Czy grozi nam katastrofa atomowa? Ekspert: Rosjanie sięgają po arsenał strachu jądrowego
Czy Rosjanie chcą zniszczyć atomowe jednostki na Ukrainie i wywołać radiacyjną katastrofę? - To wymagałoby celowego działania z użyciem specjalnej broni - wskazuje Jakub Wiech, ekspert ds. energetyki i publicysta portalu Defence24.pl.
Rosjanie zajęli największą w Europie elektrownię jądrową w Zaporożu. Wybuchł pożar, który wywołał dużo niepokoju. W jaki sposób to wydarzenie zagraża Ukrainie?
Faktycznie mamy do czynienia z wrogim przejęciem dużej jednostki jądrowej. Natomiast biorąc pod uwagę, że w tej elektrowni i tak działał tylko jeden reaktor - reszta była albo wstrzymana ze względu na postoje remontowe albo była odłączona już od sieci - to ten uszczerbek nie będzie tak tak dotkliwy, to nie będzie nagłe odcięcie Ukrainy od mocy zainstalowanych w tej jednostce. Po ostatnich działaniach Rosji widać, że jednym z jej celów są elektrownie zarówno te jądrowe, jak i te konwencjonalne. Mieliśmy taki epizod przy walkach o Kijów, gdzie starano się przejąć elektrociepłownię w tym mieście. Warto jednak podkreślić, że Rosjanie nie niszczą tej infrastruktury, tylko starają się ją przejąć. To jest logiczne postępowanie wojsk państwa, które chce się widzieć w roli okupanta danego terytorium. Chce przyjmować te moce, żeby po prostu z nich korzystać. Nie chce pozbawiać się możliwości korzystania z nich, a mieć nad nimi kontrolę. W kwestii zagrożenia Ukrainy trzeba podkreślić, że nie ma w tej chwili zmiany poziomu radiacyjnego. Wiemy, że w elektrowni jest personel ukraiński. Wiemy, że czuwa on nad bezpieczeństwem i pracuje w tej jednostce cały czas, chociaż jest ona w rękach rosyjskich.
Dlaczego w takim razie Rosjanie dopuścili do pożaru i - jak się dowiadujemy - blokowali jego ugaszenie?
Można zastanawiać się, czy ten pożar jest efektem celowych działań zbrojnych, czy to było zamierzone, czy to jest raczej wypadek i zabłąkane pociski. Ucierpiał budynek szkoleniowy oraz budynek administracji, czyli obiekty zupełnie nie mające wpływu na funkcjonowanie elektrowni w tym technicznym rozumieniu. Jeśli było to celowe działanie, to najprawdopodobniej miało wywołać panikę, zarówno wśród broniących elektrownię żołnierzy, jak i wśród społeczeństw Zachodu. Rosjanie bardzo często sięgają po arsenał strachu jądrowego. Warto pamiętać, że dla wojsk, które broniły tego terenu, problemy związane z funkcjonowaniem tej jednostki również mogły wpływać niekorzystnie na morale.
Jak zbudowane i zabezpieczone są obiekty jądrowe? Jakiej broni, ilu rakiet musiano by użyć, żeby zniszczyć taką elektrownię i spowodować katastrofę?
To musiałyby być pociski kierowane, z możliwościami penetrującymi. Taki rodzaj broni, który byłby w stanie przebić się przez żelbet, przebić się przez obudowy reaktora i wywołać jakieś zagrożenia dla pracy tej jednostki. Żeby wywołać jakiekolwiek poważne zagrożenie natury radiacyjnej, musiałoby dojść do celowego działania. Wymagałoby to precyzyjnego uderzenia, skierowanego w komorę reaktora, a to też jest dosyć trudne i skomplikowane w takich dynamicznych warunkach. Byłoby to nie lada wyzwaniem dla rosyjskich sił. “Normalna”, konwencjonalna amunicja nie da sobie rady z tymi zabudowaniami.
Nie sądzę jednak, by w czyimkolwiek interesie leżał taki atak, który prowadziłby do katastrofy radiacyjnej.
---------------------------
Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus?
Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus
Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe.
Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień