Czy drzewa trafią pod topór?
A Część lokatorów domaga się wycięcia dwóch rosnących przy bloku drzew. Ich zdaniem zagrażają one bezpieczeństwu. Decyzja należy do wspólnoty mieszkańców i burmistrza miasta
- Przy ulicy Akacjowej w Czerwieńsku rośnie świerk i sosna. Drzewa te powinny być jak najszybciej usunięte, bo stwarzają zagrożenie. Niestety, nie możemy się tego doprosić. Blok jest dwupiętrowy, a drzewa są od niego wyższe. Przy silnym wietrze mogą one runąć na budynek lub na samochody, które tam stoją. Czy trzeba czekać, aż dojdzie do nieszczęścia? - pyta Czytelniczka z Czerwieńska.
„Drzewa posadził nierozsądny lokator”
Jedziemy na miejsce. Przy Akacjowej znajduje się kilka budynków, które przed laty zbudował miejscowy PGR czyli Państwowe Gospodarstwo Rolne. Wyglądają one dosyć schludnie, częściowo zostały ocieplone, a lokale wykupiono na własność.
Jedna z mieszkanek Janina Słabolepsza pokazuje na dwa drzewa, które posadzono około metra, może nieco więcej, od ściany. - Drzewa te posadził jeden z lokatorów przed laty. Zrobił to bez wyobraźni, bo dziś gałęzie wręcz tłuką o okna mojego mieszkania. Gdyby posadzono je nieco dalej, chociażby przy pobliskich garażach, nie byłoby problemu - tłumaczy pani Janina.
Nasza rozmówczyni pokazuje także na małe ogródki, które ,,wykrojono” przy ścianie bloku. - Staram się, by były tu kwiatki i było ładnie. Jest to jednak trudne, bo igliwie z obu drzew niszczy glebę. Dlatego powinny zostać usunięte - przekonuje pani Janina.
Sąsiad nie zgadza się na usunięcie drzew
Podobne słowa usłyszeliśmy od Antoniego Maciołka, także mieszkańca bloku przy ul. Akacjowej. - Oczywiście, że nie wszyscy się zgadzają, by drzewa usunąć. Sprzeciwia się temu chociażby sąsiad, który je posadził. Jednak większość członków wspólnoty chce, by drzewa wyciąć, bo zagrażają ludziom i budynkom - wyjaśnia pan Antoni.
Nasi rozmówcy dodają też, że wielokrotnie dzwonili do zarządcy nieruchomości w Zielonej Górze, ale jak na razie nie przyniosło to jakiegokolwiek skutku. O pomoc proszono też Urząd Miasta, ale również bezskutecznie.
Czekam na wniosek - obiecuje burmistrz
Piotr Iwanus, burmistrz Czerwieńska jest zaskoczony skargą mieszkańców. I dodaje, że zarówno do niego jak też urzędników magistratu nikt nie zgłosił potrzeby wycięcia drzew. - To mało istotne, że jeden z lokatorów się nie zgadza na wycięcie. Najważniejsza jest wspólnota. Jeśli ta przegłosuje wniosek o wycięcie i złoży go w urzędzie, to wydam zezwolenie na usunięcie drzew. Bezpieczeństwo mieszkańców jest przecież najważniejsze - mówi burmistrz.
Potwierdza też, że bez zezwolenia mieszkańcy nie mogą usunąć drzew. Konieczna jest do tego uchwała wspólnoty, bo to ona jest właścicielem terenu. I oczywiście zezwolenie burmistrza.
O skardze mieszkańców nie wiedziała też pani Krystyna, zarządca nieruchomości. Obiecała nam jednak, że zajmie się sprawą.
- Nikt do mnie nie zgłaszał potrzeby usunięcia drzew. A ostatnie zebranie mieliśmy przed kilkoma dniami. Zresztą nie wiem, czy ich wycięcie nie będzie zbyt kosztowne. Ale obiecuję, że na najbliższym zebraniu członków wspólnoty postawie tę sprawę i to wspólnota zadecyduje.