący zaproponuje wielu Polakom jeszcze więcej, zwłaszcza w sferze pomocy ze strony państwa, niż zrobiło to PiS w 2015 r.

Kłopotem PO, według dr. Stacha, jest to, że jej liderzy wciąż nie pojęli, dlaczego przegrali. Polegli zaś, bo utożsamiani byli z bezsilnością, marazmem. A kierownictwo PiS nie do końca rozumie, że wygrało, bo Polacy mocno chcieli po prostu zmiany, a tylko ich partia w sposób realny im ją zaproponowała.

Włodzimierz Knap

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.